Natalia Kukulska - W rytmie serca

Natalia Kukulska fot. ONS
Kiedyś Natalia Kukulska chciała śpiewać dla milionów, dzisiaj dla tych, którzy naprawdę chcą jej słuchać. Ilu ich jest, pokaże sprzedaż płyty „CoMix”, którą nagrała w domu z mężem – na dziesiątą rocznicę ich ślubu.
/ 15.04.2010 13:42
Natalia Kukulska fot. ONS
Kiedy skończyła trzy lata, oświadczyła rodzicom, że „chce być piosienkalką”. Miała nie tylko plan, ale też wspaniałe geny. Jej mama Anna Jantar była wokalistką, ikoną lat 70., a ojciec – utalentowanym kompozytorem. Natalia Kukulska swój pierwszy przebój „Puszek okruszek” wylansowała, kiedy skończyła dziesięć lat. Była gwiazdą dziecięcej piosenki. Potem przycichła, aby skończyć szkołę. Do śpiewania wróciła w połowie lat 90., tuż po maturze. Mimo że ciężko pracowała na swój sukces – wydała pięć płyt i wylansowała kilka przebojów, nie mogła uwolnić się od porównań z tragicznie zmarłą mamą. W pewnym momencie dojrzała do tego, aby raz na zawsze rozliczyć się z legendą Anny Jantar. Zrobiła to w 2005 roku – wydała płytę „Po tamtej stronie” z własnymi interpretacjami piosenek mamy. W tym czasie sama już była mamą pięcioletniego Janka i właśnie urodziła córeczkę Anię.

Trzy lata temu Natalia Kukulska nagrała zaskakująco inny od poprzednich album „Sexi Flexi”. Całkowicie zmieniła wtedy styl – nie tylko ubierania się, lecz także myślenia. Zmieniło się też grono jej fanów. Po latach nieustannej obecności w mediach Natalia troszkę się wycofała, bo postanowiła od tego momentu robić „tylko swoje”. Przez cały czas miała przy sobie męża Michała Dąbrówkę, również muzyka. I naturalną koleją rzeczy następną płytę nagrała właśnie z nim. Ich album „CoMix” powstawał prawie dwa lata w domowym studiu. Premiera w maju!

– Niektóre małżeństwa po remoncie wspólnego domu rozpadają się, co się w takim razie dzieje po nagraniu razem płyty?
Natalia Kukulska:
Pojawia się radość, że się udało, bo ta płyta była dla nas wyzwaniem! To nasza autorska i samodzielna produkcja. Jasne, że były takie momenty, kiedy żarliwie dyskutowaliśmy, nawet sprzeczaliśmy się. Ale płyta nie podzieliła nas, wprost przeciwnie – zbliżyła jeszcze bardziej. Mam takie poczucie, że po tylu latach wcale nie jesteśmy znudzeni sobą. Jeszcze mnóstwo rzeczy mamy sobie do powiedzenia.

– To wielki przywilej po dziesięciu latach małżeństwa.
Natalia Kukulska:
Mieliśmy szczęście, trafiając na siebie. Po prostu: trafiony-zatopiony! (śmiech). Ale wybacz, szczegóły zostaną między nami. Jesteśmy sobie bardzo bliscy. Jednak boimy się afiszować naszym uczuciem. Wolimy raczej pokazać, co ciekawego może wyjść z połączenia dwóch muzycznych światów, które stały się w pewnym momencie jednym. Nasze życie poza sceną jest zwyczajne i lubimy to. Nie potrzebujemy w nim ekstrawagancji.
Z drugiej strony nie jesteśmy „normalni” tak do końca, bo mamy bzika na punkcie muzyki. I mamy też ogromne poczucie humoru, które ratuje nas w wielu sytuacjach. Śmiechem najłatwiej rozładować napięcie. Obserwuję znajomych, którzy są w związkach polegających na nieustannym „przeciąganiu liny”. Licytują się, co kto ma zrobić, a czego nie. Od rana zastanawiają się, jak sprawić, by wyszło na jego. Po co? Zwariowałabym w takim związku. Nie chciałabym być więźniem miłości.

Porozmawiajmy o gwiazdach - forum >>


– Uważałaś, że z mężem nagrasz najlepszą płytę?
Natalia Kukulska:
Tak. Bo mam do niego zaufanie i... podziwiam go. Michał jest bardzo skromny. Nawet nie zauważył, że czwarty rok z rzędu jest uznawany w polskiej branży muzycznej za najlepszego perkusistę. Latami komponował do szuflady. Już na moich poprzednich płytach pojawiały się jego kompozycje. Zdobyliśmy doświadczenie z różnymi producentami i doszliśmy do wniosku, że chcielibyśmy sami spróbować. Kiedy słuchamy piosenki, w tym samym momencie przechodzi nas dreszcz. Muzyka jest ważnym spoiwem naszego związku. Dlatego pomysł nagrania wspólnej płyty wydawał mi się naturalny. Czułam, że to się kiedyś zdarzy.

– Nie przerósł Was ten pomysł?
Natalia Kukulska:
Życie zaczęło nas przerastać. To nie był łatwy czas. Niejednokrotnie zdarzało się, że mieszając zupę, wpadałam na jakiś pomysł i nagle zbiegałam na dół do piwnicy, gdzie mamy studio, żeby go zarejestrować. Kiedy jest czas na pracę, bo dzieci są akurat w przedszkolu i szkole, nie zawsze jest tak zwana wena. Za to potrafi przyjść w najmniej odpowiednim momencie.

