Maciej Zień: Moda to za mało

Maciej Zień fot. ONS
Choć Maciej Zień jest dziś najpopularniejszym projektantem w Polsce, nie będzie ubierał tylko kobiet. Teraz wystroi także mieszkania! Tylko „Party” mówi o nowej linii Zień Home, zdradza, co ma w swojej szafie i jak się ubiera gwiazdy.
/ 19.08.2010 07:48
Maciej Zień fot. ONS
W pierwszym rzędzie najgorętsze gwiazdy. Anna Mucha, Kasia Cichopek-Hakiel, Michał Piróg. W drugim – redaktor naczelne najlepszych magazynów. Warszawski Torwar wypełniony jest po brzegi. Każdy, kto liczy się w show-biznesie, musi tu być. To nie rozdanie Wiktorów czy festiwal filmowy, ale... nowy pokaz Macieja Zienia. Znów wielki show, towarzyskie wydarzenie sezonu. Dzień później – kolejka do atelier projektanta, by jak najszybciej zarezerwować sukienkę z najnowszej kolekcji.

– Jak to się stało, że chłopak z Lublina stał się popularnym projektantem?
Maciej Zień:
Miałem dużo szczęścia, bo od małego wiedziałem, co chcę robić. Kiedy mój brat z kolegami grał w piłkę, ja szyłem ubrania dla Barbie (śmiech). Wystarczyło dać mi igłę, nitkę i kilka ścinków, a mama miała mnie z głowy na cały dzień. Lunatykowałem jako dziecko, a potem rodzice znajdowali mnie śpiącego pod maszyną do szycia!

– Od początku wiedziałeś, że będziesz projektował dla kobiet?
Maciej Zień:
Moda męska jest praktyczna i elegancka, ale dla mnie za mało w niej finezji. Już jako dzieciak projektowałem suknie balowe. Pamiętasz bajkę „Ośla skórka”? Zresztą nieważna była opowieść, chodziło o okładkę książki. Na ilustracji była księżniczka w różowej sukni. Marzyłem, by coś takiego uszyć i pewnie dlatego tak chętnie projektuję suknie wieczorowe.

– Dziś księżniczki zamieniłeś na gwiazdy. Jak się z nimi pracuje?
Maciej Zień:
Zachcianki gwiazd i ich chimeryczne zachowanie to mity. Praca z nimi jest łatwiejsza niż ze zwykłą klientką. Kiedy zjawia się kobieta, o której nic nie wiem, trudno zgadnąć, jaki ma styl. W wypadku gwiazdy jest łatwiej. Albo jest to osoba, którą ubieram od lat, albo ktoś, kogo styl znam, jak Edyta Górniak czy Natalia Kukulska.

– Dawniej projektanci narzekali, że gwiazdy wypożyczają sukienki, ale ich nie kupują. Jak jest teraz?
Maciej Zień:
Każdy z projektantów ma swoje muzy i ubiera je za darmo. Tak jest zresztą na całym świecie. Dla mnie to powód do dumy, kiedy Aneta Kręglicka, Justyna Steczkowska, Grażyna Torbicka czy Jola Pieńkowska wkładają kreacje z metką Zienia. Ale przyjaźń z gwiazdami i kupowanie kreacji się nie wykluczają. Ostatnio okazało się, że na jednym weselu aż pięć pań miało moje sukienki. Każda była kupiona, więc naprawdę nie narzekam.

– Czy oprócz kobiet w rozmiarze 34 ubierasz też panie „przy kości”?
Maciej Zień:
Oczywiście, choć szycie w dużych rozmiarach jest trudniejsze. Pulchniejsze panie mają też więcej oczekiwań od projektanta. Myślą, że jestem cudotwórcą i za pomocą czarodziejskiej różdżki odchudzę je kreacją o pięć rozmiarów. A wiadomo, że tak się nie da… Wszystko zależy od poziomu pogodzenia się ze swoim wyglądem. Są klientki, które mówią: „Jestem gruba, ale nie chcę wyglądać we wszystkim jak w worku. Maciuś, błagam, zrób coś”. I wtedy podkreślam to, co mają najpiękniejsze, a ukrywam mankamenty sylwetki.

Porozmawiajmy o gwiazdach - forum >>


– Czy zdarzają Ci się zamówienia nie do odrzucenia?
Maciej Zień:
Jeśli masz na myśli projekty za dużą kasę, ale z niską satysfakcją, to mam już ten komfort, że nie muszę brać każdego. Na sylwestra raz popełniłem takie „niechciane dziecko”, ale już mnie to nie kręci.

– Za to z roku na rok kręci Cię coraz bardziej moda ślubna.
Maciej Zień:
Uwielbiam projektować suknie ślubne. Oddanie się w ręce projektanta w dniu, który uchodzi za najważniejszy w życiu, to wielki komplement. Moja oferta ślubna jest ciekawa. Najtańsza suknia kosztuje ok. 4 tys. złotych, a to jest porównywalna cena do tych z butików.

– Jaką klientką była Kasia Cichopek?
Maciej Zień:
To było bardzo proste zlecenie. Kasia zobaczyła moją sukienkę na zdjęciu i powiedziała, że to jest jej wymarzona kreacja. Namawiałem ją, żebyśmy coś dodali, ale była stanowcza: „Ta jest idealna!”.

– Kto w Polsce ubiera się najlepiej?
Maciej Zień:
Aneta Kręglicka. I nie mówię tak, bo wkłada moje projekty. Ona ma świetny gust, to prawdziwa kobieta z klasą.

