Przez kilka lat komentowała wygląd koleżanek z branży - wzywała je na dywanik w Polsat Cafe bądź pisała co o nich myśli na łamach magazynu Party. Mało subtelnie. Powiedziałabym nawet, że wręcz ordynarnie. Teraz przeprasza wszystkich, którzy mogli poczuć się dotknięci jej ocenami. Skąd te nagłe wyrzuty sumienia?
Karolina Malinowska z dnia na dzień zrezygnowała ze współpracy z Party, a na dodatek poprosiła, aby nie łączyć jej prywatnie i zawodowo z Joanną Horodyńską. Czyżby się posprzeczały? Do tej pory były jak papużki nierozłączki. Pojawiały się razem na imprezach. Obserwowały polskie gwiazdy, po czym z lubością wyżywały się na nich na łamach magazynu. Teraz Karolina mówi dość, choć w gruncie rzeczy dalej uważa, że to co dzieje się z niektórymi osobami zajmującymi się modą jest delikatnie mówiąc mało smaczne. Czyżby nie miała z kim chodzić na bankiety? Nie! Przecież show-biznes rządzi się swoimi prawami. To normalne, że gwiazdy obrzucają się nawzajem mięsem, a potem jakby nigdy nic idą razem na imprezę. Popatrzmy na takiego Kubę Wojewódzkiego, który męczy, dręczy i upokarza wszystkich po kolei, a mimo to nie narzeka na brak gości w swoim programie. Nie sądzę więc, by Karolina narzekała na brak psiapsiółek. O co chodzi?
Fot. MW Media
Była modelka ma po prostu dość czytania, że znowu kogoś poniża. Zabawne. Myślała, że jej obcesowe komentarze pozostaną bez odpowiedzi? Poza tym, jak słuchać opinii kogoś, kto sam nie potrafi zadbać o swój wizerunek? Rezygnując ze współpracy z Horodyńską Malinowska otwarcie przyznaje się do tego, że nie była właściwą osobą na właściwym miejscu. I... ma rację. Tylko co teraz? Na wybieg już nie wróci. Nie ten wiek. Nie ta figura. Żadnego show nie poprowadzi. Bo kto chciałby ją oglądać? Czy Olivier jej pomoże? Pewnie tak. Zanim jednak znowu wypuści ją na szerokie wody show-biznesu, powinien udzielić jej nie tylko lekcji stylu, lecz także - i co najważniejsze - kultury!
Fot. MW Media