Lekkoduch i diwa
Mylili się więc ci, którzy uważali, że ślub z Nickiem Cannonem to największy błąd w jej życiu. I że początkujący aktor i muzyk występujący w MTV, bez grosza przy duszy, nie ma nic do zaoferowania diwie. Ona, kiedy w 2008 roku zaprosiła go do udziału w teledysku do piosenki „Bye, Bye”, była najbardziej wziętą solową artystką w show-biznesie. Sprzedała 180 milionów płyt. Osiemnaście jej piosenek gościło na pierwszych miejscach list przebojów. Więcej niż poprzedniego rekordzisty Elvisa Presleya. Jej majątek szacowano na 225 milionów dolarów. W 1000-metrowym trzykondygnacyjnym apartamencie na Manhattanie aż trzy garderoby mieściły tony ciuchów i kosztowną biżuterię. Mariah była też uznawana za jedną z najbardziej kapryśnych gwiazd. Zawsze podróżowała z ogromną świtą, przed wejściami do hoteli, w których rezerwowała całe piętra, trzeba było rozwijać dywany. Miała osobną asystentkę, która „opiekowała się” jej... ulubioną gumą do żucia. A gdy ktoś pytał ją o ostentacyjny luksus, którym się otaczała, mówiła: „Nie zamierzam nikogo przepraszać za to, co zdobyłam”. Było więc niemal pewne, że w najlepszym razie Nick tylko złamie serce Mariah, w najgorszym – dodatkowo ogołoci ją przed odejściem. „Ten związek nie ma szans. Jestem pewny, że Nick nie widzi w niej kobiety, tylko sławną Mariah Carey”, mówił jeden z jego przyjaciół.
Skok na główkę
Tylko Mariah była pewna, że robi dobrze. Wprawdzie kiedy po raz pierwszy na dachu apartamentowca na Manhattanie Nick dał jej cukierek w kształcie pierścionka, w którym tkwił prawdziwy pierścionek zaręczynowy, przestraszyła się. Uciekła. Jednak już następnego dnia, gdy zabrał ją helikopterem na wycieczkę nad Nowym Jorkiem i znów padł na kolana, nie potrafiła odmówić. Przyjęła oświadczyny i tak zaaranżowała ślub, by nikt z bliskich nie mógł im przeszkodzić. Zaledwie po miesiącu znajomości, 30 kwietnia, wzięła z Nickiem ślub w rezydencji na Bahamach. Przy ceremonii, jaka miała miejsce w 1988 roku, gdy w wieku 23 lat wychodziła za mąż za szefa wytwórni Columbia Records Tommy’ego Mottolę, to była nadzwyczaj skromna uroczystość. Na ślubie z Mottolą w kościele Świętego Tomasza na Manhattanie, który kosztował pół miliona dolarów, była cała nowojorska śmietanka towarzyska. Mariah miała na sobie suknię typu beza z wielkim trenem, na jej palcu błyszczał pierścionek z wielkim diamentem wart pięć milionów dolarów. Tym razem przyrzekała wierność mężowi na plaży w prostej, białej sukience. Świadkami było tylko osiem osób z najbliższego otoczenia gwiazdy. Mariah była tak pewna związku z Nickiem, że nawet nie podpisała intercyzy.
Porozmawiajmy o gwiazdach - forum >>
Mała Mi we mnie
I już po kilku miesiącach było widać, że przeczucia jej nie zawiodły. Po raz pierwszy w życiu to ona miała przewagę nad swoim facetem. Jak sama przyznała: „Wiem, że to chore. Ale nie ufam nikomu. Muszę wszystko kontrolować, by mieć pewność, że panuję nad swoim życiem”. Nick to nie był Tommy Mottola, który sterował wszystkim, co dotyczyło Mariah. Nie był to także bejsbolista Derek Jeter ani latynoski przystojniak Luis Miguel, którzy skupieni byli na sobie. Nick nie stawiał żadnych wymagań. Dołączył do dużej świty zapatrzonej w Mariah i podążającej za nią krok w krok. I obsypywał ją prezentami. A to, że kupował je za jej pieniądze, nie miało dla Carey znaczenia. Mówiła: „Nick jest taki romantyczny. Spełnia wszystkie moje zachcianki”. Dla dziewczyny, która po traumatycznym dzieciństwie miała zaniżone poczucie wartości, był ideałem. „Nie mieszkałam w Harlemie, ale Harlem mam we krwi”, wspominała Mariah. „Nigdy nie czułam się ładna. I nie wiedziałam, kim jestem. Moja mama była Amerykanką irlandzkiego pochodzenia, ojciec – Afroamerykaninem z domieszką krwi wenezuelskiej. Ale w USA wystarczy, że jedno z twoich rodziców jest czarne, byś i ty była czarna. Żadna społeczność cię nie chce”. Sąsiedzi na Long Island otruli jej rodzinie psa, spalili samochód. Mariah miała trzy lata, kiedy rodzice się rozeszli, a ona została z matką. Cierpiała biedę. Skutki tamtych przeżyć będzie nosić w sobie do końca życia. I tak uważa się za szczęściarę. Jej starsza siostra Alison zaszła w ciążę w wieku 15 lat. Została prostytutką. Zaraziła się wirusem HIV.
Bratnie dusze
Przy Nicku Mariah rozkwitła jako kobieta. Polubiła swoje krągłości, które on akceptował bez zastrzeżeń. I nie rezygnując z miłości, mogła spokojnie oddać się karierze. Jej ostatnia płyta „E=MC2” sprzedała się fantastycznie. A rola opiekunki społecznej z Harlemu w filmie „Hej, skarbie” Lee Danielsa została określona przez krytyków jako majstersztyk. Chyba po raz pierwszy w życiu diwa, o której mówi się, że urodziła się na wysokich obcasach, wystąpiła z ciemnymi włosami, bez makijażu. Ale, jak sama mówi: „Liczyło się tylko to, że mogłam powiedzieć światu o Harlemie”. A teraz spełni się jej kolejne marzenie – będzie mamą. Była już raz w ciąży zaraz po ślubie z Nickiem. Po miesiącu poroniła. Teraz ma pewność, że donosi ciążę. A niedowiarkom, którzy jeszcze mają wątpliwości co do Nicka, mówi: „Wierzcie mi. Znalazłam bratnią duszę. Nick będzie świetnym ojcem”.
Magda Łuków / Viva!