Magda Mielcarz od lat jest szczęśliwą żoną i mamą dwóch córek. Jej cel? Wychować je na silne i niezależne kobiety. By tego dokonać, musi być dla nich wzorem... Jak jej wychodzi rozdzielenie tego, czego pragnie od tego, co społecznie uznaje się, że powinna robić? Najnowszy wywiad przeczytacie w „Vivie”, a mu prezentujemy fragmenty interesującej rozmowy z interesującą kobietą.
Wesprzyj wyjątkowy magazyn o dziewczynach i dla dziewczyn!
Magda Mielcarz w wywiadzie dla „Vivy”
Dla wielu jest celebrytką o słodkiej buzi. Modelką, która nie wie, czy chce grać w filmach, czy piosenkarką, tworzącą swoją muzykę. Wie jedno - jest feministką. Gwiazda wyszła za mąż za amerykańskiego biznesmena Adriana Ashkenazy’ego, z którym ma dwoje dzieci w 2007 roku. Dla wielu jest symbolem spełnionego „american dream”. A co ona myśli o sobie?
Przeszłam swoje, ale też czuję się bardzo wdzięczna za wszystko, co mnie spotkało. Wiele się nauczyłam, choć czasem wydaje mi się, że im więcej się uczę, tym mniej z życia rozumiem. Jednego jestem pewna – mam obowiązek wychować córki na silne, odważne kobiety. - mówi Mielcarz.
Mielcarz oddaje się wychowaniu córek, ale i kursuje między Stanami a Polską. Ceni spokój rodzinny, ale nie chce rezygnować z siebie na rzecz domowego ogniska. Choć tak ją wychowano...
Rodzina jest wielką wartością, pod warunkiem że świadomie dokonujesz takiego wyboru. Bo bycie kobietą to także bycie lwicą walczącą o siebie i o to, co dla niej ważne. A każda z nas ma prawo decydować o tym, jak ma żyć, i nie bać się oceny czy odrzucenia tylko dlatego, że nie spełnia społecznych oczekiwań. Miałam szczęście, że poznałam mężczyznę, którego pokochałam i którego miłość pozwoliła nam stworzyć wspaniałą rodzinę. Ale co, jeśli to ci się nie przydarzy? Masz się męczyć, poświęcić swoje idee dla kogoś, kto nie dał ci szczęścia, bo tak "chce" społeczeństwo? Sama potrzebowałam lat, żeby znaleźć równowagę między tym, co chcę, a tym co "powinnam". I wiesz co? Chyba nadal z tym walczę.
Modelka ciepło wypowiada się o swoim mężu. Ma w nim oparcie, także w wychowaniu córek na świadome siebie kobiety. To ważne.
Mamy dzisiaj nowe pokolenie mężów, ojców. Ojcowie nie chcą wychować córek na głupiutkie, potulne gąski. Chcą, żeby ich córki były silne, niezależne, wykształcone. Ta koncepcja zrobiła karierę, zawędrowała nawet na koszulkę Diora. W ostatnim roku wydarzyły się w moim życiu ciekawe rzeczy, nastąpił pewnego rodzaju przełom. Stałam się bardziej dojrzała i bardziej czuję się kobietą. W czasach, kiedy byłam wychowywana, bycie kobietą oznaczało: stanie na straży domowego ogniska, dbanie o dom, o dzieci, bycie łagodną, troskliwą żoną, dbającą o męża i rodzinę.
Zgadzacie się z Magdą Mielcarz? Cały wywiad przeczytacie w „Vivie!”