Plan na dziecko
Dlaczego Lourdes? Piosenkarka nazwała tak córkę na cześć swojej matki – zmarła na raka piersi, gdy Madonna miała zaledwie sześć lat – która zawsze bardzo chciała odbyć pielgrzymkę do tego świętego miejsca. O dziecku Madonna marzyła od dawna (gdy zaszła w ciążę, miała 38 lat), problem polegał na tym, że nie było odpowiedniego kandydata na ojca. Christopher Ciccone, brat gwiazdy, w książce „Moje życie z Madonną” tak ironicznie opisuje ten etap w jej życiu: „Chciała mieć w domu ładną zabaweczkę, którą mogłaby stroić w modne ubranka. Zorganizowała więc casting na idealnego ojca. Wybór padł na umięśnionego Carlosa Leona”. Rzeczywiście, gdy tylko osobisty trener piosenkarki wykonał zadanie, został odstawiony na boczny tor – choć Madonna nigdy nie zabroniła mu kontaktów z dzieckiem. Już przed narodzinami Lourdes jej mama dokładnie wiedziała, kim będzie (albo raczej kim powinna być) ukochana córka.
(Nie) wszystko wolno
Być córką Madonny to marzenie każdej nastolatki. Mieć w zasięgu ręki wszystko, o czym się zamarzy, i podróżować dookoła świata. Ale myli się ten, kto sądzi, że Lola (tak nazywają Lourdes najbliżsi) jest rozpieszczoną królewną. Owszem, odkąd skończyła osiem lat, co tydzień chodzi do kosmetyczki na manikiur i pedikiur, a na 11. urodziny mama zafundowała jej wizytę w ekskluzywnym ośrodku spa w Santa Monica, ale na tym koniec. Madonna wychowuje swoje dzieci – oprócz Lourdes jest jeszcze dziewięcioletni Rocco i dwoje adoptowanych Malawijczyków: trzyletni David i czteroletnia Mercy – bardzo surowo. Przede wszystkim nie wolno im jeść niczego spoza makrobiotycznej diety, na której od lat jest Madonna – o chipsach i lodach dzieci mogą tylko pomarzyć.
Porozmawiajmy o gwiazdach - forum >>
Telewizję oglądają przez pół godziny w tygodniu, i to po francusku, bo Madonnie zależy, by jej dzieci były dwujęzyczne jak Lourdes, która nauczyła się biegle francuskiego w prywatnej szkole w Londynie. Kieszonkowe dziewczynki wynosi 10 funtów tygodniowo (ok. 50 zł) i dostaje je tylko wtedy, jeśli sprząta w swoim pokoju. W piątki razem z mamą chodzi do Centrum Kabały. Dwa razy w tygodniu ma balet.
Choć Madonna mogłaby zapewnić swoim dzieciom łatwe życie, nie robi tego. Nie chce, by wyrosły z nich patentowane lenie. Zamiast tego zabiera Lourdes do Afryki, by na własne oczy przekonała się, co to jest bieda.
Najważniejsza jest szkoła
Inwestuje też w wykształcenie córki, bo sama nie miała okazji go zdobyć. Rodzinne Detroit Madonna opuściła jako nastolatka. W 1977 roku przeniosła się do Nowego Jorku, bo jak niemal każda młoda dziewczyna chciała zostać tancerką i piosenkarką. Ale zanim marzenie o sławie się spełniło, musiała na nie ciężko pracować. Nie miała pieniędzy na wynajęcie mieszkania, czasami brakowało jej nawet na jedzenie. Imała się więc różnych zajęć. Pracowała w cukierni Dunkin’ Donuts, pozowała do erotycznych sesji, występowała w niskobudżetowych filmach. Wszystkie zarobione pieniądze przeznaczała na lekcje tańca. Przełomem okazał się rok 1982 i singiel „Everybody”, od którego rozpoczęła się spektakularna kariera Madonny.
