Iga Wyrwał: "Biust to za mało"

Iga Wyrwał fot. ONS
Mamy nowy symbol seksu! Fotomodelka liczy teraz na to, że show-biznes doceni nie tylko jej biust. Marzy, by zostać dziewczyną Bonda.
/ 12.10.2009 12:43
Iga Wyrwał fot. ONS
Pamiętacie bajkę o Kopciuszku? Jej współczesna wersja dzieje się właśnie teraz. W roli głównej Iga Wyrwał (20), dobrą wróżką jest jej mama Elżbieta. Nie zabraknie łez i szyderstw. Ale będzie też bal i pojawi się książę. Tylko czy ta historia skończy się happy endem?

Cudze chwalicie, swego nie znacie

Jeszcze do niedawna o Idze w Polsce nikt nie słyszał. Odkryli ją Anglicy, kiedy trzy lata temu zamieszkała w Wielkiej Brytanii. Czym zasłynęła? Jest modelką topless, więc urodą i pięknymi piersiami. Jej biust, dziś rozmiar G, został uznany za najpiękniejszy na świecie przez brytyjski magazyn „Nuts”. I dopiero wtedy zainteresowano się nią u nas. Sesje dla magazynu „CKM” rozwiały wątpliwości – Igą należy się chwalić. A skoro mówi się, że „Taniec z Gwiazdami” to program dla kobiet, TVN postanowił przed telewizory przyciągnąć i panów. Jak? Oczywiście zapraszając Igę do udziału w jubileuszowej edycji.

Ale już w pierwszym odcinku okazało się, że zamiast na tańcu nawet jury skupiło się na jej biuście. Piotr Galiński i Zbigniew Wodecki pozwolili sobie na niewybredne komentarze. Co na to Iga? – Zdecydowałam się na udział w programie, bo chciałam pozbyć się wizerunku modelki w negliżu. Ale widzę, że to nie będzie łatwe. Na początku miałam strój zakrywający dekolt, potem nagle odcięto materiał w kilku oczywistych miejscach – mówi „Party” Iga. I dodaje: – Piosenkarka nie pokazuje skali swojego głosu w tym show, a aktorka – swojego talentu. Miało tu chodzić o taniec i zależy mi, żeby właśnie na tym się skupić – ucina krótko.

Ostatnio w prasie pojawiły się informacje, że z Igą ciężko się pracuje. Ponoć była niemiła dla kolegów z „TzG” i wieczne naburmuszona. Rzeczywistość wygląda inaczej. Iga ma specyficzny charakter – nie ufa ludziom, nie okazuje emocji. Dlatego sprawia wrażenie oschłej. Życie ją nauczyło, żeby zawsze być twardą.

Nie było łatwo

Miała trudne dzieciństwo. Pochodzi z Kalisza. W starej, przedwojennej kamienicy mieszkała z babcią, mamą i bratem. – Z dzieciństwa pamiętam kiosk, który prowadzili rodzice. Kiedy miałam siedem lat, rozwiedli się i choć tata mieszkał dwie ulice dalej, nie mieliśmy ze sobą dobrego kontaktu – mówi „Party” Iga. Przez trzy lata nie odzywali się do siebie.

Porozmawiajmy o gwiazdach - forum >>


– Zawsze mnie zastanawiało, czy potem tata interesuje się moimi losami, szczególnie kiedy zrobiło się o mnie głośno – zamyśla się. Okazało się, że tak. Zadzwonił do niej ostatnio i powiedział, że oglądał jej pierwszy występ w „TzG” i chce zakopać topór wojenny. Czemu ich relacje były trudne?

– Ojciec jest uparty, zamknięty w sobie, zimny. Niektórzy sugerują nawet, że jestem do niego podobna – przyznaje Iga. Dziś wierzy, że ich relacje się poprawią.

Wszystko w życiu zawdzięcza ukochanej mamie Elżbiecie. – Zawsze poświęcała się dla mnie i mojego młodszego brata Andrzeja. Pracowała w sklepie spożywczym i to nas ratowało, bo rzeczy mogła brać „na zeszyt”. Nie zawsze mieliśmy co jeść – mówi zakłopotana.

Na emigracji

Dlatego kiedy skończyła 16 lat, postanowiła pomóc mamie. Wyjechała w wakacje do Norwegii.
– Przez półtora miesiąca pracowałam pod Oslo. Zbierałam jagody, sprzedawałam je, sprzątałam u szefa i przygotowywałam mu śniadania. Niestety, po tygodniu okazało się, że on miał jeszcze inna zamiary wobec mnie – opowiada Iga. Bała się, musiała uciekać. Zatrzymała się u znajomych Polaków i znalazła pracę opiekunki.

Kilka dni po tym, jak wróciła do domu, jej mama musiała wyjechać do Anglii do pracy. – Zostaliśmy z babcią, a ona ma trudny charakter – mówi Iga z grymasem. Ale w końcu zadzwoniła mama: „Przyjeżdżajcie”. Ona miała 17 lat, jej brat – 14.

