Nie zawsze jestem grzeczna! - rozmowa z serialowa Olgą z „M jak miłość”.

Chciałabym pokazać, że potrafię grać inne role, nie tylko grzeczne dziewczynki – zapowiada Karolina Nowakowska, serialowa Olga z „M jak miłość”.
/ 25.01.2009 12:47
Chciałabym pokazać, że potrafię grać inne role, nie tylko grzeczne dziewczynki – zapowiada Karolina Nowakowska, serialowa Olga z „M jak miłość”.

Po zajęciu drugiego miejsca w „Jak oni śpiewają” jest Pani gotowa nagrać własną płytę? Tak twierdzi Edyta Górniak...
To bardzo mile ze strony Edyty. Nie wiem, czy faktycznie na mojej płycie byłby dance i pop. Traktuję to jako duży komplement i motywację do pracy.

Nie zawsze jestem grzeczna! - rozmowa z serialowa Olgą z „M jak miłość”.

A może woli Pani żywą kapelę z gitarą, perkusją...
Być może, to też jest fajne. Program pokazał, że sprawdzam się w energetycznym klimacie. Mocne, silne brzmienia są moją domeną.

Energia nie opuści Pani serialowej bohaterki w „M jak miłość”?

U Olgi i Kuby jest dużo wzlotów i upadków. Próbują sobie ułożyć życie na nowo, ale nie jest to takie proste. Wciąż pojawia się problem ojcostwa dziecka Olgi. Z Przemkiem Cypryańskim mamy co grać. Jest sporo emocji, zarówno pozytywnych, jak i negatywnych.

Znacie się od dawna, prywatnie mieszkacie obok siebie. Macie czas na wspólną kawę?

Ostatnio spotykamy się rzadziej, tylko na planie. Wtedy faktycznie siadamy przy kawie i rozmawiamy. Po planie brakuje czasu, bo oboje jesteśmy bardzo zajęci. Takie przyjaźnie przetrwają nawet pomimo braku prywatnego czasu. W końcu to mój serialowy mąż!

Przemek zdał ostatnio egzamin aktorski. Była feta na planie?
Faktycznie, zdał. Pochwalił się oczywiście. Jeśli była jakaś feta, to nie załapałam się na nią (śmiech).Ale cieszę się, ze zdał egzamin. Dyplom mu się należał. To wspaniały, pracowity facet, ciągle się rozwija.

Nie miała Pani problemów z twórcami „M jak miłość”, którzy krzywo patrzą na występy w konkurencyjnej stacji?

Nie. Teraz już jest wielu uniwersalnych aktorów. To kwestia organizacji i dogadania się. Nie jesteśmy aktorami jednego kanału. Każdego można tak ucharakteryzować, że będzie zupełnie inną osobą.

Ma Pani już jakieś konkretne profity ze śpiewania?
Propozycje powoli się pokazują, ale najważniejsze jest to, że mogę się uczyć czegoś nowego. Mam nadzieję, że kolejni producenci dostrzegą, że robię to co kocham i wkładam w swoją pracę całe serce, jestem odpowiedzialna.

Ciągle czeka Pani na swoją wymarzoną rolę?
Chciałabym zagrać kogoś z silnym charakterem, na przykład mocną dziewczynę, z bronią. Chciałabym pokazać, że potrafię grać inne role, nie tylko grzeczne dziewczynki.

W „Jak Oni Śpiewają” pokazała się Pani m.in. w muzyce klubowej. Rozumiem, że bawi się Pani w warszawskich klubach?
Zwykle nie chodzę do klubów. Jeśli chodzę się pobawić, to na karaoke, śpiewam i tańczę. Nie jestem jednak klubowiczką. Świetnie się bawię przy starszej muzyce, z lat 50, 60, czy 80. Oczywiście czasem wpadnie mi do ucha set house’owy, ale nie jestem pasjonatką tej muzyki.

Jakie spędziła Pani Boże Narodzenie?
Od lat jeżdżę z rodzicami do Egiptu. Wykorzystujemy przyjemne z pożytecznym. Strasznie ekscytujące jest móc połamać się opłatkiem pod palmami. Zima w Polsce jest okrutna, a my jesteśmy zmęczeni i ciepłolubni. Wykorzystujemy tydzień lub dwa po to, aby pobyć razem. Oczywiście choinka miniaturowa jeździ razem z nami. Podobnie jak opłatek i śledzik. Zamiast osiołka jest wielbłąd, to niesamowite wrażenie.

Rozmawiał Tomasz Piekarski / MWMEDIA

Redakcja poleca

REKLAMA