Johnny Depp - Powrót łobuza

Johnny Depp fot. <a href=http://www.ons.pl target=_blank>ONS</a>, <a href=http://www.bew.com.pl target=_blank>BE&W</a>
Po kilkunastu latach rodzinnej sielanki Depp powrócił do niczym nieskrępowanej zabawy i wielki pociąg do życiowego szaleństwa
/ 18.05.2012 06:25
Johnny Depp fot. <a href=http://www.ons.pl target=_blank>ONS</a>, <a href=http://www.bew.com.pl target=_blank>BE&W</a>
Wydawało się, że 49-letni Johnny Depp okres burzy i naporu ma już za sobą. Rok temu mówił w wywiadach, że Vanessa Paradis jest dla niego wszystkim i że nigdy jej nie opuści, bo uratowała mu życie. Miało to znaczyć, że dzięki niej dojrzał, przewartościował swoje życie. Z hulaki, który regularnie i na wszelkie możliwe sposoby naraża zdrowie i reputację, stał się dobrym mężem i ojcem. To rodzina, a więc Vanessa i dwójka ich dzieci: 12-letnia dziś Lily Rose Melody i 10-letni Jack, stała się dla niego priorytetem. Deklarował: „Nie znoszę miejsc zbyt mocno oświetlanych przez reflektory. Najchętniej spędzałbym życie na kanapie z moją dziewczyną i dzieciakami, oglądając filmy”. Innym razem dodawał: „Dzięki rodzicielstwu zyskałem nową perspektywę patrzenia na świat i to, co jest w życiu ważne – spokój”.

Wkrótce jednak ten wizerunek posypał się jak domek z kart. W mediach pojawiła się seria doniesień na temat kryzysu w związku hollywoodzkiego gwiazdora i francuskiej aktorki. Pierwszym sygnałem było to, że przestali pokazywać się razem na czerwonych dywanach. Potem okazało się, że para niemal przestała się widywać. Vanessa Paradis mieszkała z dziećmi w Paryżu, Johnny Depp większość czasu spędzał w Los Angeles. Jeszcze w 2011 roku za siedem milionów dolarów kupił wielką rezydencję w brytyjskim Norfolk i, jak nieoficjalnie przyznał, chce się tam przeprowadzić na stałe. Sam.  

Świadkowie widzieli go wychodzącego z biura prawników specjalizujących się w trudnych rozwodach. W wypadku tej pary o rozwodzie nie może być mowy, bo formalnie nie są oni małżeństwem. Jednak w grę wchodzi podział majątku i sprawa alimentów na dzieci.

Pirat z Hollywood

Francuskie media przyczynę tych rodzinnych kłopotów zaczęły upatrywać w rosnących ambicjach Vanessy Paradis. „Ma już prawie 40 lat, czuje, że to ostatni dzwonek, by zabłysnąć jeszcze w show-biznesie. Poprzednie lata spędziła, wychowując dzieci, kolejne propozycje ją omijały. Teraz chciałaby zacząć z nich korzystać”,  mówili znajomi pary.

Johnny Depp, który w tej sytuacji bardziej musiałby poświęcić się domowi, postawił tym planom tamę. Nie był do tego przyzwyczajony – mimo deklaracji nigdy nie stał się domatorem. W doniesieniach pojawiło się też nazwisko Evy Green, aktorki, którą spotkał na planie horroru „Mroczne cienie”. To ona miała go pocieszać w trudnych chwilach. Oczywiście nie mogło to nie wpłynąć na wzajemne relacje Deppa i Paradis.

Sytuację próbowała ratować Angelina Jolie, jego filmowa partnerka z nieco wcześniej kręconego filmu „Turysta”. Jolie poznała Vanessę właśnie przez niego. Podobno polubiły się. Czuła się więc w obowiązku, by pomóc przyjaciołom. Okazało się, że tylko zaogniła sytuację. Jak podawał magazyn „National Enquirer”, Paradis uważała, że partner zdradził ją również z Jolie. „To nie przypadek, że zaczęło się między nimi psuć, kiedy Johnny znalazł się na planie »Turysty«”, mówił anonimowy informator.


To rzecz jasna nie był koniec przygód pirata z Karaibów na mętnych wodach życia uczuciowego. Uwagę mediów zwrócił fakt, że sylwestra 2011/12 Johnny Depp spędził nie w towarzystwie rodziny, a 76-letniej matki na uroczystej kolacji. Niektóre gazety wprost ogłosiły światu: „Koniec najpiękniejszej i najnormalniejszej pary Hollywood”. Potem było gorzej. Dziennikarz „Vanity Fair” przyłapał zataczającego się Johnny’ego w jednym z nocnych klubów Nowego Jorku w momencie, gdy flirtował jednocześnie z siedmioma kobietami. „Zachowywał się tak, jakby nie miał stałej partnerki oraz dwójki dzieci”, zeznawał później wścibski reporter. Kilka tygodni później inny pismak, tym razem z tygodnika „Touch Weekly”, wytropił go wychodzącego od młodszej od niego o 23 lata aktorki Ashley Olsen. To ona miała zastąpić Vanessę w jego alkowie. Aby uniknąć paparazzich i plotek Johnny Depp ma podobno zwyczaj wychodzenia od Ashley poprzez sąsiadujące z jej apartamentowcem biuro. Jak widać, nawet to nie pomogło.

