Mogę się pakować! Rozmowa z Jolą Rutowicz

Mówią, że wszędzie się pcham nogami i rękoma do sławy. Nie! Jestem w stanie jutro spakować moją różową, piękną walizeczkę z piórkami, konia i wyjechać – opowiada Jola Rutowicz.
/ 04.12.2008 22:34
Mówią, że wszędzie się pcham nogami i rękoma do sławy. Nie! Jestem w stanie jutro spakować moją różową, piękną walizeczkę z piórkami, konia i wyjechać – opowiada Jola Rutowicz.

Chciałaś wygrać „Gwiazdy tańczą na lodzie”?
Nie oczekiwałam głosów, bo sama nie głosuję i mało oglądam telewizji. Ja wygrywam zawsze samą sobą. Wygrałam rodząc swoją popularność w Polsce. Zwyciężyłam w czwartej edycji Big Brothera i uważam, że zajęłam pierwsze miejsce także w piątej edycji. Mam wątpliwości co do wyników, może były zamienione?

Podobno mocno zaprzyjaźniłaś się z Gosią Andrzejewicz?Mogę się pakować! Rozmowa z Jolą Rutowicz
To jedyna, szczera osoba, którą chcę znać z „Gwiazdy tańczą na lodzie”. Fajnie się z nią rozmawia, ufamy sobie nawzajem. Reszta pseudogwiazdeczek niestety jest inna. Chciałyby mnie wyszarpać za włosy, gdyby mogły. Ja od razu wyczuwam w ludziach szczerość. Chyba mam jakąś czujkę zamontowaną w głowie.

Królowa jest jedna, Doda cię chyba nie polubiła...
Nie jestem zupą ogórkową, żeby mnie lubić. Nie znam tej kobiety, kto to jest? Przecież to ja jestem królową królowych.

Popularność spłynęła na Ciebie nagle, mam wrażenie, że zbyt nagle?
Wciąż sobie nie mogę z tym poradzić psychicznie. Są dni ciężkie. Wstaję, mam mnóstwo nieodebranych maili, telefonów i nie wiem za co się pierw wziąć. Brakuje mi prywatności i życia, które było kiedyś. Zgadzam się, że jest to za szybko i nagle. Wyszłam z Wielkiego Brata i nagle szok. Nikomu się wcześniej nie udało zrobić tak zawrotnej kariery w tym programie. Pierwsze dwa tygodnie po wyjściu zaszyłam się w domu, a potem wyszłam tylko z rodzicami do lasu. Teraz staram się oswoić myśl, że jestem popularna.

Możesz zdradzić w jakiej warszawskiej dzielnicy mieszkasz?
Nie mogę, bo fani mnie zaatakują. Już nocują pod moim hotelem, zostawiają liściki pod wycieraczkami w aucie. Piszą: Jolanto, kochamy cię, jesteśmy z tobą. Ja też kocham swoich fanów najbardziej na świecie.

Podczas swojego kilkuletniego pobytu na Wyspach zdążyłaś pokochać Anglię?
Uwielbiam Anglię i mentalność tamtejszych ludzi. Często wracam do moich znajomych, których tam zostawiłam. W Polsce gdy jesteś inna, inaczej się ubierasz, to jesteś wariatem, zła, niedobra i tak dalej... Tam każdy żyje swoim życiem. Ja też staram się żyć sobą i nie zważać na krytykę innych.

Przyznasz, że sporo osób ma do Ciebie zastrzeżenia...
Mówią, że wszędzie się pcham nogami i rękoma do sławy. Nie! Jestem w stanie jutro spakować moją różową, piękną walizeczkę z piórkami, konia i wyjechać do Hiszpanii.

Zbierasz pieniądze na wyjazd do Barcelony?
Nie zbieram. Przecież mogę jechać bez pieniędzy. Jestem pewna, że moje przygody życiowe nie skończą się w Polsce. Będę chciała uderzyć też do Big Brothera w Londynie.

Może zrobisz karierę wokalną, bo w Polsce na razie nici z tego...
Pojawił się jeden utwór, niebawem nagrywamy teledysk. Wiem, że ja tam nie śpiewam, tylko szepcę ale taki był projekt. Zobaczymy co będzie dalej, będę chciała tworzyć muzykę.

Masz czas na to, żeby wracać do rodzinnego Piotrkowa Trybunalskiego?
Często jeżdżę do rodziców. Moja rodzina jest we mnie zakochana i wspiera mnie. Cieszą się jak wracam.

Rozstałaś się z Jarkiem na dobre?
Jarek jest medialnym pasożytem. Ciągnie się za czyimś ogonem, żeby dojść do władzy. Zakończyłam ten związek i jest to definitywny koniec. Powtarzam - rzuciłam, jestem wolna!

Rozmawiał Tomasz Piekarski
źródło: MWmedia

Redakcja poleca

REKLAMA