– Mam dobre oko i doświadczenie w tańcu. W ocenach nie mam zamiaru przywiązywać wagi do techniki, bo to można wypracować. Najważniejsza jest iskra boża – talent i pasja. Liczę na to, że znajdę tu ludzi, dla których taniec jest miłością – mówi „Party” Krystyna Mazurówna. Dla niej był miłością od zawsze. Choć nie wszyscy uważali, że powinna zostać tancerką.
Znudzony łabędź
Gdy Krystyna Mazurówna miała trzy lata, rodzice zabrali ją na spektakl baletowy. Od tego momentu chciała zostać tancerką. Dostała się do warszawskiej szkoły baletowej, a po otrzymaniu dyplomu zaczęła pracę w Teatrze Wielkim. Dla większości tancerek było to spełnienie marzeń. Dla niej – katorga. Nudziło ją tańczenie wiecznie tej samej partii w „Jeziorze łabędzim”. – Jak na łabędzia miałam za duży biust, za wysoko trzymałam głowę i strzelałam oczami na boki – mówi Mazurówna. Ojciec zasugerował, żeby zajęła się naukami ścisłymi. – Tatuś przez długie lata utrzymywał, że gdy przestanę już zarabiać nogami, to zacznę głową – wspomina tancerka. Nie posłuchała rady ojca. Po powrocie ze stypendium w Paryżu, gdzie zakochała się w jazzie, rzuciła etat w Teatrze Wielkim i założyła zespół Fantom. Dopiero wtedy Krystyna Mazurówna rozwinęła skrzydła. Zagrała w trzech filmach, ułożyła choreografię do prawie 40 spektakli. Pracę zmieniała jak rękawiczki. Tak samo mężczyzn. Romansowała ze Sławomirem Mrożkiem. Z Krzysztofem Teodorem Toeplitzem związała się na dłużej. Ma z nim syna Kaspra. – Nieślubne dziecko z Teodorem było aktem odwagi w latach 60. – wspomina tancerka. Powód rozstania? „Różnica charakterów”. Krzysztof chciał, żeby nosiła kostiumy Chanel i delikatny makijaż. Ona nie chciała. Nietrafiony okazał się też pomysł ślubu z Tadeuszem Plucińskim. – Pobraliśmy się wyłącznie na prośbę mojego ojca, którego szokował związek bez obrączek. Nauczka, żeby nigdy nie słuchać rodziców! – mówi „Party” Krystyna Mazurówna. Później poznała pianistę Wacława Kisielewskiego. To z nim i synem Kasprem pojechała do Paryża. Spakowała kilka ubrań, zorganizowała imprezę i rozdała przyjaciołom wszystko, co miała: meble, telewizor, pamiątki.
W ilu zawodach pracowała Krystyna Mazurówna? Czytaj dalej...
Nowy etap: Paryż
Krystyna Mazurówna chodziła od teatru do teatru i pytała o pracę. Przełomem okazała się wizyta w Teatrze Mogador. Zostawiła syna przed wejściem służbowym i obiecała, że zaraz wróci. Przypadkowo znalazła się na próbie. Zastąpiła tancerkę, która nie dotarła do pracy. Na koniec choreograf powiedział, żeby zostawiła swój telefon. Wtedy wybuchła: „Wstrętny Murzynie! Nie masz odwagi powiedzieć, że jestem za stara i nic nie umiem? Jaki telefon? Na herbatę nie mam!”. Zalana łzami pobiegła do syna, który czekał na nią dwie godziny. Kilka dni później dostała z teatru list z zaproszeniem na rozmowę. Choreograf powiedział jej, że pozostałe tancerki wypadły przy niej jak amatorki. Od tej pory już poszło. W międzyczasie zdążyła rozstać się z Kisielewskim, którego bardziej od gry na pianinie interesowały gry karciane. Przegrywał wszystkie pieniądze. Raz zadzwonił do niej z kasyna i spytał, jaki lubi kolor. Spytała: „Kolor czego?”, powiedział: „Kolor porsche, bo wygrałem mnóstwo forsy”. Niestety, następnego dnia była niedziela i nieczynne salony samochodowe. Za to kasyno – otwarte. Zamiast porsche dostała rajstopy. Po rozstaniu Krystyna Mazurówna poświęciła się pracy w słynnej rewii Casino de Paris. Po 6 latach znudziła się i po raz kolejny postanowiła zacząć wszystko od początku. Założyła zespół Ballet Mazurowna. Gdy po jednym z występów usłyszała: „Ty jeszcze świetnie tańczysz”, to był dla niej cios. Musiała być znakomita, a nie „jeszcze świetnie tańcząca”. Rzuciła taniec dla... nieruchomości.
Od zera do...
Krystyna Mazurówna znalazła nowe zajęcie: kupowanie mieszkań. Pierwsze musiała znaleźć dla siebie, bo znów została bez domu. Po 13 latach małżeństwa odeszła od muzyka Jeana Pierre’a Bluteau. – Zostawiłam mu cały majątek. Dom na wsi, mieszkanie w Paryżu, kota, psa. Znowu zaczęłam wszystko od zera – wspomina Mazurówna. – Pracowałam w 17 różnych zawodach. Byłam kasjerką, szatniarką, kierownikiem budowy, kelnerką. Gdy zaczęłam kupować mieszkania, biznes sam się kręcił – mówi „Party”. Obecnie ma ich 16! Wieczne żyje na walizkach, ale od kwietnia ze względu na nagrania do show „Tylko taniec” w każdy weekend będzie w Warszawie. Czy zostanie w Polsce na dłużej? – Planuję kupno mieszkania w Warszawie, bo pokoje hotelowe są bezosobowe – zdradza. Jednak to nie oznacza przeprowadzki do Polski. – Trójka moich dzieci mieszka w mojej dzielnicy w Paryżu. Nie mogę zmienić miejsca zamieszkania – mówi Krystyna Mazurówna. Jednak nawet Paryż nie jest w stanie jej zatrzymać, bo nie znosi niczego stałego. – Jestem Polką, która mieszka w Paryżu, a uwielbia Nowy Jork. Moje miejsce jest chyba głównie w samolocie, bo kocham podróże – mówi „Party”. W końcu całe jej życie jest jedną wielką podróżą. Bo jak napisała o niej Agnieszka Osiecka: „Mazurówna, tancerka, choreografka, amatorka życia. Chodzi jak kot. Towarzyszy jej jak zwykle zielone światełko”.
Ewelina Zadrożna / Party