Pobierali się dwa razy. Taylor przyznała, że wyszłaby za Burtona także trzeci i czwarty raz, gdyby nie nagła śmierć

Elizabeth Taylor i Richard Burton fot. ONS.pl
„- Kiedy ona patrzy na ciebie tymi swoimi oczami, kipi w tobie krew - mówił. Mówił, że jest za gruba i zbyt cycata. A potem... porzucił dla niej żonę i dwie córeczki.
/ 23.04.2021 12:54
Elizabeth Taylor i Richard Burton fot. ONS.pl

Kochali się i kłócili, bili i przepraszali, porzucali i wracali do siebie. Nie potrafili bez siebie żyć – Elizabeth Taylor i Richard Burton. Kochankowie w życiu i na srebrnym ekranie. Utalentowani, piękni, bogaci, sławni i wyjątkowi. Zawsze na pierwszych stronach gazet, zawsze w centrum uwagi.

Elizabeth Taylor i Richard Burton spotkali się w 1962 roku na planie filmowym „Kleopatry”. Liz miała wtedy 29 lat, Richard – 36. Ona była już wziętą i kapryśną gwiazdą Hollywoodu. On – wyśmienitym aktorem teatralnym, który gardził filmem i filmowcami, ale dla pieniędzy dawał im się namówić na jakieś role. Film zapewniał dochód, teatr – jedynie prestiż.

Jak ogień i woda

Dość wspomnieć, że właśnie „Kleopatra” była najdroższą produkcją w historii Hollywoodu tamtych lat. Taylor za swoją rolę otrzymała rekordową gażę, czyli milion dolarów, tym samym przecierając szlak późniejszym kosztownym koleżankom i kolegom po fachu. Burton na tyle liczyć nie mógł, lecz kwota, którą otrzymał, pozwoliła mu utrzymać licznych krewnych i pociotków, którymi się opiekował.

Pochodził z biednej walijskiej rodziny. Miał liczne rodzeństwo. Ojciec był górnikiem. Matka zmarła, kiedy Richard miał zaledwie dwa latka. Chłopiec szybko nauczył się zarabiać na siebie, zbierając makulaturę, pracując jako sprzedawca, typując na psich wyścigach. Dopiero jego nauczyciel literatury Filip Burton zwrócił uwagę na aktorskie zdolności swojego ucznia i go zaadoptował.

Richard przyjął nazwisko przybranego ojca i odwdzięczał się mu, zdobywając najwyższe oceny. W szkole prócz nauki interesował go teatr. Szybko zaczął osiągać sukcesy – najpierw w tym lokalnym, później w zawodowym, zwłaszcza w repertuarze szekspirowskim. Konkurował z samym wielkim Laurencem Olivierem, który sprzyjał młodemu aktorowi. Niektórzy podejrzewali, że łączy ich coś więcej niż przyjaźń.

Liz zaś pochodziła z zamożnej rodziny amerykańskiej osiadłej w Londynie. Jej ojciec handlował dziełami sztuki, a matka była niespełnioną aktorką, i to jej mała Liz zawdzięczała rozbudzanie ambicji filmowych. Na ekranie dziewczynka pojawiła się w filmie „Lassie wróć”. Miała zaledwie 11 lat, gdy została najpopularniejszą nastolatką w Hollywood, a 15, kiedy magazyn „Life” uznał ją za najpiękniejszą kobietę świata…

Nie zaskoczyło jej to, bo od najmłodszych lat słyszała z ust matki takie komplementy. Świat jedynie je potwierdził.

Prawdę mówiąc, Liz miała jedynie piękną twarz: alabastrową cerę, hebanowe włosy i śliczne fiołkowe oczy. Przy wzroście 150 cm jej duży biust czynił figurę Liz nieproporcjonalną, ale ona nie brała sobie tego do serca. Jej życiowym mottem było: „Zawsze dostaję to, co chcę”. I dostawała.

Mając niespełna 20 lat, grała u najlepszych reżyserów i z najlepszymi aktorami. Sama była już wtedy jedną z najbardziej znanych gwiazd Hollywoodu. Jej legendę ubarwiały dodatkowo liczne małżeństwa i kontuzje, niebezpieczne operacje, długotrwałe śpiączki. Fakt, że kilkakroć otarła się o śmierć, tylko przysparzał jej wielbicieli. Bo czyż zwycięstwo nie jest przywilejem każdej bogini?

iedy los zetknął ją z Richarden Burtonem, miała już za sobą trzy małżeństwa i trwała w czwartym – z Eddie Fischerem. Była matką czworga dzieci, w tym jednego adoptowanego. Burton zaś żył sobie spokojnie u boku żony Sybil Williams, koleżanki z teatru, i dwóch ukochanych córeczek. Deklarował, że nigdy ich nie opuści, tym bardziej że jedna z dziewczynek chorowała na autyzm i schizofrenię. Nie rozdzieliłaby ich więc żadna siła.

Powszechnie było wiadomo, że oprócz rodziny Burtona interesuje tylko seks, alkohol i Szekspir. Ale spotkanie na planie „Kleopatry” na zawsze przesądziło o losach tych dwojga. Wprawdzie Richard na widok Liz burknął:

Za gruba i zbyt cycata.

Ona zaś obrzuciła go „lodowatym spojrzeniem ryby”, jednak scenariusz przewidział dla nich role namiętnych kochanków – Kleopatry i Antoniusza. I kiedy Richard – Antoniusz zgodnie ze scenariuszem szeptał:

– Wszystko, czego pragnę, co kocham, jest tutaj, naprzeciwko mnie…

…Liz – Kleopatra odpowiadała:

Nie mogę istnieć w świecie, gdzie nie byłoby ciebie, Antoniuszu.

