Michał Żebrowski - sam wybiera aktorki
Zdyscyplinowany na planie filmowym, aktor najwyraźniej odbija sobie stresy na dziennikarzach. Jego „wizytówką” było niegdyś urywanie wywiadów po pytaniu, które nie przypadło mu do gustu. Jak byście się czuli na miejscu kogoś, kto po kilku minutach rozmowy z aktorem słyszał: „Przepraszam, ale najwyraźniej nie byliśmy sobie dzisiaj pisani”? Choć uznawany jest za jednego z najbardziej atrakcyjnych mężczyzn w Polsce, Michał lubi ot tak, dla kaprysu, zmieniać swój wygląd na wzór i podobieństwo paryskiego kloszarda. Istnieje jednak nadzieja, że taki image odejdzie teraz w zapomnienie, nie pasuje bowiem do roli, jaką aktor zagra w rosyjskim thrillerze w reżyserii Nikołaja Lebiediewa. Wcieli się w nim w postać wysoko postawionego urzędnika państwowego, który przez piękną kobietę wplątuje się w morderstwo. Obraz ma ponoć obfitować w „ostre sceny erotyczne”. Przed przyjęciem roli Michał postawił jednak stanowczy warunek: sam wybierze aktorkę, która zagra jego partnerkę. Ot, taki kaprys. Tylko pozazdrościć!
1
z
6
fot. M. WĘGRZYN / KAPIF
Miejsce 6
Grażyna Szapołowska – pisanki nie dla niej
„Kobiety mają kaprysy, bo chcą tego od nich mężczyźni, a gwiazdy mają kaprysy, bo chce tego od nich publiczność”, powiedziała niegdyś pani Grażyna. A ponieważ sama jest i kobietą, i gwiazdą, najwyraźniej uważa, że ma prawo do podwójnej porcji fochów. Przekonała się o tym dotkliwie ekipa realizująca „Jak Oni śpiewają”. Szapołowska najwyraźniej bowiem traktuje swój udział w tym show jako karę za grzechy (co, niestety, z każdym odcinkiem widać coraz wyraźniej). Już przed pierwszym programem na widok przeznaczonej dla niej garderoby miała ponoć wydać z siebie okrzyk: „Boże, cóż to za nora!”, a następnie nie zgodzić się na występ w przygotowanych dla niej wcześniej kreacjach. Plotkuje się także, że gdy kręcono świąteczny odcinek programu, pani Grażyna pojawiła się co prawda na planie, ale na wieść, że ma malować pisanki... zapytała, gdzie jest wyjście! Po czym na oczach osłupiałych pracowników Polsatu opuściła studio. Czyżby malowanie jajek było zajęciem niegodnym gwiazdy polskiego kina?
Grażyna Szapołowska – pisanki nie dla niej
„Kobiety mają kaprysy, bo chcą tego od nich mężczyźni, a gwiazdy mają kaprysy, bo chce tego od nich publiczność”, powiedziała niegdyś pani Grażyna. A ponieważ sama jest i kobietą, i gwiazdą, najwyraźniej uważa, że ma prawo do podwójnej porcji fochów. Przekonała się o tym dotkliwie ekipa realizująca „Jak Oni śpiewają”. Szapołowska najwyraźniej bowiem traktuje swój udział w tym show jako karę za grzechy (co, niestety, z każdym odcinkiem widać coraz wyraźniej). Już przed pierwszym programem na widok przeznaczonej dla niej garderoby miała ponoć wydać z siebie okrzyk: „Boże, cóż to za nora!”, a następnie nie zgodzić się na występ w przygotowanych dla niej wcześniej kreacjach. Plotkuje się także, że gdy kręcono świąteczny odcinek programu, pani Grażyna pojawiła się co prawda na planie, ale na wieść, że ma malować pisanki... zapytała, gdzie jest wyjście! Po czym na oczach osłupiałych pracowników Polsatu opuściła studio. Czyżby malowanie jajek było zajęciem niegodnym gwiazdy polskiego kina?
2
z
6
fot. K.KĄNTNY / KAPIF
Miejsce 5
Edyta Górniak – kochają, to poczekają!