– Jak, będąc w domu, „chodziłaś do pracy”?
Natalia Kukulska:
Teraz wiem, że praca w domu to nie najlepsze rozwiązanie. Jedyny plus – nie stoi się w korkach. W domu jest zawsze coś do zrobienia, zwłaszcza przy dzieciach. Kiedy schodziłam do studia, nagle słyszałam: „Mamo!”. Ale kiedy terminy zaczęły nas gonić, musiałam być bardziej stanowcza: „Nie ma nas!”, „Żadnych telefonów!”. Na szczęście mieliśmy pomoc naszych bliskich. Początki pracy wymagały dużej cierpliwości, bo musieliśmy zaprzyjaźnić się z techniką. Nie zatrudniliśmy realizatora dźwięku, więc uczyliśmy się na własnych błędach. Ta płyta, poza gościnnym udziałem kilku muzyków, to całkowicie domowa robota. Często przez kilka godzin walczyliśmy z przepinaniem kabelków albo lokalizowaniem problemu technicznego. Chcę jednak wszystkich uspokoić. „CoMix” to nie tylko moje wokalizy i gra Michała na perkusji. U nikogo tak mocno nie panowałabym nad sobą jak podczas pracy u samej siebie. Śpiewam więc oszczędnie.

– O czym?
Natalia Kukulska:
Już sam tytuł „CoMix” sugeruje, że nie jest to płyta z kluczem. To kompilacja różnych historii. Album bardzo kolorowy, choć spójny, bo spod jednej ręki. Moje przemyślenia, z których ułożyłam teksty, nie zawsze są sumą moich doświadczeń. Piosenka „Black and White” mówi o tym, że w życiu nic nie jest takie oczywiste. W piosence „CoMix” śpiewam o pozorach życia, jeden obraz – tysiące interpretacji. Dziś wystarczy komuś zaledwie strzęp informacji, aby ośmielił się powiedzieć: „Wiem wszystko”. A to przecież nieprawda. Jest piosenka o zmaganiu się z rzeczywistością, o ambicjach i o przeznaczeniu – „Będzie, jak ma być”. Jedyną niezwykle osobistą piosenką jest „Wierzę w nas”.


– Czy samodzielna produkcja płyty od A do Z oznacza, że zamknęliście się na współpracę z innymi artystami?
Natalia Kukulska:
Nie. Adam Sztaba zaaranżował smyczki do dwóch utworów i nagrał je w studiu Polskiego Radia.  Jedyne, na co się zamykam, to telewizyjne shows. Odmówiłam kilku stacjom udziału w nich. Nie dlatego, że gardzę nimi. Ale zadaję pytanie, czemu udział w nich ma służyć? Wciąż chcę być piosenkarką, a nie jurorką czy prezenterką. Chcę robić coś, co przynosi mi satysfakcję.

– Co było punktem zwrotnym w Twoim życiu i zmieniło spojrzenie na własną karierę?
Natalia Kukulska:
Przede wszystkim dzieci. To one pozwoliły mi zobaczyć rzeczy najważniejsze. Na przykład gdy po raz kolejny musiałam wybierać między nimi a wywiadem. No bo masz trzy godziny i albo jedziesz na wywiad, żeby mówić o tym, jak ważne jest spędzanie czasu z dziećmi, albo po prostu przez trzy godziny z nimi jesteś. Podeszłam poważnie do sprawy wychowania.

– I wyraźnie zwolniłaś tempo. Nie brakuje Ci adrenaliny, tych misiów pluszowych rzucanych pod nogi przez fanki?
Natalia Kukulska:
Czasy się zmieniły. Kiedy w 1997 roku podpisywałam płytę „Puls” w Empiku, nie dało się wejść do środka. Taki był tłum nastolatek z plakatami Natalii Kukulskiej wyrwanymi z magazynu „Bravo”. Dziś, w wieku 34 lat, nie oczekuję tego. Jestem już w zupełnie innym miejscu. Co innego jest dla mnie w życiu ważne, a żyję i tak na wystarczająco dużych obrotach.

– Czy Wasze dzieci odziedziczyły talent muzyczny?
Natalia Kukulska:
Tak.

– Chciałabyś, żeby poszły tą samą drogą co Wy?
Natalia Kukulska:
Mam taką pokusę, kiedy widzę, że Ania bez przerwy śpiewa. Ostatnio oświadczyła: „Mamo, ja też chcę pracować tak jak ty”. Dzieci, chcąc nie chcąc, uczestniczyły w produkcji płyty, mają nawet swoje ulubione piosenki. Proszą, byśmy puszczali im w samochodzie tylko „CoMix” i śpiewają z nami. Jasio na pianinie potrafi zagrać kilka linii melodycznych z płyty. Na pewno nasze dzieci miałyby wspaniałe zaplecze: instrumenty, studio, wsparcie rodziców. Ale mogą też się zbuntować przeciwko muzyce, bo widzą, że ta praca odbiera im rodziców.

– Czy dziesięć lat temu podejrzewałaś, że tak potoczy się Twoje życie?
Natalia Kukulska:
Po cichu na to liczyłam. Ziściły się moje wyobrażenia o rodzinie, jakiej sama nie miałam w dzieciństwie. Noszę w sobie jakiś podskórny lęk przed rozstaniem z bliskimi. Ogromną radość sprawia mi dawanie. To ja przypominam, kto kiedy ma urodziny. Chucham i dmucham na wszystko i wszystkich. Nie usiądę w domu spokojnie, ciągle się krzątam. Życie składa się z tylu drobiazgów… nie ma miejsca na nudę!                    

Sylwia Borowska / Party

Redakcja poleca

REKLAMA