Zawiedziona, szła wolno wąskimi uliczkami do domu brata, który zostawił jej klucze, a sam wyjechał na tournée po Francji. Podczas tego spaceru Nicea zaczęła przed nią odkrywać swoje uroki, a następnego dnia Małgosia była już zakochana w tym mieście i jego malowniczych zakątkach. Niestety, dwa tygodnie szybko minęły i nie wystarczyły, aby rozwiązać dylematy, który wtedy zaprzątały jej głowę. – Do Warszawy wróciłam bez scenariusza na życie. Byłam pewna tylko jednego: że chcę niebawem wrócić do Nicei i zostać tam na dłużej – mówi gwiazda.
Małgorzata Rozenek w Nicei - sesja dla "Party"
Choć Małgosia uwielbia Niceę, to nie ma w swoim domu żadnych pamiątek, które przypominałyby jej o tym mieście. – Nigdy nie zdarzyło mi się sięgnąć po album ze zdjęciami, by wspominać dawne dzieje – mówi gwiazda i dodaje: – Wolę żyć tym, co dzieje się tu i teraz.
Małgorzata Rozenek w Nicei - sesja dla "Party"
Dlatego tak bardzo się cieszę, że możemy się spotkać właśnie w Nicei. Z chwilą gdy zajęłam miejsce w samolocie, zdałam sobie sprawę, że od mojej poprzedniej wizyty w Nicei moje życie zmieniło się o 180 stopni. To niesamowite, że życia nie da się przewidzieć – mówi Rozenek, która teraz już wie, że każde marzenie może się spełnić, tylko należy mieć odwagę, by dążyć do celu, nawet takiego, który z pozoru wydaje się nieosiągalny. – Amerykański przemysłowiec Henry Ford uważał: „Jeżeli myślisz, że coś ci się uda, i myślisz, że coś ci się nie uda, to... w obu przypadkach masz rację”. Podpisuję się pod tym obiema rękami! – przyznaje gwiazda.
Małgorzata Rozenek w Nicei - sesja dla "Party"
Dla niej to miasto zawsze było i zawsze będzie bardzo ważne. Nie bywa tu często, ale czuje się jak u siebie. Dlaczego Małgorzata Rozenek (35) tak bardzo lubi Niceę? Bo to tutaj siedemnaście lat temu zostawiła kawałek swojego życia i serca, a zabrała stąd mnóstwo pięknych wspomnień. – Ten zakątek południowej Francji to dla mnie miejsce idealne. Azyl, w którym zawsze dobrze jem, wypoczywam i mam czas na refleksję – stwierdza Rozenek. I chyba nie ma w tych słowach przesady, bo Nicea zawsze stawała się tłem kluczowych chwil jej życia. Taki przełomowy moment Małgosia przeżywa też teraz.
W zaledwie rok zrobiła fenomenalną karierę i z nieznanej osoby stała się jedną z najpopularniejszych gwiazd w Polsce, ale w tym samym czasie rozsypało się jej małżeństwo i w kwietniu, po 10 latach, związku rozwiodła się ze swoim mężem. Czy i tym razem Nicea pomoże Perfekcyjnej Pani Domu spokojnie przemyśleć wydarzenia ostatnich miesięcy i podsunie odpowiedzi na nurtujące ją pytania?
Małgorzata Rozenek w Nicei - sesja dla "Party"
Pomysł wyjazdu do Nicei po raz pierwszy przyszedł jej do głowy, gdy chodziła do liceum. To był ważnym dla niej okres, bo na rok przed maturą musiała podjąć decyzję, co chce zrobić ze swoim życiem. Szkoła baletowa, której przez dziewięć lat poświęcała większość wolnego czasu i która wymagała od niej ogromnej pracy, nie była tym, czego Małgosia pragnęła. – Od początku wiedziałam, że nie będę tańczyć. Ale nie rzuciłam baletu, bo wychodzę z założenia, że nigdy nie należy się poddawać. Półśrodkom i odpuszczaniu mówię stanowcze „nie”. Tak było, gdy studiowałam prawo i gdy prowadziłam dom, tak jest też teraz – wyjaśnia Rozenek.
Był rok 1996, zbliżały się jej osiemnaste urodziny. Małgosia przeczuwała, że rodzice będą chcieli zaskoczyć ją wyjątkowym prezentem. – Ubiegłam ich i poprosiłam, by podarowali mi dwutygodniową wycieczkę do Nicei. Nie mieli wyjścia i się zgodzili – śmieje się gwiazda. Dlaczego wybrała wtedy Niceę, skoro nie była tam nigdy wcześniej? Po prostu czuła, że to miasto jest dla niej stworzone. Znała je ze zdjęć i opowieści starszego o pięć lat brata – Michała, który mieszkał w Nicei, bo był solistą w operze w Monte Carlo. – Moje przeczucia okazały się słuszne. Nicea zawładnęła moim sercem – zdradza Rozenek.
Małgorzata Rozenek w Nicei - sesja dla "Party"
Jej urodziny przypadają 1 czerwca, więc na swój prezent musiała poczekać aż skończy się rok szkolny. Upragniony dzień w końcu nadszedł. Dwugodzinny lot minął w okamgnieniu. Gdy Małgosia wysiadła z samolotu, od razu pojechała na plażę. Stanęła bosymi stopami na gorącym piasku, spojrzała w stronę lazurowej wody i przeżyła... ogromne rozczarowanie. – To przez zapach. Morze Śródziemne nie pachnie jak Bałtyk. Na polskich plażach o każdej porze roku mam poczucie obcowania z prawdziwą naturą. Tam było zupełnie odwrotnie! Miałam wrażenie, że morze jest „plastikowe” – wspomina Rozenek.
Małgorzata Rozenek w Nicei - sesja dla "Party"
Zrobiła to rok później, tuż po maturze. Małgosia nie czekała nawet na wyniki egzaminów wstępnych na studia, bo nie złożyła podania na żadną uczelnię. – Postanowiłam wtedy bowiem, że zrobię coś, co w latach 90. było mało popularne – opowiada Rozenek. Rzeczywiście, gdy powiedziała przyjaciołom, że chce zrobić sobie roczną przerwę w nauce, ci pukali się w głowę i pytali: „Czyś ty oszalała?”. Zupełnie inaczej zareagowali za to jej rodzice, którzy uznali, że pomysł wyjazdu na rok za granicę jest... bardzo dobry. – Mój tata powiedział, że nie będzie lepszego czasu na podróże i naukę języków obcych – tłumaczy Małgosia.
Małgorzata Rozenek w Nicei - sesja dla "Party"
Małgorzata Rozenek w Nicei - sesja dla "Party"
Tamten pobyt we Francji był dla Małgosi cenny także dlatego, że nauczył ją odpowiedzialności i sprawił, że poznała wartość pieniądza. – Raz zaszalałam z wydatkami i nie miałam za co pojechać do domu na Wielkanoc. Poprosiłam rodziców, by kupili mi bilet, ale usłyszałam, że muszę radzić sobie sama. Święta spędziłam w Nicei ze swoim bratem. To postawiło mnie do pionu. Dziś mam szacunek do każdej złotówki – deklaruje Rozenek.