Nauczona własnym doświadczeniem – piosenkarka niechętnie wspomina dzieciństwo i początki kariery – chciała jak najdłużej trzymać Lourdes z dala od show-biznesowego światka. Dlatego nie zgodziła się na jej udział w reklamie H&M, występ w filmie „Sekretne życie pszczół”, czy „Harrym Potterze”. Kiedy Lourdes miała siedem lat, Madonna z dystansem podchodziła do jej zainteresowania tańcem. Dziewczynka naśladowała wtedy Christinę Aguilerę. Jednak teraz pozwoliła jej grać na pianinie i tańczyć na scenie na swoich koncertach podczas trasy „Sticky & Sweet”. Na ostatnim w Tel Awiwie obie wyszły na scenę owinięte flagą Izraela i odśpiewały utwór „Give It 2 Me”.
Bardziej aktorka niż piosenkarka
Jak na swoje 13 lat Lourdes sprawia wrażenie nad wiek poważnej. Jest też inteligentna i pewna siebie. Choć z mamą są najlepszymi przyjaciółkami, Lourdes nie boi się przy niej mówić tego, co myśli. A to rzadkość. Brat Madonny uważa, że najgorsze dopiero nadchodzi. Jego zdaniem Lola jest jak tykająca bomba, która czeka, by eksplodować, a jego ogarniętej obsesją młodości siostrze ciężko się będzie pogodzić z faktem, że u jej boku rośnie atrakcyjna kobieta. Choć między mamą a córką czasem wybuchają kłótnie, jak na razie obyło się bez większych dramatów. Co więcej, Loli coraz częściej udaje się postawić na swoim.
Gdy rok temu, po rozwodzie z brytyjskim reżyserem Guyem Ritchiem, Madonna przeprowadziła się razem z dziećmi do Nowego Jorku, Lola oznajmiła, że chce chodzić do słynnej szkoły aktorskiej Professional Children’s School, gdzie uczyła się m.in. Scarlett Johansson. Matka najpierw powiedziała: „Nie!”, ale Lola tym razem nie ustąpiła i… zaszantażowała ją: jeśli nie będzie mogła chodzić do wybranej przez siebie szkoły, wróci do Guya, bo on myśli o niej bardziej niż mama. Podziałało. Madonna odpuściła (w końcu sama zbuntowała się też, gdy macocha wysłała ją do szkoły u zakonnic) i zaczęła nawet snuć domysły nad drogą, którą ostatecznie wybierze Lola: „Nie sądzę, aby chciała zostać piosenkarką. Myślę, że wolałaby aktorstwo”. Postawiła córce tylko jeden warunek: aktorska pasja nie może wpłynąć na jej wyniki w nauce. Bo teraz największym marzeniem piosenkarki jest, by zobaczyć jak Lourdes odbiera dyplom ukończenia prestiżowej amerykańskiej uczelni.
Taka jak mama
Młodej buntowniczki najwyraźniej nie da się dłużej trzymać pod kloszem. Zdjęcia Loudres coraz częściej pojawiają się w prasie. Już została okrzyknięta ikoną mody. Akurat na stroje Madonna nie żałuje jej pieniędzy – w końcu nie dla każdej 13-latki Stella McCartney projektuje sukienki. Mama i córka często ubierają się podobnie. Madonna zachwala dobry gust swojej latorośli. Widać, że jest z niej dumna.
Małej bacznie przyglądają się teraz obaj ojcowie. Ten przybrany chciałby jak najdłużej uchronić Lolę przed światem, w którym bryluje jej mama. Przez osiem lat, kiedy Ritchie był mężem Madonny, zaprzyjaźnili się. To ze względu na córkę piosenkarka pozostaje w dobrych stosunkach zarówno z nim, jak i z biologicznym ojcem Loli. Carlos spędza z córką dużo czasu. „Rozmawiamy codziennie, w każdej chwili może do mnie zadzwonić i zapytać: »Cześć tato, o której po mnie wpadniesz?« i ja się zjawiam za każdym razem”, opowiada Leon. On akurat cieszy się, że jego córka tak odważnie wchodzi w show-biznes. Kim będzie w przyszłości? Może zostać aktorką, modelką, piosenkarką albo każdą z nich po trochu. Może też pójść całkiem inną drogą, o czym marzyłaby jej matka. Niezależnie od tego, jaką decyzję podejmie, pewnie jej się uda. Bo Lourdes jest konsekwentna i uparta. Tak samo jak jej matka.
Łukasz Zając / Party