– A kogo nigdy byś nie ubrał?
Maciej Zień:
To zależy od tego, czy ktoś będzie miał ochotę na Zienia... Są osoby, które mają inny gust i moich kreacji po prostu nie włożą. Choć to się wcale nie wyklucza, bo Doda ma wyrazisty wizerunek, a już kilka razy sięgnęła po moje kreacje i wyglądała świetnie. Zabawne jest tylko to, że to były moje najodważniejsze projekty, a jej najsubtelniejsze.

– Co każda kobieta powinna mieć w swojej szafie?
Maciej Zień:
Małą czarną i cieliste buty na szpilce, które pasują do wszystkiego. Do tego dobre dżinsy i białą bluzkę koszulową.

– A jak wygląda szafa Zienia?
Maciej Zień:
Jest bardzo nudna (śmiech). Mam mnóstwo białych, błękitnych, granatowych i czarnych koszul. Do tego kolekcję dżinsów. Jestem chyba chory, bo kupuję już trzecią parę identycznych spodni. Mam słabość do Diora. Mam kolekcję trampek, choć jak śmieje się moja mama, wszystkie wyglądają tak samo. W ogóle większość ubrań kupuję tej marki. Lubię też dodatki Gucci, Hermesa.

– A pamiętasz czasy, kiedy żeby zarobić na pierwszy pokaz, pracowałeś w warsztacie samochodowym?
Maciej Zień:
Oczywiście! Chodziłem do liceum plastycznego, miałem się za artystę, a tu przyszło mi naprawiać auta. Ale nie popracowałem długo, bo szef mnie wywalił. Potem pojechałem na wieś i zbierałem owoce, które sprzedawałem w skupie. Ale miałem dużo szczęścia, bo rodzina wierzyła we mnie. Rodzice pomogli mi finansowo, dorzucił się brat cioteczny z żoną, a nawet rodzice koleżanki. Opłacało się, bo w wieku 17 lat wygrałem konkurs „Prowokacje” w Lublinie. A gdy odkryłem, że Jean Paul Gaultier urodził się tego samego dnia co ja, stwierdziłem, że to znak opatrzności.


– I postanowiłeś podbić Warszawę.
Maciej Zień:
W czwartej klasie liceum już tak mnie nosiło, że powiedziałem rodzicom: „Muszę jechać do stolicy!”. Spakowałem się i pojechałem do Agnieszki Mankiewicz, która jako pierwsza zobaczyła, że będą ze mnie ludzie. Zamieszkałem w... jej biurze! Potem było jeszcze gorzej, bo wynająłem mieszkanie, nie zarabiałem, a musiałem skończyć liceum w Warszawie i zdać maturę. Ale jestem uparty i udało się. Aga załatwiła mi pracę przy stylizacji Justyny Steczkowskiej i tak zacząłem ubierać gwiazdy.

– Poważne sukcesy odniosłeś już w wieku 23 lat. Nie uderzyła Ci wtedy do głowy sodówka?
Maciej Zień:
Kiedy zaczynasz zarabiać 10 tysięcy, masz szofera i piszą o tobie w gazetach, to każdy lekko świruje. Przez dwa lata szastałem pieniędzmi, ale zrozumiałem, że jeśli nie chcę być gwiazdą jednego sezonu, to muszę zabrać się do roboty.

– Jesteś dziś człowiekiem sukcesu?
Maciej Zień:
Tak. Sukcesem jest to, że moja praca to moja pasja. Ale żyję normalnie. Kiedyś Justyna Steczkowska powiedziała mi: „Pamiętaj, Maciuś, kiedy będziesz się wspinał po drabinie kariery, nie zapominaj o tych, których mijałeś. Bo kiedyś może być taki dzień, że będziesz musiał zejść parę stopni niżej i wtedy wszystkich spotkasz”. Staram się żyć zgodnie z tą zasadą.

– Ale moda Ci już nie wystarcza?
Maciej Zień:
Staram się być nie tylko artystą, ale też biznesmenem. Zatrudniam 25 osób, muszę mieć na ich pensje. Dlatego wciąż się rozwijam. Moim ideałem jest Karl Lagerfeld. On jest szefem domu mody Chanel, odpowiada za Fendi, fotografuje, projektuje hotele. Wzór godny naśladowania. Dlatego wprowadzam na rynek linię Zień Home.

– Czyli w Zienia będzie można teraz „ubrać” także mieszkanie...
Maciej Zień:
We wrześniu przy ulicy Mokotowskiej 57 w Warszawie otwieram Concept Store. To sklep z modą i piętro zaprojektowane przeze mnie oraz urządzone meblami mojego projektu. Impuls do stworzenia tej linii był prozaiczny. Rok temu kupiłem mieszkanie i pojawił się problem, jak je umeblować. Nic mi się nie podobało. Postanowiłem więc wziąć sprawy w swoje ręce!

– Czy kolekcja mebli będzie w podobnym klimacie co kolekcja ubrań?
Maciej Zień:
Na pewno. Zień pozostaje ten sam. Wszystko jest subtelne, eleganckie i stonowane. Ale nie zabraknie także szalonych projektów w kolorze fuksji czy w kobalcie.

– A jak Maciej Zień wyobraża sobie siebie za 10 lat?
Maciej Zień:
Jestem frankofilem, więc marzę o Paryżu. Chciałbym mieć tam swój butik i mieszkanie. To miasto mnie inspiruje, dlatego niedługo tam wracam. Następny pokaz już w listopadzie, a to właśnie w Paryżu przychodzą mi do głowy najlepsze pomysły.                   
   
Marta Tabiś–Szymanek / Party

Redakcja poleca

REKLAMA