Diwa rodzimej piosenki ma tę czarującą cechę, że... nigdy do końca nie wiadomo, co jej przyjdzie do głowy. A kaprysy to jej specjalność. Kilka lat temu zażądała na przykład przemontowania programu „Jak łyse konie”, utrzymując, że kamerzyści zbyt wyeksponowali jej pociążowy brzuch. Z kolei podczas kręcenia zdjęć do sitcomu „Niania” tak długo kaprysiła przy wyborze stroju, póki nie pozwolono jej wystąpić we własnych ubraniach. Podobnie jest w czasie realizacji „Jak Oni śpiewają”– gwieździe nie przypadli do gustu polsatowscy styliści i fryzjerzy, zatrudniła więc swoich. Poza tym ma uroczy zwyczaj przyjeżdżania na nagranie programu w ostatniej chwili, kiedy ekipa realizacyjna zaczyna już wpadać w stan przedzawałowy. W końcu, kto powiedział, że gwiazdy muszą się znać na zegarku?!
Edyta Górniak – kochają, to poczekają!
Diwa rodzimej piosenki ma tę czarującą cechę, że... nigdy do końca nie wiadomo, co jej przyjdzie do głowy. A kaprysy to jej specjalność. Kilka lat temu zażądała na przykład przemontowania programu „Jak łyse konie”, utrzymując, że kamerzyści zbyt wyeksponowali jej pociążowy brzuch. Z kolei podczas kręcenia zdjęć do sitcomu „Niania” tak długo kaprysiła przy wyborze stroju, póki nie pozwolono jej wystąpić we własnych ubraniach. Podobnie jest w czasie realizacji „Jak Oni śpiewają”– gwieździe nie przypadli do gustu polsatowscy styliści i fryzjerzy, zatrudniła więc swoich. Poza tym ma uroczy zwyczaj przyjeżdżania na nagranie programu w ostatniej chwili, kiedy ekipa realizacyjna zaczyna już wpadać w stan przedzawałowy. W końcu, kto powiedział, że gwiazdy muszą się znać na zegarku?!
3
z
6
fot. ONS
Miejsce 4
Justin Timberlake – żąda niemożliwego
Wejść do restauracji, nie spojrzeć nawet w menu, zażądać dań, których się tam nie serwuje, po czym zrobić karczemną awanturę, że zostało się źle obsłużonym – to specjalność Justina Timberlake’a, który zyskał miano postrachu hollywoodzkich lokali gastronomicznych. Ich właściciele wiedzą już także, że kiedy gwiazdor rezerwuje stolik dla dwóch osób, istnieje duże prawdopodobieństwo, że przybędzie z całą watahą znajomych. Znany z skłonności do balangowania, Justin nie zawraca sobie głowy takimi drobiazgami, jak to, że następnego dnia ma koncert i powinien być w dobrej formie. Gdy obudzi się z kacem, po prostu odwołuje swój występ – w czasie ostatniego tournée z powodu niedyspozycji artysty trzeba było przełożyć jego występy w Sacramento i San Jose w Kalifornii. I na koniec jeszcze jedno urocze żądanie artysty: w czasie trasy koncertowej organizatorzy muszą dbać, by temperatura w jego garderobie wynosiła dokładnie 22 stopnie. Dlaczego akurat tyle? Bo dwójka jest jego ulubioną liczbą, ale przy tylko dwóch stopniach odmroziłby sobie „sexy back”. Kaprys czy dbanie o zdriowe?
Justin Timberlake – żąda niemożliwego
Wejść do restauracji, nie spojrzeć nawet w menu, zażądać dań, których się tam nie serwuje, po czym zrobić karczemną awanturę, że zostało się źle obsłużonym – to specjalność Justina Timberlake’a, który zyskał miano postrachu hollywoodzkich lokali gastronomicznych. Ich właściciele wiedzą już także, że kiedy gwiazdor rezerwuje stolik dla dwóch osób, istnieje duże prawdopodobieństwo, że przybędzie z całą watahą znajomych. Znany z skłonności do balangowania, Justin nie zawraca sobie głowy takimi drobiazgami, jak to, że następnego dnia ma koncert i powinien być w dobrej formie. Gdy obudzi się z kacem, po prostu odwołuje swój występ – w czasie ostatniego tournée z powodu niedyspozycji artysty trzeba było przełożyć jego występy w Sacramento i San Jose w Kalifornii. I na koniec jeszcze jedno urocze żądanie artysty: w czasie trasy koncertowej organizatorzy muszą dbać, by temperatura w jego garderobie wynosiła dokładnie 22 stopnie. Dlaczego akurat tyle? Bo dwójka jest jego ulubioną liczbą, ale przy tylko dwóch stopniach odmroziłby sobie „sexy back”. Kaprys czy dbanie o zdriowe?
