– Chyba żadnej z moich koleżanek nie przypisywano większej liczby związków. Wyczytałam już o sobie, że jestem nimfomanką, modliszką niszczącą facetów, ba, nawet i... lesbijką! Wystarczyło, abym na premierze jednego z filmów pogładziła moją przyjaciółkę Salmę Hayek po pupie i następnego dnia, kiedy czytałam gazety, miałam wrażenie, że właśnie obie stanęłyśmy na czele międzynarodowego stowarzyszenia lesbijek. To jakiś obłęd!”.
Obłęd, z którego Penelope Cruz właśnie postanowiła się wypisać.
Ten jedyny
Starszego od siebie o pięć lat hiszpańskiego aktora Javiera Bardema Penelope Cruz po raz pierwszy spotkała 16 lat temu na planie jednego ze swoich pierwszych filmów „Jamón, jamón”. Polubili się, być może nawet i przeżyli kilka gorących chwil (plotki na ten temat rozsiewali koledzy z planu, jednak sami zainteresowani nigdy nie przyznali się do romansu), ale oboje byli za młodzi, aby wiązać się na dłużej. W latach 90. spotykali się kilka razy na planach filmowych, za każdym razem byli jednak związani z kimś innym. Javier spędził dziesięć lat u boku tłumaczki Christiny Pales, Cruz po przyjeździe do Hollywood romansowała m.in. z Tomem Cruise’em, Matthew McConaugheyem i Joshem Hartnettem (żeby wymienić tylko tych panów, do których sama się przyznaje!). Jednak gdy dokładnie rok temu oboje zostali zatrudnieni przez Woody’ego Allena do filmu „Vicky Cristina Barcelona”, już po kilku dniach zaczęli się spotykać nie tylko na planie, ale też poza nim. Nic dziwnego, zważywszy na fakt, że oboje byli wolni, a w wywiadach zwierzali się, że pragną szybko znaleźć nową miłość.
Choć dziennikarze początkowo podejrzewali, że romans pary został wymyślony na potrzeby promocji filmu, to szybko musieli zweryfikować tę opinię. W lutym tego roku Javier Bardem i Penelope Cruz pokazali się oficjalnie jako para na wręczeniu Oscarów, a na początku wakacji świat obiegła wiadomość, że gwiazda przyjęła oświadczyny przystojnego rodaka!
Koniec z Hollywood?
Odkąd Penelope Cruz związała się z Javierem, oboje rzadko pojawiają się w Ameryce. Prawie cały ten rok spędzili w rodzinnej Hiszpanii. Jedynie w czasie wakacji skorzystali z zaproszenia swojego przyjaciela, lidera grupy U2, Bono i przez kilkanaście dni wypoczywali w jego rezydencji nieopodal Nicei. W Hollywood pokazywali się jedynie przy okazji premier swoich nowych filmów. Na początku października plotkarskie portale doniosły nawet, że Penelope pozbywa się apartamentu w Beverly Hills. Czyżby znaczyło to, że zamierza zakończyć swoją przygodę w Fabryce Snów? „Nic podobnego! –mówi stanowczo aktorka. – Nadal mam sporo ofert od amerykańskich reżyserów i z większości zamierzam skorzystać! Po prostu postanowiłam zwolnić trochę tempo życia, a w wiecznie pędzącej do przodu Ameryce nie byłoby to możliwe”. Jeśli spojrzy się na dotychczasowe życie Cruz, trudno się dziwić, że aktorka chce coś w nim zmienić. W ciągu ostatnich lat Penelope nie miała bowiem zbyt wielu wolnych chwil! Grała w kilku filmach rocznie, a ostatnio podjęła się także współprodukowania obrazów, w których występuje.
Penelope Cruz zajmuje się też działalnością charytatywną, w ramach której odwiedziła kilkanaście krajów, m.in. Nepal, Indie i Wietnam. Ze swoją siostrą Monicą projektuje limitowane kolekcje ubrań dla firmy Mango. Rozkręciła także własny biznes. W jej japońskim sklepie można kupić zaprojektowaną przez nią biżuterię, z kolei w hiszpańskim – stworzone pod jej okiem ciuchy. Do tego wszystkiego Cruz jest ambasadorką marki L’Oréal Paris. Uff... Pracy starczyłoby dla kilku osób! „Moi rodzice od dzieciństwa powtarzali mi, że aby coś osiągnąć, trzeba ciężko pracować – mówi aktorka. – Może wzięłam sobie ich słowa aż za bardzo do serca – zastanawia się. – Dlatego uznałam, że teraz pora odpocząć...”.
Penelope chcę mieć dużo dzieci!
Przyjaciele aktorki są pewni, że decyzja Penelope Cruz o zwolnieniu tempa życia łączy się z czymś jeszcze... „Wszyscy zadają mi ostatnio pytanie, kiedy wreszcie wyjdę za mąż i urodzę dzieci”, śmieje się Penelope. „Powiem tylko tyle, że nigdy nie żyłam i nie zamierzam żyć samotnie. Jestem bardzo rodzinną osobą i chciałabym w przyszłości mieć gromadkę dzieci – nie tylko własnych, ale też adoptowanych. A co do ślubu... Na razie muszę się nauczyć żyć w stałym, długodystansowym związku, a potem dopiero zacznę się martwić o to, gdzie zamówię swoją suknię ślubną!”.
Alek Rogoziński / Party