Klątwa rodu Grimaldich

Księżniczka Charlotte fot. ONS
Całe Monako patrzy dziś z nadzieją na Charlotte Casiraghi. Czy młodziutka księżniczka sprosta oczekiwaniom poddanych i zostanie chlubą księstwa jak jej babka i matka?
/ 24.08.2009 11:57
Księżniczka Charlotte fot. ONS
Coś złego dzieje się z Charlotte”, „Żeby tylko nie poszła w ślady ciotki Stefanii”, niepokoją się monakijscy dziennikarze. 22-letnia córka księżnej Karoliny i tragicznie zmarłego biznesmena Stefano Casiraghiego ma dziś zupełnie co innego w głowie niż przygotowywanie się do reprezentowania Monako u boku matki. Skończyła wprawdzie studia filozoficzne na Sorbonie, ale rozstała się z synem znanego prawnika z Brukseli Feliksem Winklerem. Winkler był już niemal częścią rodziny książęcej, gdy Charlotte poznała Alexandra Dellala, znanego w kręgach londyńskiej bohemy artystycznej właściciela galerii 20 Hoxton Square. To podobno Alex, która ma za sobą burzliwą przeszłość – nie stronił od alkoholu, był uzależniony od kokainy – obudził w Charlotte nutę szaleństwa. Księżniczka rzuciła się w wir zabawy. Częściej można ją spotkać na zakupach w ekskluzywnych butikach i nocnych klubach Ibizy niż na eleganckich przyjęciach w Monako. I, jak twierdzi sama, nie ma zupełnie pojęcia, co chciałaby robić w życiu.

Lód, który płonie
Tyle że zarówno babka Charlotte, księżna Grace, jak i sama Karolina miały okresy w życiu, kiedy czuły się zagubione, by potem spoważnieć i godnie reprezentować miniaturowe księstwo. Księżna Grace, piękna córka milionera z branży budowlanej Johna Kelly’ego, szybko zaczęła sprawiać kłopoty. Najpierw oblała egzaminy do prestiżowego Bennington College w Vermont. Po czym stwierdziła, że będzie aktorką i uciekła do Nowego Jorku. Wściekli rodzice nie chcieli jej nawet wesprzeć finansowo. „Rób sobie, co chcesz. Ale nie dostaniesz od nas ani centa”, stwierdzili.

Grace, która dostała się do Amerykańskiej Akademii Sztuk Dramatycznych, pracowała jako modelka, by zarobić na utrzymanie i studia. Wiadomo, że nim dopięła swego i wystąpiła w „W samo południe” i „Mogambo”, co zaowocowało kontraktem z MGM i nominacją do Oscara, miała potajemny romans z wielkim gwiazdorem lat 40. i 50. Garym Cooperem. To on otworzył jej drzwi do światowej kariery. Potem była przyjaźń z Alfredem Hitchcockiem, u którego zagrała w „Oknie na podwórze” i „M jak morderstwo”, oraz głośny romans z projektantem Olegiem Cassinim, który rzucił dla niej żonę i rodzinę. „Ona jest jak lód, który płonie”, mówił o niej zachwycony Hitchcock.

Porozmawiajmy o gwiazdach - forum >>


Jak w złotej klatce
Tak naprawdę dopiero małżeństwo z księciem Rainierem utemperowało Grace. Książę zobaczył ją na festiwalu w Cannes w 1955 roku i od razu zrozumiał, że dla niego jest kimś więcej niż piękną aktorką. Zaproponował małżeństwo. Ale ten związek wcale nie przyniósł Grace szczęścia. Wychodząc za mąż za przywódcę marionetkowego państwa w kwietniu 1956 roku, Kelly miała nadzieję, że będzie księżną, a jednocześnie będzie kontynuować karierę aktorską. Była w błędzie. Rainier zdecydowanie sprzeciwił się temu, by jego żona więcej czasu spędzała w USA aniżeli w Monako. Zapowiadało się na wielką burzę i spektakularny rozwód. A jednak Grace poddała się woli męża. Za drzwiami pałacu dochodziło do karczemnych awantur. Podczas gdy Rainier zajęty był ratowaniem gospodarki i niezależności Monako, ona topiła smutki w alkoholu. A mimo to do tragicznego wypadku we wrześniu 1982 roku, kiedy wypadła z krętej drogi, zachowała chłód i elegancję. Była wspaniałą żoną i matką dla trójki swoich niesfornych dzieci. Nie tylko Alberta i Stefanii, ale też Karoliny, która nie była jednak tak dyskretna jak jej matka.