Wieczny singiel

Światowe media wydawały się w szoku. Jeszcze niedawno pisano, że w pogrążonym w degrengoladzie i niezdolnym do uczuć próżnym światku Hollywood jest ktoś, kto potrafi zaprzeczyć stereotypom. Temu związkowi, jako jednemu z nielicznych wśród tych z hollywoodzkiego topu, wróżono happy end, a miłość Amerykanina do Francuzki nazywano tą z gatunku „do grobowej deski”. Tak jakby wszyscy zapomnieli, że Johnny Depp nie zawsze był takim „family manem”.

Jako wschodząca gwiazda znany był z tego, że lubił wypić, a kiedy już miał w czubie, prowokował burdy i demolował bary. Zdarzało się, że poturbował jedną czy drugą towarzyszkę nocnych eskapad. Już wtedy zaczęto mówić o jego uzależnieniu od alkoholu i ryzykownych eksperymentach z narkotykami. „Sława mnie przytłoczyła. Piłem na potęgę, prawie nie jadłem, pobudzałem się kawą i prochami”, przyznawał. Głośne były jego romanse i zerwane zaręczyny, kolejno z: Winoną Ryder, Jennifer Grey i Kate Moss. W pełni zasłużył sobie na etykietę wiecznego, rozbawionego singla.

Hollywood, jako miejsce stałego pobytu, opuścił w 1998 roku. W głowie zawróciła mu 25-letnia wówczas Francuzka, znana u nas ze śpiewanego dziecięcym głosikiem przeboju lat 80. „Joe le taxi”. „Spotkaliśmy się w restauracji. Widziałem najpierw jej plecy i szyję. A potem ona nagle odwróciła się i zapytała, czy ją pamiętam. Pamiętałem, spotkaliśmy się kilka lat wcześniej. Nie mogłem oderwać wzroku od jej oczu. Wiedziałem już, że nie mam odwrotu, jestem cały jej”, wspominał Johnny.

Family man

To Vanessa Paradis namówiła go na kupno rezydencji w Prowansji i zmianę stylu życia. Było to tym łatwiejsze, że szybko urodziły się im dzieci. Johnny Depp zwariował na ich punkcie. I zaczął się zmieniać. Do tej przemiany dorobił zresztą ideologię. Jako naczelny hollywoodzki buntownik, ale też jedna z najjaśniej błyszczących gwiazd Fabryki Snów, pokazał, że może sobie pozwolić na przeprowadzkę do małej mieściny, tysiące mil od wielkich studiów filmowych. Bo ma taki kaprys. Bo jest stuprocentowo niezależny od showbiznesowych rekinów.

Wróżono mu schyłek kariery, popadnięcie w zapomnienie lub niszę. Ale okazało się, że to on miał rację. To producenci i reżyserzy pielgrzymowali do niego na prowansalską wieś, a nie na odwrót. I tak zagrał u Romana Polańskiego i Tima Burtona, w znakomitym „Marzycielu” Marca Forstera czy „Blow” Teda Demme’a. I stał się megagwiazdą w sensie komercyjnym. Rolą kapitana Jacka Sparrowa w kolejnych częściach „Piratów z Karaibów” przyczynił się do kasowego sukcesu serii. Wprawdzie producenci byli z niego pierwotnie niezadowoleni i po pierwszej części chcieli go wymienić na innego aktora, ale dość szybko – bodaj po pierwszym weekendzie filmu na ekranach – zreflektowali się. Dużo później Johnny komentował to złośliwie: „Oni kompletnie nie rozumieli kreacji, którą stworzyłem. Dla nich była to dziwaczna, przerysowana postać. Na szczęście dobrze zrozumieli to widzowie”.

Jeszcze niedawno można było sądzić, że kilka jego zeszłorocznych wybryków to niegroźne epizody, o których zapomni, gdy minie słabość. Teraz nikt już nie ma wątpliwości, że Johnny Depp i jego życiowa (do niedawna) partnerka są na poważnym zakręcie. W styczniu na gali Sidaction w Paryżu Vanessa pojawiła się wychudzona, z naszyjnikiem w kształcie dwóch łez. Symboliczne?

Redakcja poleca

REKLAMA