I dla wszystkich było jasne, że nie są to jedynie słowa przypisane roli.

W scenie pocałunku nie mogli się od siebie oderwać

Wtedy reżyser Joseph L. Mankiewicz powiedział producentom:

Za długo siedzę sam na tym wulkanie… Powinniście wiedzieć, że Kleopatrę i Antoniusza to oni nie tylko grają.

Słowa te wywołały panikę w wytwórni Foxa. Bo przecież Burton się nie rozwiedzie, a Liz „dostaje zawsze to, co chce”, jeśli więc zechce mieć Richarda, to dla wszystkich oznacza to kłopoty! Na szczęście dla producentów i Burton zakochał się w Liz bez pamięci. W rozbrajający sposób uzasadniał swoją niewierność:

Kiedy ona patrzy na ciebie tymi swoimi oczami, kipi w tobie krew.

I tak stali się najsłynniejszą parą świata. Ich związek okrzyknięto romansem stulecia. Była to miłość szalona, namiętna, nielicząca się z niczym i z nikim, którą Watykan określił „publicznym cudzołóstwem”. Laurence Olivier wysłał do Burtona telegram z zapytaniem, czy Richard chce być wielkim aktorem, czy tylko obiektem plotek gospodyń domowych na obu półkulach.

– Jednym i drugim – odpowiedział mu Burton.

Elizabeth Taylor i Richard Burtonfot. Elizabeth Taylor i Richard Burton/ONS.pl

Ten burzliwy związek przetrwał tylko trzynaście lat. Siłą namiętności i atmosferą skandalu dorównywał filmowym historiom miłosnym. Liz i Richard małżeństwem byli dwukrotnie. Pierwszy raz pobrali się w Montrealu w maju 1964 roku. Rozwiedli się po dziesięciu latach, ale tuż po wyjściu z sądu Elizabeth zapytała byłego już męża:

– Uważasz, że dobrze zrobiliśmy?

I zaledwie półtora roku po tym rozwodzie pobrali się ponownie. Tym razem wytrzymali ze sobą niespełna dwa lata. Związek Liz Taylor z Burtonem był wyjątkowy.

Gdy wszystko między nimi grało, nie chcieli rozstawać się ani na chwilę. Wszędzie podróżowali razem – z dziećmi, służbą, psami i mnóstwem bagaży. Mieszkali w luksusowych hotelach. Richard obsypywał Elizabeth prezentami: biżuterią i futrami z norek. Kupił jej słynną perłę zwaną „La Peregrina” i wielki żółty diament, który nazwano potem „Taylor – Burton”, a oprócz tego domy i jacht.

Richard jest centrum mojego życia. Tylko jego potrzebuję do szczęścia – mawiała zakochana Liz.

A on odpowiadał, że kocha ją bardziej niż świat. Ale kłócili się o byle co, także publicznie, i coraz częściej zaglądali do kieliszka. Towarzyszyła im nieustanna huśtawka emocji – od miłości do nienawiści.

Richard zapisał w swoim dzienniku:

Od lat kłócimy się ostro o wszystko i każdego. Nie możemy się zrozumieć, a jeszcze gorsze, że nie możemy się znieść.

Rodzajem małżeńskiej terapii stał się dla nich film „Kto się boi Wirginii Woolf?”, w którym zagrali samych siebie. I jak w życiu kochali się, kłócili, nienawidzili, ale nie mogli bez siebie żyć. Taylor dostała za tę rolę swego drugiego Oscara. Burton nie miał na koncie żadnego, choć w swej karierze otrzymał aż siedem nominacji.

Zapewne to także było przyczyną napięć i wybuchów jego zazdrości. Aktorsko byli duetem genialnym, lecz niszczyli swoje życie prywatne. Ich miłość to historia rozstań i powrotów. Listy miłosne, które do siebie słali, świadczą o tym, że nigdy nie przestali się kochać. I chociaż potem byli już w innych związkach, to nadal pozostawali przyjaciółmi i nigdy nie mówili o sobie źle.

Taylor przyznała, że wyszłaby za Burtona także trzeci i czwarty raz, gdyby nie jego nagła śmierć. Zmarł na wylew w1984 roku. Liz zemdlała, gdy żona Burtona zadzwoniła, by ją o tym powiadomić.

Myślałam, że on będzie zawsze… Nawet kiedy nie byliśmy razem, wiedziałam przecież, że jest na tym świecie.

Richard Burton został pochowany w Szwajcarii, gdzie mieszkał. Taylor nie było na pogrzebie, bo – dla uniknięcia sensacji – poprosiła ją o to rodzina. Liz odwiedziła krewnych Richarda w Walii. Po powrocie zastała w skrzynce list, ostatni od Richarda. Pisał, jak bardzo za nią tęskni.

Nie sądziłam, że można kochać kogoś za bardzo. Tak jak my się kochaliśmy. Okazało się jednak, że to możliwe.

Gdy umarła 23 marca 2011 roku, krewni Burtona oświadczyli:

Elizabeth i Richard zawsze będą razem. Wiemy, że Liz wyraziła pragnienie, aby ją pochować razem z nim.

Chcieli spocząć obok siebie, na cmentarzu Pontrydyfen, w małym walijskim miasteczku, w którym urodził się Richard. Może kiedyś tak właśnie się stanie… 

Czytaj także: „Nie musiała zginąć. Osierociła synów, ale pamięć o niej nie umrze - życie księżnej Diany”Dramatyczne życie Keanu Reevesa. Czy pogodził się z utratą córki?Ofiara sekty czy naiwna aktoreczka? Prawda o związku Katie Holmes i Toma Cruise'a

Redakcja poleca

REKLAMA