Czym może was zaskoczyć Magda Gessler? Na co dzień rewolucjonistka, ale przy mężu... romantyczka. Odnaleźli się ponownie po latach i przeżywają drugą młodość. A może są wiecznie młodzi? Odpowiedź w nowej Vivie!
Ile mieliście lat, gdy się poznaliście?
Magda Gessler: Dwadzieścia pięć.
Waldemar Kozerawski: Miałem przyjaciół, z którymi studiowałem. Przyszła do nich Marysia Rejman, przyjaciółka Magdy, a chwilę po niej wkroczyła Magda z pizzą własnej roboty. Pożarliśmy tę pizzę, chcieliśmy więcej. I wtedy Magda obiecała, że jeszcze upiecze taką samą. I trochę z nami zostanie. – Pamiętasz, w co była ubrana?
Waldemar Kozerawski: W jakieś dziwne, piękne rzeczy – kamizelkę, wstążki. Wyglądała bardzo powabnie i powiewnie.
Magda Gessler: Miałam na sobie sukienkę z bardzo cienkiego, niemal jedwabnego sztruksu, ozdobioną ogromnymi wiśniowymi wstążkami. Na górze obcisły sweterek z brylancikami, a pod spodem jedwabną bluzkę z kołnierzykiem bebe.
Waldemar Kozerawski: Taka panienka z dobrego domu. Kolorowy ptak. Przyjechała właśnie z Hiszpanii. Magda: Miałam mnóstwo rudych włosów i mocno umalowane usta.
Waldemar Kozerawski: Ale ja patrzyłem na twoje piersi.
Magda Gessler: Ja wtedy nie miałam biustu.
Waldemar Kozerawski: No to byłem pełen podziwu, że tak pięknie nie masz biustu (śmiech). – Od razu się zakochałeś?
Waldemar Kozerawski: Czy ja wiem? Magda zrobiła na mnie wrażenie, ponieważ była osobą nietuzinkową. Od razu wiedziałem, że jest w niej coś innego. – Od razu wyczułeś, że jest szalona?
Magda Gessler: Byłam potwornie nieśmiała.
Waldemar Kozerawski: Nie było widać po niej szaleństwa. Pomyślałem tylko, że dobrze by było, gdybym na co dzień miał taką pizzę na kolację.
Magda Gessler: Wkrótce wyjeżdżałeś do Kanady na zawsze. Następnego dnia byliśmy zaproszeni do pani konsul Hiszpanii na obiad, a ja dostałam potwornej migreny.
Waldemar Kozerawski: Miałem ochotę się tobą zaopiekować.
Magda Gessler: Gdy powiedziałeś, że jesteś lekarzem, byłam przekonana, że mi pomożesz. Zawsze marzyłam o mężu, który wykonuje zawód lekarza. Z pełnym zaufaniem oddałam się jego opiece.
Waldemar Kozerawski: Powiedziałem wtedy Magdzie, że musi pójść ze mną do domu, bo tam mam lek na migrenę. I poszła. Zaufała mi. Czasami w duchu śmieję się, że poderwałem cię na aspirynę! (śmiech) – Rozmawiacie bardzo aluzyjnie.
Magda Gessler: Wtedy po raz pierwszy od wielu lat poczułam się wolna. Poszliśmy na nocny spacer. Całą noc gadaliśmy.
Waldemar Kozerawski: I piliśmy.
Magda Gessler: Owszem, herbatę. Za tydzień miałam jechać do Madrytu. Czekał tam na mnie przyszły mąż. Jechałam niemal na ślub, choć tak naprawdę na moją wystawę.
Waldemar Kozerawski: Ale ślubu nie wzięłaś.
Magda Gessler: Tego ślubu akurat nie, bo przy tobie zapomniałam o całym świecie. Poczułam się chroniona, bezpieczna, z prawdziwym mężczyzną u boku.
Waldemar Kozerawski: Byliśmy razem wtedy tylko trzy miesiące.
Magda Gessler: Ale dla mnie to była wieczność, która zupełnie odmieniła moje życie.
To dlaczego się rozstaliście i wyszłaś za kogoś innego?
Magda Gessler: Sytuacja była bardzo skomplikowana i niechętnie o niej opowiadamy. Nie chciałam stawiać Waldka wobec wyjątkowo trudnego wyboru, bo on wybrałby mnie i do końca życia miałby o to do mnie żal.
Nie buduje się nowego związku na zgliszczach poprzedniego?
Magda Gessler: Nie. Zresztą uważam, że decyzja należała do Waldka. Kiedy po kilku miesiącach spytałam go przez telefon, czy mam przyjechać do Kanady, powiedział, że nie. Może to przez różnicę czasu, bo zadzwoniłam o piątej nad ranem i go obudziłam. U mnie było popołudnie. – Na ile Was ta różnica czasu rozdzieliła?
Magda Gessler: Na 23 lata.
Dwadzieścia trzy lata bez żadnych kontaktów?
Waldemar Kozerawski: No nie. Byliśmy z Magdą w stałym kontakcie telefonicznym. Codziennie dzwoniliśmy do siebie, a poza tym obserwowałem Magdę w mediach. Oglądałem i oglądam jej "Kuchenne rewolucje", czytałem i czytam o niej wszystkie informacje.
Magda Gessler: Kiedyś spotkałam kolegę Waldka, który go bardzo dobrze znał. Mówił, że Waldek płakał, gdy wyjechałam do Hiszpanii.
Waldemar Kozerawski: Bo namalowałaś tak piękne obrazy, kiedy szykowałaś się do hiszpańskiej wystawy.
Magda Gessler: alowałam je u ciebie w domu. Pracowałeś wtedy w klinice w Otwocku.
Waldemar Kozerawski: Zostawiłaś mi jedną wyjątkową pracę, którą mam do dzisiaj.
Magda Gessler: Drzewo z draperiami. Mój egzamin wstępny na Akademię Sztuk Pięknych w Madrycie.
Waldemar Kozerawski: A na cztery godziny przed którymś odlotem namalowałaś mi piękny duży olej.
Magda Gessler: Kosz pełen miłości.
A co jest w tym koszu?
Magda Gessler: Cytrusy, wśród których ukryty jest fragment mojego biustu.
Waldemar Kozerawski: Trzeba było czekać na tę miłość 23 lata, ale opłaciło się.
A jak znowu trafiliście na siebie po prawie ćwierć wieku?
Waldemar Kozerawski: To było tu, w Fukierze. Przyjechałem odwiedzić przyjaciół, ale miałem nadzieję, że będę miał możliwość spotkania Magdy. Pytałem nawet znajomych o jej telefon, ale nie chcieli mi podać. Pomyślałem więc, że może Magda wie, że ja tam będę.
Wiedziałaś?
Magda Gessler: Czułam, że to się może zdarzyć.
Waldemar Kozerawski: Na wszelki wypadek kupiłem kwiaty. Magda: Okropne. Waldek: Ale to był mój łomot serca dla ciebie, a ty od razu uciekłaś. Podążyłem za tobą. Już drugi raz mi nie uciekniesz. Magda: Ani mi się śni.
Viva!