Maria Niklińska - Na własne konto

Maria Niklińska fot. KAPIF
Kiedyś mówiono, że karierę zawdzięcza mamie Jolancie Fajkowskiej. Ale Maria Niklińska na swój sukces pracuje sama. Sprawdziła się jako aktorka, teraz próbuje sił… śpiewając.
/ 03.04.2009 08:37
Maria Niklińska fot. KAPIF
Jest 7 marca, sobotni wieczór. Maria Niklińska w napięciu oczekuje na swój pierwszy występ w show „Jak Oni śpiewają”. – To były ogromne emocje – wspomina w rozmowie z „Party” aktorka. – Mam doświadczenie w byciu na scenie w teatrze, ale tu nie wiedziałam do końca, czego mam się spodziewać. Po raz pierwszy śpiewałam przed publicznością. I to jeszcze z orkiestrą na żywo – śmieje się.

W tęczowej sukience z rozcięciem odsłaniającym zgrabne nogi Maria Niklińska wyglądała zachwycająco, gdy śpiewała piosenkę Madonny „La Isla Bonita”. Mimo że jury miało uwagi do występu, była zadowolona. – Oczywiście, biorę sobie wskazówki do serca, ale widzom się podobałam, przeszłam dalej i to jest najważniejsze – tłumaczy Marysia. Dlaczego zdecydowała się na występ w programie? – Po prostu bardzo lubię śpiewać – mówi aktorka. Czy liczy na wygraną? Śmieje się, że już czuje się wygrana. – Przecież każdy tego typu projekt to dla mnie szansa rozwoju. Jasne, że chciałabym być w programie jak najdłużej, ale cokolwiek się stanie, i tak będę bogatsza o nowe doświadczenie – mówi. – Poza tym lubię poznawać ludzi, a w „Jak Oni śpiewają” mam szansę pracować ze świetnymi muzykami, między innymi z moim nauczycielem śpiewu Piotrem Hajdukiem.

Szybki start
Choć Maria Niklińska ma dopiero 25 lat, trudno o niej powiedzieć „początkująca aktorka”. Przed kamerą zadebiutowała już w szkole podstawowej. Przez osiem lat była jedną z prowadzących w programie „5-10-15”. Gdy miała 13 lat, zagrała w serialu „Tajemnica Sagali”. To wtedy w jej głowie zaczęło kiełkować marzenie o zostaniu aktorką. – Zobaczyłam, że ten zawód daje możliwość robienia rzeczy, których się nie robi na co dzień – tłumaczy Maria.

Producenci dostrzegli jej talent i zaczęła dostawać kolejne propozycje. Wystąpiła w kilku spektaklach Teatru Telewizji, przez pięć lat grała też Agatę w popularnym serialu „Klan”. Z roku na rok marzenie o aktorstwie stawało się coraz silniejsze. Do ostatniej chwili nie wierzyła jednak, że się spełni. – Wiedziałam, że egzaminy do szkoły teatralnej są trudne i ciężko się dostać. Poza tym moja rodzina chciała, żebym miała bardziej odpowiedzialny zawód. Dlatego zdawałam też na ekonomię, SGH, a nawet filozofię – wspomina Maria Niklińska. I choć dostała się na wszystkie kierunki, gdy dowiedziała się, że została przyjęta do warszawskiej Akademii Teatralnej, nie zastanawiała się ani chwili. – To było spełnienie moich marzeń. Dokonałam wyboru i rodzina musiała go zaakceptować.


Rodzina musiała zaakceptować także jej decyzję o wyprowadzeniu się z domu. – Miałam 18 lat i taki czas buntu. Z jednej strony byłam niezależna, bo pracowałam, a z drugiej czułam się dzieckiem, bo mieszkałam z rodzicami. Dopiero kiedy się wyprowadziłam do wynajętego ze znajomymi mieszkania, poczułam, że jestem dorosła – mówi Maria Niklińska.

Przeszkadzały jej też ciągłe porównania do znanej mamy Jolanty Fajkowskiej. Chciała, by przestano przypinać jej metkę „córki znanej dziennikarki”, a zauważono dobrą aktorkę. – Mamy inne nazwiska, robimy co innego, jednak ciągle próbowano nas porównywać w mediach – mówi aktorka.

Mamie i ojczymowi na początku trudno było się pogodzić z decyzją córki, ale starali się zrozumieć, że chce zacząć żyć na własne konto. – Przeżywałam wyprowadzkę jak każda matka, ale cóż mi pozostało? Pogodzić się i wierzyć, że jestem wciąż potrzebna. Dzieci jak ptaki chcą wyfruwać z gniazda, a zadaniem rodziców jest pomóc im w tym, żeby nie było upadku – mówi „Party” Fajkowska.

Najpierw kariera
Dziś Maria Niklińska – razem ze swoim chłopakiem Tomkiem – urządza pierwsze mieszkanie w centrum Warszawy, a mama nie żałuje, że tak wcześnie pozwoliła odejść jej z domu. Jest dumna z córki, że realizuje swoje kolejne marzenia. – Cieszę się, że Marysia występuje w „Jak Oni śpiewają” i ma szansę sprawdzić się w nowej dziedzinie. Trzymam za nią kciuki – wyznaje Fajkowska.

Maria jest młoda, ambitna i na razie skupiona przede wszystkim na pracy. Ale w przyszłości chciałaby mieć dwoje dzieci i pełną rodzinę. – Jestem realistką i wiem, że jej utrzymanie jest bardzo trudne. Najważniejsze, żeby dzieci czuły się szczęśliwe, tak jak ja się zawsze czułam  – mówi Maria, która mimo rozwodu rodziców nigdy nie zaznała braku ojca.

Na wysokich obrotach
Dla większości widzów Maria Niklińska wciąż jest Agatą z „Klanu”. Ale była też Tosią w ekranizacji bestselleru Katarzyny Grocholi „Ja wam pokażę!”, a ostatnio wystąpiła w serialu „Londyńczycy” i zagrała główną rolę w filmie Dominika Matwiejczyka „Czarny”. Nie wszyscy wiedzą też, że od paru lat Maria jest aktorką teatralną. Kamerę znała od dziecka, ale z teatrem spotkała się dopiero na studiach. Szybko pokochała występy przed publicznością i dziś można ją podziwiać na deskach kilku warszawskich scen. Gra w Teatrze Narodowym, Ateneum i teatrach offowych. Ma dużo pracy i cieszy się z tego. – Jestem zodiakalnym Koziorożcem, a one są bardzo pracowite – podkreśla. 

Jakieś plany na przyszłość? Maria nie zastanawia się nad tym, bo wie, że wszystko w życiu ma swój czas. – Ostatnio byłam skoncentrowana na teatrze. A teraz? Być może przyszedł czas na śpiewanie – śmieje się. – Tak naprawdę marzy mi się rola w filmie kostiumowym. Uwielbiam przenosić się w inne czasy.

Piotr Kozłowski / Party

Redakcja poleca

REKLAMA