4
z
6
fot. ONS
Miejsce 3
John Travolta – boeing pod ręką
Żarliwy wyznawca scjentologii (co już samo w sobie jest dość kosztownym kaprysem) wystawia na nie lada próbę cierpliwość hollywoodzkich producentów, żądając, aby tak dużo zdjęć, jak to tylko możliwe, kręcić... nocą! Aktor tłumaczy, że „tak ma ustawiony zegar biologiczny”, bo cała jego rodzina z obawy przed paparazzi sypia w dzień, a potem prowadzi nocne życie (tak, tak, piszemy o Travoltach, a nie o Addamsach!). Pytanie tylko, jakimi paparazzi, skoro John i jego bliscy mieszkają na przerobionym na twierdzę ranczo w Ocala w stanie Floryda, które z resztą świata łączy jedynie najdłuższy w Stanach prywatny pas samolotowy. Nawet wodę do picia dostarcza się tam drogą powietrzną! John uwielbia także latać z żoną Kelly Preston na romantyczne kolacje do najlepszych restauracji i nigdy nie płaci rachunków...
John Travolta – boeing pod ręką
Żarliwy wyznawca scjentologii (co już samo w sobie jest dość kosztownym kaprysem) wystawia na nie lada próbę cierpliwość hollywoodzkich producentów, żądając, aby tak dużo zdjęć, jak to tylko możliwe, kręcić... nocą! Aktor tłumaczy, że „tak ma ustawiony zegar biologiczny”, bo cała jego rodzina z obawy przed paparazzi sypia w dzień, a potem prowadzi nocne życie (tak, tak, piszemy o Travoltach, a nie o Addamsach!). Pytanie tylko, jakimi paparazzi, skoro John i jego bliscy mieszkają na przerobionym na twierdzę ranczo w Ocala w stanie Floryda, które z resztą świata łączy jedynie najdłuższy w Stanach prywatny pas samolotowy. Nawet wodę do picia dostarcza się tam drogą powietrzną! John uwielbia także latać z żoną Kelly Preston na romantyczne kolacje do najlepszych restauracji i nigdy nie płaci rachunków...
5
z
6
fot. ONS
Miejsce 2
Mariah Carey – bez czerwonego dywanu ani rusz
Tytuł „diwy” zobowiązuje, nic więc dziwnego, że piosenkarka kaprysy miewa najwyższej klasy. Nad jej dobrym humorem codziennie czuwa ekipa kilkunastu asystentów na czele z dziewczyną, której zadaniem jest... podawanie gwieździe napojów w taki sposób, żeby Mariah nie musiała się trudzić ich podnoszeniem do ust (pytanie za 100 punktów: jak nazwać taką osobę? Pojarka?). Carey życzy sobie również, aby – gdy wraca po koncercie – przed wejściem do hotelu rozkładano czerwony dywan i otaczano go białymi świeczkami. Kiedy dwa lata temu londyńska obsługa zapomniała o spełnieniu tego żądania, piosenkarka nakazała swojemu szoferowi krążyć przed hotelem tak długo, aż niedopatrzenie zostało naprawione. Przed zeszłorocznym koncertem w Hongkongu na liście życzeń Mariah znalazło się m.in. przemalowanie ścian pokoju, w którym miała się zatrzymać oraz... dostarczenie butelek z ulubioną wodą. „Mniej kłopotu mielibyśmy, gdyby zdecydował się u nas nocować King Kong”, skomentował żądania piosenkarki jeden z menedżerów hotelu. Koncert ostatecznie odwołano, bo kapryśną artystkę chciało zobaczyć zaledwie cztery tysiące fanów.
