Odmieniona
Cezurą w życiu Madonny był rok 1996, kiedy to na świecie pojawiła się jej córeczka Lourdes. Piosenkarka, słynąca z erotycznego image’u i ciągłych zmian kochanków, pokazała wtedy światu nowe, uduchowione oblicze. Wyciszona, studiująca kabałę i zgłębiająca filozoficzne nurty Wschodu – taka była Madonna na początku nowego tysiąclecia. W tym czasie artystka uporządkowała także swoje życie osobiste. W grudniu 2000 roku powiedziała „tak” brytyjskiemu reżyserowi Guyowi Ritchiemu. Cztery miesiące wcześniej na świecie pojawił się ich synek Rocco. Madonna mówiła wtedy w wywiadach o urokach macierzyństwa i tym, jak dobrze mieć u boku idealnego partnera. A kiedy świat uwierzył w jej przemianę, znów zrobiła zwrot o 180 stopni i pod koniec zeszłego roku ogłosiła, że rozwodzi się z Ritchiem. Oboje zgodnie stwierdzili bowiem, że mają dosyć wspólnego życia, acz nadal szanują się i pozostaną w przyjaźni. Dali temu wyraz podczas lipcowych koncertów piosenkarki w Anglii, kiedy to wybrali się na kilka wspólnych kolacji. Mimo to nie chcą dać sobie drugiej szansy. Jak wyjaśniła Madonna, nie zamierza wchodzić dwa razy do tej samej rzeki. A wziąwszy pod uwagę, kogo ma teraz u swojego boku, trudno jej się dziwić.
Porozmawiajmy o gwiazdach - forum >>
Och, Jesus...
Najnowszy partner artystki jest od niej młodszy o 29 lat i, jak twierdzi, wcale mu to nie przeszkadza. Jesus Luz, brazylijski model o ciele Apollina i twarzy gwiazdora kanału Romantica, dzielnie i w milczeniu znosi plotki o tym, że jest tylko dobrze opłacaną erotyczną zabawką w rękach artystki. I choć jego małomówność może wynikać z faktu, że słabo włada językiem angielskim, nie da się nie zauważyć, że romans z nim doskonale wpływa na Madonnę. Jest mniej nerwowa niż pod koniec małżeństwa z Ritchiem, częściej się śmieje i wyraźnie odmłodniała. „Każda kobieta w pewnym wieku powinna dostać od lekarza receptę na swojego Jesusa”, skwitowała romans Madonny jej przyjaciółka, aktorka Roseanne Barr. I choć Jesus został przez wszystkich jednoznacznie zaklasyfikowany jako „przyjaciel Madonny od seksu”, trzeba mu sprawiedliwie oddać, że równie dobrze sprawdza się jako... niańka.
Bajeczki dla dzieci
Ostatnimi czasy Madonna trafia na łamy prasy głównie za sprawą swoich adopcji. Trzy lata temu artystka wywołała zamieszanie, przygarniając malawijskiego chłopczyka Davida Bandę. Wywiozła bowiem małego z jego ojczyzny, zanim jeszcze otrzymała wszystkie potrzebne na to pozwolenia. Nic więc dziwnego, że kiedy wiosną tego roku wróciła do Malawi po kolejne dziecko – poznaną w 2007 roku w jednym z sierocińców Mercy James – nie poszło jej już tak łatwo. Sąd pierwszej instancji orzekł, że artystka (oficjalnie samotna po rozwodzie) nie da rady w pojedynkę zapewnić opieki aż czwórce pociech. Madonna lubi jednak stawiać na swoim i natychmiast odwołała się do sądu apelacyjnego. Ten zmienił wyrok. Jak twierdzi brytyjska prasa, nie bez materialnej zachęty ze strony wokalistki, która ponoć miała wydać spore sumy na prezenty dla sędziów. Tak czy siak, mała Mercy od kilku tygodni jest już oficjalnie członkiem rodziny artystki. „Moment, w którym dowiedziałam się, że mogę zabrać Mercy do domu, był jednym z najważniejszych w moim życiu”, zwierzyła się Madonna, która ku zaskoczeniu wielu osób idealnie odnajduje się w roli mamy. Dzieci towarzyszą jej w każdej podróży. Kiedy zaś artystka pracuje, zostają pod opieką Jesusa, który – jak twierdzą znajomi pary – urodził się po to, aby być tatą.
Alek Rogoziński / Party