Mezo - Chłopak na opak

Mezo fot. ONS
Mezo wygrał najwięcej w "Bitwie na głosy". Wiemy, jak teraz chce wykorzystać swoją popularność.
/ 11.05.2012 06:50
Mezo fot. ONS
Kiedy TVP 2 ujawniła, że obok Edyty Górniak, Natalii Kukulskiej oraz Janusza Panasewicza w „Bitwie na głosy” wystąpi Jacek Mejer, bardziej znany pod pseudonimem Mezo (30), wszyscy zastanawiali się, jakim kluczem kierowano się przy takim doborze gwiazd. „Co on wie o muzyce?!”, „Przecież on nie umie śpiewać!”, „To jego powinni wziąć do programu i uczyć” – pisali internauci. Jak się okazało, nie mieli racji. Wystarczyło kilka odcinków show, aby Mezo zawładnął sercami wielomilionowej publiczności oraz wykosił z programu swoich (wydawałoby się, popularniejszych, a na pewno bardziej utytułowanych!) kolegów i koleżanki.

Piłka czy bity?

Mezo pochodzi z Poznania. Jak wspomina, hip-hopem zainteresował się już w podstawówce. Równie dużym uwielbieniem darzył wtedy też... boysbandy, a zwłaszcza brytyjski Take That. Nie miało to dużego znaczenia, bo i tak początkowo Mezo nie marzył o karierze na estradzie, ale... boisku. Zapisał się nawet do klubu poznańskiego Lecha. „W piłkę grałem od dziewiątego roku życia. Potem jednak zacząłem też rapować. Z czasem łączenie obu tych zajęć ze szkołą stało się niemożliwe. Musiałem z czegoś zrezygnować. Wybrałem hip-hop i nie żałuję”, twierdzi Mezo. Kiedy ostatecznie zrezygnował z treningów, raper zaangażował się w swój pierwszy muzyczny projekt o nazwie Lajner. Nagrał wtedy pierwsze piosenki. Wydał nawet kilka amatorskich płyt. „Liczyła się dla mnie tylko muzyka. Byłem tak radykalny, że nie interesowałem się nawet dziewczynami. Nie chciało mi się tracić czasu na podryw”, mówił w wywiadzie dla „Vivy!”. Skoro on nie szukał miłości, miłość znalazła jego...

Love story

Kiedy Mezo poznał modelkę Sandrę Łupicką, miał 16 lat. Ona – 13. „Nie nagrałem wtedy jeszcze profesjonalnej płyty. Ubierałem się fatalnie. Fryzura na Elvisa, obdarte ciuchy”, wspomina. To wszystko miało się lada moment zmienić, podobnie jak życie Jacka. Po roku randek on i Sandra zamieszkali razem! „Nikt nam w tym nie przeszkadzał. Nasi rodzice mieli do nas pełne zaufanie”, mówi raper, któremu po dwóch kolejnych latach udało się spełnić następne marzenie: wydać płytę w profesjonalnej wytwórni. Album sprzedał się znakomicie i otworzył Mezo drzwi do kariery. Kolejne nagrania, koncerty, nowe projekty i nagle spadła na Jacka następna wiadomość, która znów miała namieszać w jego życiu. 22-letni Mezo miał zostać... tatą! „Kiedy się o tym dowiedziałem, byłem na siłowni. Z wrażenia wywaliłem się na bieżni! A następnie się uśmiechnąłem...”, wspomina raper.


Jeszcze przed przyjściem na świat córki, której dali imię Zuzanna, Mezo i Sandra powiedzieli sobie „tak”. Ich małżeńska sielanka trwała tylko kilka lat. W zeszłym roku para się rozwiodła. Jak się plotkowało, była żona rapera natychmiast związała się ze znanym producentem muzycznym Robertem M. A Mezo? Cóż, swoim sposobem podsumował wszystko piosenkami pod symbolicznymi tytułami „Zaufanie” i „Kryzys”.


Sól w oku

Choć jest jednym z najpopularniejszych polskich hip-hopowców, Mezo nie cieszy się zbyt wielkim poważaniem wśród swoich kolegów raperów. Zarzucają mu, że jego kawałki są komercyjne, teksty – kiczowate, image sceniczny – tandetny. A teraz dodatkowo, że wyrażając zgodę na udział w „Bitwie na głosy”, sprzedał się komercji. – Ktoś musi być kozłem ofiarnym.

Od kilku lat przypada mi ta niewdzięczna rola, bo nie pasuję do stereotypu hip-hopowca. Jest wielu raperów w Polsce, którzy głosząc antykomercyjne hasła, odnoszą całkiem realne komercyjne sukcesy. Ja robię swoje od wielu lat i jak każdy mam gorsze i lepsze chwile. I nie roszczę sobie praw do reprezentowania żadnego środowiska, tylko siebie i swoich słuchaczy. I nie zmuszam nikogo, żeby mnie oglądał. Ten, komu się nie podobam, może zmienić kanał. To wolny kraj – mówi w rozmowie z „Party” Mezo. Przyznaje też, że od początku wiedział, że jego udział w „Bitwie na głosy” spotka się z ostrymi komentarzami. – Do programu podszedłem na pełnym luzie.

I jestem zachwycony przede wszystkim ludźmi z mojego zespołu i drużyn przeciwnych. To wspaniała przygoda! – stwierdza muzyk. Oglądając jego występy, nie sposób nie zauważyć, że raper faktycznie bawi się w czasie show rewelacyjnie, a przy okazji daje z siebie wszystko. „Tę energię, którą masz, przełożyłeś na całą drużynę. Ty jesteś Mezo, a ja mezzo. Dobrze, że się spotkaliśmy!”, podsumowała Mezo po jednym z występów jego grupy jurorka „Bitwy...” Alicja Węgorzewska.

Do dzieła!

Po zakończeniu show Mezo nie ma zamiaru spocząć na laurach. Doskonale wie, że właśnie teraz, na fali zdobytej w show popularności, powinien kuć żelazo, póki gorące. – Marzę, aby wykorzystać program do przejścia na wyższy poziom artystyczny. Chciałbym dalej pracować z wybranymi uczestnikami programu i zbudować w ten sposób Mezoteam. Przy okazji wydania nowego singla z mojej ostatniej płyty „Życie jest piękne” mam zamiar skorzystać z ich wsparcia – deklaruje raper. A jakie jest jego największe muzyczne marzenie? Cały czas jedno i to samo – Nagrać kawałek z Willem Smithem. Czy to mu się uda? Obserwując uważnie dotychczasową karierę Mezo, można śmiało stwierdzić, że akurat dla tego chłopaka nie ma rzeczy niemożliwych.
Tagi: Mezo

Redakcja poleca

REKLAMA