Jak wspomina pierwsze lata w obcym kraju? – Nikt nie chciał przyjąć mnie do szkoły. Kiedy w końcu wybłagałam, żeby zdać egzamin, obniżono mi ocenę z angielskiego. Nauczycielka uważała, że nie mogę mieć lepszych stopni niż Anglicy! – denerwuje się. Nie poszła na studia, choć lubi się uczyć. – Mam jeszcze na to czas. Teraz stawiam na pracę, chcę wykorzystać swoją szansę – dodaje.

Bo we mnie jest seks

Od dziecka marzyła, żeby zostać modelką. – Zawsze chciałam pracować na wybiegu i być „takim wieszakiem na ubrania”. Ale wiedziałam, że jestem za niska i mam za duży biust – opowiada Iga. Na 18. urodziny od chłopaka dostała wymarzony prezent – sesję zdjęciową. – To były oczywiście zdjęcia w ubraniach. Rozsyłałam je potem po agencjach modelek w Anglii. Dostawałam propozycje, ale głównie na sesje w magazynach dla panów – opowiada. Nie było łatwo, ale przełamała nieśmiałość i postanowiła spełnić marzenie.

Pierwszą rozbieraną sesję przed fotografem Iga pamięta do dziś.
– To był stary, angielski dom. Fotograf miał tam studio. Za mną było lustro i odbijały się w nim rośliny. Byłam przerażona. Z pokazaniem biustu nie miałam oporów, ale zdjęcie majtek… Przez 12 godzin sesji nie patrzyłam w dół – śmieje się. Kiedy o tym opowiada, nie rumieni się. – Traktuję to jak pracę. Umawiamy się na sesję, malują mnie, czeszą. Pozuję przez 8–12 godzin – opowiada. Czy dostaje niemoralne propozycje? – Zdarzyło mi się to tylko raz, na samym początku. Potem tylko niektórzy panowie mi proponowali, żebym związała się z piłkarzem, bo to ponoć w Anglii pomaga w karierze. Ale ja nie chcę być Victorią Beckham – śmieje się.


Za to żona Beckhama na pewno może pozazdrościć Idze naturalnego biustu. – Dziś już go lubię, ale kiedy byłam młodsza, często mi dokuczano. Dużo razy oberwałam w piersi, bo dziewczyny nakręcały chłopaków, że są wypchane. Teraz nie mam już takich problemów, ale chciałabym, żeby były trochę mniejsze. Wtedy nie bolałby mnie tak kręgosłup i nie miałabym ciągle problemów z kupowaniem stanika – opowiada. Nie stosuje diety, jada frytki, popija je colą. – Moja babcia zawsze powtarzała: „Facet nie pies, na kości się nie rzuci” – wybucha śmiechem.

Kobieta z... testosteronem

Ale ten, kto myśli, że Iga to kwintesencja kobiecości, grubo się myli. To męski typ. – Lubię gokarty i strzelectwo. Jestem kobietą z dużą dawką testosteronu – mówi. Na co dzień nikt by nie pomyślał, że dziewczyna ubrana w dżinsy i za duży T-shirt to ta sama Iga, która w skąpej bieliźnie pozuje dla „Playboya”. – Ludzie myślą, że chodzę ciągle z dekoltem na wierzchu. A ja stroję się tylko na imprezy. Na co dzień lubię być na luzie – opowiada. Kiedy wchodzi się do jej mieszkania w Anglii, nie czuć, że tu mieszka seksbomba. – To typowa, brytyjska szeregówka. Mam beżowe ściany, wszystko jest stonowane. Dom to miejsce wyciszenia. Nie mam swoich zdjęć na ścianie, wszystkie magazyny z sesjami leżą w schowku na miotły – śmieje się. Najważniejsze miejsce? – Telewizor i playstation – opowiada.
W jej sypialni nie znajdziemy misia. Jest za to czerwona pościel... 

Teraz miłość
Marzy o niej wielu, ale Iga swój ideał już znalazła. Od początku tego roku spotyka się z 32-letnim Martinem. – Urodził się w Polsce, ale dzieciństwo spędził w Anglii. Jest grafikiem, pracuje dla BBC – mówi. Poznali się, gdy jesienią Andrzej Szajna, producent „Londyńczyków”, chciał się z nią spotkać, bo szukał nowych inspiracji do serialu. Sam nie mógł odebrać jej z dworca, więc wysłał przyjaciela – Martina. – Wyglądał jak smerf. Miał dziwną czapkę i nos mu się świecił – wspomina Iga. Na początku byli przyjaciółmi, potem zaiskrzyło. Jaką są parą? – Martin to moje przeciwieństwo, jest wylewny i ciepły. Chyba jestem zakochana – mówi. Marzy o rodzinie, ale zapowiada, że nie będzie kurą domową. – Przez najbliższe pięć lat chcę być modelką. Ale marzy mi się aktorstwo, choć wiem, że trudno będzie mi udowodnić, że mam talent, bo ludzie widzą we mnie laleczkę z dużymi piersiami. Wystąpiłam już w kilku projektach, ale cel mam jeden: zostać dziewczyną Bonda – mówi Iga.

Na razie Iga z pewnością może liczyć na... rolę Kopciuszka. Jeśli nie w filmie, to na pewno w życiu.                  

Marta Tabiś / Party

Redakcja poleca

REKLAMA