Mamo, nie pouczaj!
Mimo że jako nastolatka była wzorem kindersztuby, w trakcie studiów na Sorbonie w Paryżu zmieniła się nie do poznania. Wzorowa studentka, z licencjatami z biologii i psychologii, mówiąca biegle pięcioma językami, przeniosła się z sal wykładowych do nocnych klubów Paryża, gdzie stała się łakomym kąskiem dla wszelkiej maści playboyów i uwodzicieli. Świat obiegały zdjęcia roznegliżowanej następczyni tronu z papierosem w ustach i nieodłącznym kieliszkiem w dłoni. Grace była załamana. Nakazywała córce wrócić do domu. Ale na jej wymówki Karolina zawsze odpowiadała tak samo: „Byłaś aktorką, o twoich romansach huczał cały Hollywood. Nie pouczaj mnie teraz”. Jeden z podrywaczy, Philippe Junot, założył się z kolegami, że doprowadzi Karolinę do ołtarza. I dopiął swego. Na nic zdały się protesty Grace i Rainiera. W czerwcu 1978 roku wyszła za mąż za 17 lat starszego Junota. „Daję temu małżeństwu góra dwa lata”, powiedziała wówczas Grace. I rzeczywiście, dokładnie dwa lata potem Karolina była już po rozwodzie. Na szczęście dla niej Watykan unieważnił małżeństwo, a ona mogła zacząć zupełnie nowy rozdział w życiu. Gdyby nie pech czy też klątwa, jak utrzymują niektórzy, być może do dziś byłaby szczęśliwą żoną Stefano Casiraghiego. Stara legenda mówi jednak, że nikt z rodziny Grimaldich nigdy nie zazna szczęścia w miłości. To przekleństwo rzuciła ponoć pewna chłopka brutalnie zgwałcona przez praprzodków obecnych władców Monako.


Opanuj się, Ernst!
Dziewięć lat po śmierci męża Karolina znów próbowała sobie ułożyć życie. Nie obyło się bez skandalu. Kiedy związała się z księciem Ernstem von Hannover, ten wciąż był żonaty ze Szwajcarką Chantall Hochuli. Karolina nie miała jednak najmniejszych skrupułów, by odbić ukochanego jego żonie. Ten związek też nie przyniósł jej szczęścia. Ernst okazał się pijakiem i rozrabiaką. Jego wybryki, takie jak obsikanie pawilonu tureckiego podczas dnia Monako na EXPO w Hanowerze, opisywała prasa na całym świecie. Podczas wakacji w Kenii, gdzie para ma letni dom, Ernst w napadzie furii omal nie zabił człowieka. Właściciela sąsiedniej dyskoteki, który jego zdaniem zbyt głośno puszczał muzykę. Tylko błyskawiczna ucieczka do Europy uratowała go przed więzieniem. Wtedy mówiło się także, że Ernst bije Karolinę. Mimo to Karolina nigdy nie dała powodu do plotek. Po śmierci ojca w kwietniu 2005 roku oficjalnie zajęła miejsce Pierwszej Damy Monako. To ona zwykle otwiera prestiżowy Bal Róży, pozdrawia poddanych podczas narodowego święta swojego kraju. I bardzo chciałaby widzieć u swojego boku Charlotte. Jak na razie nie martwi się jednak o nią tak jak prasa i nie próbuje wtrącać się w życie córki.

Nie taki diabeł straszny...
Charlotte nie jest bowiem już tą samą słodką dziewczynką, która jeszcze kilka lat temu była chlubą Monako. Od urodzenia Charlotte ma jednak w sobie to coś, co jej babka Grace i matka Karolina. Nie tylko wielką urodę, ale też elegancję i klasę, których  nie można się nauczyć. Ma też dyscyplinę i siłę, która pozwoliła jej przetrwać traumę dzieciństwa. Kiedy jej ojciec zginął w wypadku na łodzi motorowej w 1990 roku, miała zaledwie cztery lata. Karolina, która wpadła w ciężką depresję po śmierci męża, przez dwa lata nie była w stanie zajmować się córką i jej dwoma braćmi – Andreą i Pierre’em. Wyjechała z nimi do miasteczka Midi we francuskiej Prowansji, gdzie całymi dniami nie wychodziła z domu.  Mimo to Charlotte poradziła sobie psychicznie. Skończyła szkołę w Fontainebleau z wyróżnieniem, filozofię na Sorbonie. Odrobiła krótki staż dziennikarski w „The Independent”. I planuje wspólne życie z Aleksem. Na razie chce zamieszkać z nim w Londynie i poszukać swojej drogi. Mówi: „Korzystam z doświadczeń rodziny. Ale moje życie chcę przeżyć po swojemu”. I jeśli to będzie życie księżniczki Monako, to księżniczki z wyboru, a nie przymusu.

Magda Łuków i Zuzanna O’Brien / Viva

Redakcja poleca

REKLAMA