Za każdym razem, gdy spotykam się z Kają Śródką (29), odbywamy prawdziwą kulinarną podróż. Tym razem tradycji też stało się zadość. Na miejsce naszego spotkania wybraliśmy restaurację, w której żadne z nas wcześniej nie było. Postawiliśmy na kuchnię molekularną i choć nasz obiad składał się aż z pięciu posiłków, był tak znakomity, że wywiad zaczęliśmy dopiero... przy deserze!
Kaju, plotkuje się, że przyczyniłaś się do rozbicia pewnego związku...
Chodzi ci o związek zawodowy? Nigdy do żadnego nie należałam, tak że nie miałam szans go rozbić (śmiech).
Lubisz, gdy media nazywają cię celebrytką?
Mało, że lubię. Uwielbiam (śmiech)! A mówiąc zupełnie serio, bardzo mnie to drażni. Ale jest to wynik tego, co kilka lat temu wydarzyło się w moim życiu i było sprawą całkowicie prywatną do czasu, gdy media zrobiły z tego pożywkę i uczyniły mnie „byłą, obecną, przyszłą” itd. Horror! Do szału doprowadza mnie to, że ciężko pracuje od lat na swój zawodowy sukces, nie podpieram się nikim, a w każdej recenzji mojego pokazu pojawia się hasło „była Szyca coś tam”. Pierwszą kolekcję fraków stworzyłam już po rozstaniu z Borysem, mimo nacisków nigdy nie udzieliłam też wywiadu dotyczacego przeszłości, więc jaki związek ma to co robię teraz z byłą relacją?
A może jednak stałaś się już celebrytką? Ostatnio usłyszałem, że: „Śródkę non stop zapraszają na imprezy. Czym ona się w sumie zajmuje?!”
Sęk w tym, że wybieram tylko te imprezy, które tematycznie są związane z moim fachem, czyli modą. Ale nikt nie zwraca na to uwagi. Zawsze po pokazie pojawia się gdzieś nagłówek: „Była Szyca bywa”. Prawda jest taka, że nie chodzę na premiery mleczka do ciała czy perfum. Nie chcę być jak gwiazdeczki wyjęte zza kulis programu w stylu „Taniec z wiadrami” (śmiech). Ale czy znaczy, że powinnam siedzieć w domu i nigdzie nie wychodzić?
Nie czujesz się więc celebrytką, a artystką?!
Skończyłam ASP w Łodzi, więc chcąc nie chcąc, nią jestem (śmiech). Studiowałam na Wydziale Grafiki i Malarstwa. Pamiętam, że moje podejście do studiów budziło kontrowersje, bo nie dość, że nie chodziłam w dziurawych czarnych swetrach, to sporadycznie wpadałam na zajęcia, a i tak miałam dobre stopnie. Już na studiach robiłam kostiumy do reklam i kursowałam miedzy Łodzią a Warszawą, a instalacje malarskie robiłam w domowej pracowni. Lubiłam działać „na przekór kaczkom” i to mi chyba zostało...
Zobacz także:
Śródka nie ma pieniędzy na życie
Tak wygląda nowy partner Kai Śródki
Jak opisałabyś sama siebie? Jedno słowo.
Super (śmiech). I... nie do końca normalna! A gdy teraz spojrzałam na twoją minę, pomyślałam również, że jestem spóźnialska (śmiech).
Różnisz się od reszty postaci show-bizneu?
Mam nadzieję. Wiesz dlaczego? Kariera medialna z reguły jest wykalkulowana. W moim przypadku było inaczej. Nie pojawiałam się z Borysem na galach i okładkach gazet. Nienawidziłam tego, że media o mnie piszą. Dopiero teraz wyluzowałam. Staram się wypromować moją markę The Frock i... powalczyć o siebie. Jestem świadoma, że stoi przede mną ciężkie zadanie. Nikt nie zastanawia się nad tym, że na początku poświęciłam dziesięć swoich pensji, żeby uszyć pierwszą kolekcję. Cały czas muszę inwestować. Wszyscy pytają mnie, dlaczego moja firma nie ma strony internetowej, a odpowiedź jest prosta – bo muszę na nią zarobić.
Może popełniłaś błąd, że nie skorzystałaś ze swojej sławy od samego początku?
Nigdy nie lubiłam sprzedawać siebie w celach autopromocyjnych. Borys też. U mnie się to nie zmieniło. Wywlekanie tego,
z kim sypiam... Wiem! Zapytasz mnie teraz o to!
Jesteś szczęśliwa z Patrykiem?
Tak. I zrobię wszystko, żeby to trwało jak najdłużej.
Miłość do grobowej deski?
Najprawdopodobniej, bo czasem wykańczam Patryka nerwowo... Zobaczymy, ile pociągnie. A mówiąc poważnie, nigdy nie jesteś w stanie przewidzieć, co się wydarzy w przyszłości. Nie wiesz, czy jutro nie poznasz kogoś, kto powali cię na kolana. Życie jest pełne komplikacji i niezapowiedzianych zdarzeń. Dowód? Z Patrykiem mijaliśmy się na imprezach i nie zwracaliśmy na siebie uwagi. Do czasu...
Ty zajmujesz się modą, Patryk jest dziennikarzem motoryzacyjnym. Dwa różne światy. Coś je łączy?
Oczywiście! Przecież moda i samochody idą w parze. Udowodniła to Isadora Duncan, której szalik wkręcił się w koła kabrioletu.
Zobacz także:
Śródka nie ma pieniędzy na życie
Tak wygląda nowy partner Kai Śródki
Kiedy pojawicie się z Patrykiem na wspólnej okładce z hasłem: „Kochamy się nad życie”?
Pokazywanie życia prywatnego od kuchni jest ostatnią deską ratunku tonących celebrytów, którzy nie mają już nic innego do zaproponowania. Jeśli przyjdzie taki dzień, że nie będę miała o czym mówić, zamknę buzię na kłódkę, i już.
Do ślubu pójdziesz w jednym ze swoich fraków?
Nie pójdę do żadnego ślubu! Ale gdybym szła, założyłabym frak. Nawet miałam kilka zamówień na ślubny model Marii Antoniny.
Która uważała, że skoro lud nie ma chleba, powinien jeść ciastka? Podpisujesz się pod tymi słowami?
Zdecydowanie bliżej mi do Lilly Bollinger, która powiedziała kiedyś: „Piję szampana, kiedy jestem szczęśliwa i kiedy jestem smutna. Czasami piję, kiedy jestem sama. Kiedy mam towarzystwo, traktuję to jako konieczność. Trwonię go, kiedy nie jestem głodna, a piję, kiedy jestem. Inaczej nigdy po niego nie sięgam, chyba że chce mi się pić”. Tak, to moje życiowe motto. Ale bąbelki w kieliszku okupione
są w moim przypadku ciężką pracą.
Kaju, warto być hazardzistą w uczuciach?
Warto być ryzkantem. Jeżeli nie otworzymy się na wygraną, nigdy nie wygramy. Ale nie warto za często obstawiać, bo można się przejechać. Zasada jest prosta: gdy rozbijasz bank, skończ grę.
O czym teraz marzysz?
Chciałabym, żeby moja marka The Frock zdobyła popularność w Polsce, a potem za granicą. Marzę, żeby sprzedawać fraki, a nie tylko wypożyczać je gwiazdom. Bo cóż może być piękniejszego, niż żyć ze swojej pasji?
Zobacz także:
Śródka nie ma pieniędzy na życie
Tak wygląda nowy partner Kai Śródki