Piękny jak z albumu
W Polsce Tyszka – w swoich markowych, designerskich ciuchach i szczerze zdziwiony, że kogoś może nie stać na kupowanie fatałaszków od jego ulubionego Moschino – sprawia wrażenie postaci z innego wymiaru. – Marcin z niezwykłą konsekwencją tworzy swój własny wizerunek wrażliwego chłopaka, który o świcie jedzie na giełdę kwiatową i kupuje świeże rośliny – zdradza nam redaktor jednego z kobiecych magazynów. – A potem opowiada znajomym, że godzinami wpatruje się w swoje orchidee i nazywa je domownikami. Trudno ocenić, ile w tym prawdy, a ile robienia z siebie ekscentryka – dodaje. Niecodzienne pasje to jednak atut w świecie mody. Tam nikt nie lubi banałów, za to przez palce patrzy się na nieszkodliwe dziwactwa. A Marcin ma ich kilka. Na sesje zdjęciowe jeździ z ukochanym pluszakiem, który przynosi mu szczęście. – Kiedyś były też „szczęśliwe trampki”, które zakładał do pracy. W czasie robienia zdjęć sprawiał wrażenie lekkiego świra, był nadpobudliwy, ale zawsze przy tym uroczy, intrygujący i zdecydowanie nietuzinkowy – opowiada osoba pracująca w jednym z pism o modzie. Talent, wrażliwość, odrobina szaleństwa, ale i trochę zabawnego kabotynizmu – te określenia słyszy się najczęściej, gdy rozmawia się o Tyszce z jego znajomymi. Jest jednak coś jeszcze. Odpowiednie znajomości i spore grono fanów wśród celebrytów. Zwłaszcza tych rodzimych. Wiele obecnych gwiazd modelingu, kina i estrady zaczynało karierę, pozując do zdjęć Marcinowi. – Tyszka szybko wyrobił sobie markę – zdradza „Party” jedna z producentek sesji. – Wiadomo było, że jeśli gwiazda ma się prezentować jak milion dolarów, trzeba dzwonić do Marcina. Fotograf nie poszedł jednak na łatwiznę i spróbował szczęścia także za granicą. Z sukcesem!
Pracuś i szczęściarz
W ciągu ostatnich kilku lat Marcin Tyszka fotografował najpiękniejsze kobiety świata, robił okładkowe sesje dla najsłynniejszych magazynów mody, podbił Lizbonę i Madryt, Paryż i Indie. Poznał wielkie gwiazdy, ba! zdarzyło mu się – jak sam opowiada – pić wino w jacuzzi z Millą Jovovich. Jak mu się to udało? – To proste. Marcin jest nie tylko świetnym fotografem i totalnym pasjonatem mody, lecz także tytanem pracy, który w dodatku dla kariery jest w stanie poświęcić wszystko. Ale znam go też jako bon vivanta i bywalca światowych salonów, dla którego luksusowy szampan za kilkaset euro to norma – opowiada „Party” Marta Kalinowska, szefowa mody pisma „Elle”. Inni nasi rozmówcy potwierdzają tę opinię. – Dla Marcina fotografia stała się wytrychem do świata, w którym zawsze chciał być. Bankiety, lunche, przyjęcia pełne gwiazd to po prostu środowisko naturalne Marcina. Gwiazdy go kochają, a i on sam doskonale czuje się w roli gwiazdy – twierdzi znajomy Tyszki.
