Natalia Kukulska: To piosenka nagrana przeze mnie do komedii „Och, Karol 2”, która wchodzi na ekrany w styczniu. Piosenka rzeczywiście odniosła spory sukces radiowy, ale ja jestem chyba przekornie „dobrana” do tych słów. Biorąc pod uwagę mój dziesięcioletni staż małżeński, jestem mało wiarygodną przedstawicielką teorii głównego bohatera filmu, który sądzi, że wierność jest nudna. Ale jednak piosenka się przyjęła (uśmiech).
- Z mężem, muzykiem Michałem Dąbrówką, tworzycie tandem nie tylko w życiu, ale i w pracy. Efektem jest choćby płyta „CoMix”.
Natalia Kukulska: Nasze zawody to pasja, choć każde z nas ma swoją dziedzinę, ja – śpiewanie, Michał – granie na perkusji. Mamy jednak bardzo podobną wrażliwość muzyczną i z niej zbudowaliśmy płytę, komponując i produkując razem wszystkie piosenki. To była dla nas wielka satysfakcja, móc coś takiego zrobić. Jesteśmy z tej płyty zadowoleni, to takie nasze dziecko.
- A czy teraz pracujecie nad czymś razem?
Natalia Kukulska: W tej chwili nie. Śmierć mojego taty wszystko zmieniła. Wiele rzeczy w moim życiu musiało się zatrzymać i chciałam, żeby się zatrzymało. Dopiero teraz wracam do pracy, bo muzyka jest też świetną terapią. Już koncertuję, a w styczniu kręcę teledysk do piosenki „Wierzę w nas”. Na płycie „CoMix” mało jest piosenek miłosnych, ta jest wyjątkowym i bardzo osobistym moim wyznaniem. I jednym z ulubionych utworów na tym albumie.
- Wspomniała pani o smutnych wydarzeniach w swoim życiu. Co pani pomagało przejść przez ten trudny czas?
Natalia Kukulska: Przede wszystkim życie dla kogoś. To, że mam rodzinę i dzieci i muszę pamiętać choćby o tym, że mój synek Jasio ma szkołę, że trzeba go do niej zawieźć, a potem zrobić z nim lekcje, że dzieciom należy się miłość i radość. To wszystko powoduje, że mobilizuję się i świat jakoś się kręci. Natomiast od żałoby nie da się w żaden sposób uciec, ona cały czas jest, przychodzi w różnych momentach i można się śmiać, można sobie żartować, ale i tak w głębi serca jest totalna pustka. Tak naprawdę cały czas jeszcze nie wierzę, że to się naprawdę stało i wciąż mam wrażenie, że mój tata zaraz zapuka do drzwi i powie: „No już, już jestem. Jestem zmęczony tą całą śmiercią i tym wszystkim, co się wydarzyło, ale już wróciłem”...
- Na szczęście, jak pani powiedziała, są dzieci... Mówiła też pani kiedyś, że podstawa w ich wychowaniu to nieograniczona dawka miłości. A ta reszta?
Natalia Kukulska: To dużo trudniejsze sprawy! Bo miłość jest łatwa, trudne jest wychowanie, bycie konsekwentnym, praca nad charakterem, kiedy i w jaki sposób nagradzać i ukarać, uczyć obowiązkowości czy uczciwości. A miłość dlatego jest najważniejsza, że jeśli jest w rodzinie, jeśli my, rodzice, jesteśmy przykładem, to wydaje mi się, że dzieci w naturalny sposób mogą pójść taką samą drogą, naśladując ten wzorzec.
Porozmawiajmy o gwiazdach - forum >>
- Rodzice od tego właśnie są, od rozpieszczania są babcie. Ale pani babcia miała trudniejsze
zadanie...
Natalia Kukulska: Moja babcia zastąpiła mi mamę. I poświęciła mi swoje życie. Zamieszkała z nami, choć to był taki moment, że mogła sobie jeszcze ułożyć życie. Była wtedy rozwiedzioną, ale na tyle jeszcze młodą kobietą, że jej losy mogły się zupełnie inaczej potoczyć. Zajęła się mną i poświęciła mi bardzo wiele miłości, uwagi, zaangażowania. Prowadziła też cały dom, gotowała obiady i dbała o wszystko, co sprawiało, że dom był prawdziwym domem.
- Porównując swoje dzieciństwo i dzieciństwo swoich dzieci, powiedziała pani kiedyś, że babcia była równie pełna miłości, ale bardziej kategoryczna. W czym to się przejawiało?
Natalia Kukulska: Babcia jest bardzo konsekwentna i wymagająca. Jest poznanianką, więc może dlatego ważna była dla niej kindersztuba, pilnowała porządku, zasad wychowania i dobrych manier. Jak patrzyłam na moje koleżanki, widziałam, że mogły sobie pozwolić na wiele więcej, miały więcej swobody. Ja słyszałam w tym czasie babcine: „Musisz wrócić o tej godzinie i koniec, chcę wiedzieć, gdzie jesteś, tego nie wypada”... Trzymała mnie mocno w ryzach. Oczywiście wynikało to przede wszystkim z troski o mnie. Tata był mniej konsekwentny w wymaganiach, babcia czuwała nad wszystkim, nic jej nie umknęło.
- Co jej pani zawdzięcza?
Natalia Kukulska: Babci zawdzięczam wszystko. Dała mi takie podstawy wychowania, bez których dzisiaj chyba nie byłabym tą osobą, którą jestem. Oprócz tego nauczyłam się od niej wiele rzeczy praktycznych, takich domowych, życiowych, które teraz przydają mi się jako mamie.
- Z gotowaniem i prasowaniem?!
Natalia Kukulska: Z gotowaniem, prasowaniem, utrzymaniem porządku aż do pedanterii w niektórych kwestiach włącznie! Tylko z przeniesieniem zamiłowania do pyr poznańskich nie do końca jej się udało... (śmiech).
- Gdyby, myśląc o babci, miała pani powiedzieć: nigdy nie zapomnę...
Natalia Kukulska: Trudno mi przywołać jedno wspomnienie, bo całe życie jesteśmy blisko i jest wiele rzeczy, które zawsze będę pamiętać. To wspólne bycie na co dzień, wspólne wakacje, to kanapki do szkoły, to pyszne kolacje przy „Dobranocce”, i to jak wołała mnie na nie z podwórka. Mieszkałam z babcią do piętnastego roku życia, później przeprowadziłam się z tatą i jego żoną do domu. Bardzo to rozstanie przeżywałyśmy. Dlatego codziennie spędzałam dwie godziny w autobusach i tramwajach, bo po szkole jechałam ją odwiedzić. Nie chciałam, żeby czuła się samotna, zresztą mnie samej to było też potrzebne. Później, gdy wyprowadziłam się od taty, znowu zamieszkałyśmy razem. Teraz babcia jest najważniejszym domownikiem i często się śmiejemy, że to ona tutaj wszystkim rządzi. Nie mówiąc już o jej komentarzach, bo potrafi być kąśliwa (śmiech)! A przy tym wszystkim jest bardzo słodka i kochana. Nikt nie wierzy w jej wiek – jest niezwykle nowoczesna i sprawna.
- Czy nadchodzący kalendarzowy Dzień Babci będziecie obchodzić jakoś szczególnie?
Natalia Kukulska: Prawdę mówiąc, bardziej celebruję jej urodziny, ale oczywiście zawsze daję jej kwiaty zarówno w święto babci, jak i w dniu mamy. Jest przecież dla mnie taką babcią-mamą...
Teresa Zuń / Przyjaciółka