Mariah Carey – bez czerwonego dywanu ani rusz
Tytuł „diwy” zobowiązuje, nic więc dziwnego, że piosenkarka kaprysy miewa najwyższej klasy. Nad jej dobrym humorem codziennie czuwa ekipa kilkunastu asystentów na czele z dziewczyną, której zadaniem jest... podawanie gwieździe napojów w taki sposób, żeby Mariah nie musiała się trudzić ich podnoszeniem do ust (pytanie za 100 punktów: jak nazwać taką osobę? Pojarka?). Carey życzy sobie również, aby – gdy wraca po koncercie – przed wejściem do hotelu rozkładano czerwony dywan i otaczano go białymi świeczkami. Kiedy dwa lata temu londyńska obsługa zapomniała o spełnieniu tego żądania, piosenkarka nakazała swojemu szoferowi krążyć przed hotelem tak długo, aż niedopatrzenie zostało naprawione. Przed zeszłorocznym koncertem w Hongkongu na liście życzeń Mariah znalazło się m.in. przemalowanie ścian pokoju, w którym miała się zatrzymać oraz... dostarczenie butelek z ulubioną wodą. „Mniej kłopotu mielibyśmy, gdyby zdecydował się u nas nocować King Kong”, skomentował żądania piosenkarki jeden z menedżerów hotelu. Koncert ostatecznie odwołano, bo kapryśną artystkę chciało zobaczyć zaledwie cztery tysiące fanów.
6
z
6
fot. ONS
Miejsce 1
Victoria Beckham – liczna świta i dom z wodospadem
Zapraszacie jedną osobę, a przychodzi dziesięć? Tak właśnie jest w przypadku Victorii. Gdy przychodzi na wywiad, razem z nią zjawia się liczna ekipa, w skład której wchodzą m.in. fryzjer, masażystka, makijażystka, stylista, kolorystka, dietetyk, niania i cały zaprzęg asystentek. Z podobną świtą żona najbardziej wylansowanego brytyjskiego piłkarza wizytuje ekskluzywne butiki – ich właściciele nie mogą jednak marzyć o tym, aby Posh Spice cokolwiek u nich kupiła, zanim nie zaoferują jej dużego rabatu (na pytanie, jaka jest największa zaleta popularności, Victoria odpowiedziała w jednym z wywiadów: „Zdecydowanie 30-procentowa zniżka, jaką dostałam od Gucciego!”). Za zaoszczędzone tym sposobem pieniądze pani Beckham wydaje ekstrawaganckie przyjęcia – ich koszt potrafi przekroczyć nawet milion (!) dolarów. Ma też bardzo wygórowane żądania, jeśli chodzi o wybór rezydencji, w której ma zamieszkać – w ogrodzie musi być basen z... wodospadem, a na terenie posiadłości – prywatne lądowisko dla helikoptera. Takie kaprysy zdecydowanie zasługują na numer 1 naszego rankingu!
Victoria Beckham – liczna świta i dom z wodospadem
Zapraszacie jedną osobę, a przychodzi dziesięć? Tak właśnie jest w przypadku Victorii. Gdy przychodzi na wywiad, razem z nią zjawia się liczna ekipa, w skład której wchodzą m.in. fryzjer, masażystka, makijażystka, stylista, kolorystka, dietetyk, niania i cały zaprzęg asystentek. Z podobną świtą żona najbardziej wylansowanego brytyjskiego piłkarza wizytuje ekskluzywne butiki – ich właściciele nie mogą jednak marzyć o tym, aby Posh Spice cokolwiek u nich kupiła, zanim nie zaoferują jej dużego rabatu (na pytanie, jaka jest największa zaleta popularności, Victoria odpowiedziała w jednym z wywiadów: „Zdecydowanie 30-procentowa zniżka, jaką dostałam od Gucciego!”). Za zaoszczędzone tym sposobem pieniądze pani Beckham wydaje ekstrawaganckie przyjęcia – ich koszt potrafi przekroczyć nawet milion (!) dolarów. Ma też bardzo wygórowane żądania, jeśli chodzi o wybór rezydencji, w której ma zamieszkać – w ogrodzie musi być basen z... wodospadem, a na terenie posiadłości – prywatne lądowisko dla helikoptera. Takie kaprysy zdecydowanie zasługują na numer 1 naszego rankingu!