Porozmawiajmy o gwiazdach - forum >>
Podobnie o Marcinie opowiada w rozmowie z „Party” Małgorzata Kożuchowska. – Uwielbiam z nim pracować. Robi świetne zdjęcia, ma w sobie mnóstwo pozytywnej energii, którą zaraża. Potrafi inspirować i motywować do pracy. Jedną z moich pierwszych poważnych sesji zdjęciowych robiłam właśnie z Marcinem. W jego obiektywie zawsze czuję się piękną kobietą. Podziwiam go za determinację i konsekwencję, bo zawalczył o swoje marzenia, i to te z najwyższej półki. Udało mu się – wyznaje aktorka. Ale złośliwi podkreślają, że fotograf tak samo jak pracą przejęty jest swoim wyglądem. Nonszalancja w jego ubiorze jest złudzeniem, wszystko jest starannie wymyślone. Ale cóż, sam sobie na te ciuchy i gadżety zapracował…
Bananowy chłopiec
Nie da się jednak ukryć, że Marcin zapewne nie zaszedłby tak daleko, gdyby nie jego rodzice, Mirosława i Roman. To dzięki nim skończył elitarne szkoły i zwiedził świat. Tata, właściciel firmy importującej do Polski banany, nie oszczędzał na synu. Pewnie dlatego, że państwo Tyszkowie długo czekali na dziecko. Kiedy pojawił się Marcin, postanowili dać jedynakowi wszystko, o czym marzy. W chwili, kiedy większość jego rówieśników marzyła o paczkach z „darami z Ameryki”, Marcin u boku rodziców zwiedzał Japonię, Stany i Kubę, nocował w luksusowych hotelach, podróżował statkiem „Stefan Batory”. – Dziś Tyszka lubi opowiadać o tym, jak to rozpoczął swoją przygodę w Paryżu z małą sumką odłożonych wcześniej pieniędzy – zdradza znajomy rodziców. – A prawda jest taka, że nawet gdyby pierwszego dnia wydał ową sumkę na spodnie od Gucciego, to zawsze w pogotowiu czekała karta kredytowa jego taty. Początek telewizyjnej kariery Tyszki to też zasługa rodziców. Marcin zadebiutował w TVP jako prowadzący program dla dzieci i młodzieży „5-10-15”. Twierdzi, że do telewizji trafił przypadkiem. Jednak jego znajomi zdradzają, że przy programie pracowała znajoma rodziców Marcina i to ona zaprosiła chłopca na casting. Jak by nie było, Tyszka poradził sobie świetnie. Szybko dostał propozycję zagrania w reklamie pizzy i chipsów. Zanim skończył 16 lat, był już młodzieżowym celebrytą. I uwierzył, że jest gwiazdą. – Wiem, że Marcin potrafi być wkurzający i wiele osób go nie znosi. Mówi wciąż o sobie, niepytany przechwala się swoimi sukcesami – śmieje się Marta Kalinowska z „Elle”. – Pewnie sama też bym tak o nim myślała, gdybym nie znała jego drugiej strony. Wrażliwego faceta, który jest lojalny wobec znajomych i bardzo kocha rodziców. Marcina, który spędza mnóstwo czasu samotnie w hotelach, ale kiedy wraca do Warszawy, na Okęciu wpada w objęcia rodziców. To zmienia optykę patrzenia – dodaje. Faktycznie Marcin rewanżuje się rodzicom za cudowne dzieciństwo. „Chcę, aby teraz dzięki mnie mogli korzystać z życia”, mówi w wywiadach Tyszka. „Zabieram ich na pokazy. Przyjaźnią się z ludźmi ze świata mody. Znają top modelki i szefów »Vogue’a«. Są świetnymi asystentami. Na Bali robili casting na dzikie prosięta. Mama ze stadem świń na smyczy – piękny widok!”.
Życie singla
O prywatnym życiu Marcina wiemy tylko tyle, ile on sam mówi. Znajomi chwalą jego profesjonalizm, ale sznurują usta, gdy rozmowa schodzi na życie prywatne fotografa. Niektórzy ograniczają się do kilku faktów: – Jest delikatnym facetem. Podobno przeżył kiedyś wielki zawód miłosny, a nawet zdradę – mówi topowy polski stylista.
Marcin ma od lat stałe grono przyjaciół. Z Dawidem Wolińskim, też jurorem programu „Top Model”, zaprzyjaźnił się wiele lat temu i pomógł mu wejść do świata mody. Kumpluje się też z Mikołajem Komarem, Olivierem Janiakiem, kilkoma modelkami i stylistami.
Kim właściwie jest Tyszka? Wrażliwym geniuszem czy też kalkulującym wszystko egocentrykiem? Ile osób, tyle opinii. „W głębi duszy jestem małym chłopcem, który po prostu chce fajnie żyć”, podsumował kiedyś sam Marcin. I ze wszystkich jego słów te akurat brzmią najbardziej szczerze.
Agnieszka Prokopowicz, AR / Party