Jest kobietą spełnioną, pełną gracji i namiętną, co udowadnia w show Polsatu "Dancing with the Stars. Taniec z gwiazdami". Za nic ma złośliwe komentarze na temat jej wieku. Pokazuje zgrabne nogi, zakłada minispódniczke i maluje usta na czerwono. Operacje plastyczne? Skądże znowu. Woli oddawać się pasji podróżowania.
Odważna babka. Najstarsza gwiazda. Ciekawe, jak długo da radę". To komentarze o Pani występie w "Tańcu z gwiazdami". Łyka Pani jakieś witaminki?
Ewa Kasprzyk: Tak. Popijam preparat dla koni. Na ścięgna. Rehabilitant mi polecił.Rehabilitant czy weterynarz...? Nie wierzę. Na pewno mnie Pani wkręca...
(Ewa Kasprzyk z rozbawioną miną wstaje od stołu, przy którym rozmawiamy, i wyciąga z lodówki szklaną butelkę).Ewa Kasprzyk: Proszę przeczytać etykietę, popłacze się pani ze śmiechu.
Czytam głośno: "Konie 500 kg. Przez pierwsze 8 dni – 300 ml dziennie, następnie 150 ml dziennie z paszą lub bezpośrednio do pyska. Pozostałe konie adekwatnie do wagi...".
Ewa Kasprzyk: Mówiłam, że się pani będzie śmiać. Widzi pani, ile już wypiłam? Pół butelki. I dzięki Bogu jestem bezkontuzyjna. Już nawet ćwiczę do szpagatu... Pani się dalej śmieje, więc tylko dodam, że tam jest czysty kwas hialuronowy. A w tych ampułkach, które tu leżą na stole, mam jeszcze kolagen, ale to już są ludzkie dawki. W moim wieku muszę sobie zdawać sprawę z tego, że w każdej chwili może mi coś chrupnąć. Choć dbam o siebie, więc nie sądzę. Oni w tym "Tańcu..." już wszyscy mają jakieś kontuzje, a ja, odpukać, jeszcze nie. Ależ panią rozbawiłam, tu są chusteczki...Dziękuję. Oto kolejny dowód na to, że życie pisze najśmieszniejsze scenariusze...
Ewa Kasprzyk: Niedawno, przy tym samym stole, zdarzyła mi się taka filmowasytuacja. Chociaż gdyby była w filmie, powiedzielibyśmy, że nieprawdziwa. Mamy próbę, bo ja teraz będę pracować nad monodramem o Michalinie Wisłockiej, na co cholernie się cieszę, jest nas chyba z pięć osób: reżyser, scenarzysta, koledzy i nagle dzwonek do drzwi. Ja mówię: "Nikogo nie zapraszałam, to może być tylko kominiarz albo ksiądz". I jest ksiądz, po kolędzie.
Zaprosiliście go do stołu?
Ewa Kasprzyk: Serdecznie. Były pytania, czy mam ślub – mam, i czy chodzę do kościoła, ale z tego ładnie wybrnęłam. W ogóle było bardzo przyjemnie. Poza tym zyskałam w oczach pani Renatki, która powiedziała: "W tym waszym apartamentowcu księdza to już mało kto wpuszcza". Pani Renatka wie wszystko, bo tu sprząta. Oczywiście nie wspomnieliśmy, że właśnie pracujemy nad sztuką o największej grzesznicy wśród lekarzy, pionierce seksuologii i skandalistce, która żyła w trójkącie. Wie pani, że ona miała jakiegoś fioła na punkcie facetów. W wieku 75 lat, bardzo chora, leżała na łóżku szpitalnym i uwodziła lekarza. Ba, ona była przekonana, że podoba się temu lekarzowi bardziej niż jego młodziutka pielęgniarka.Stylizacja Marta Kalinowska
Asystentka stylistki Anna Zagończyk
Makijaż Patrycja Dobrzeniecka
Fryzury Łukasz Pycior
Scenografia Anna Tyślerowicz
Produkcja sesji Piotr Wojtasik
Za pomoc w realizacji sesji i gościnę redakcja dziękuje Domowi Zabawy i Kultury DZIK, ul. Belwederska 44A, Warszawa.
Na zdjęciach wystąpił zespół muzyczny CzessBand.
Zobacz inne sesje:
Agnieszka Szulim w modowej sesji
Joanna Brodzik w obiektywie Vivy!
Bajkowy ślub Joanny Krupy - zdjęcia
Ewa Kasprzyk w sesji dla Vivy!
No bo czy w moim wieku wypada nosić mini, skakać ze spadochronem, ćwiczyć tajski boks w Tajlandii czy tańczyć z gwiazdami? Niektórzy tę moją otwartość nazywają odwagą, inni bezczelnością, prowokacją, czymś, co ma być skandaliczne. A to jestem ja, taką mam osobowość.
Ewa Kasprzyk w sesji dla Vivy!
Niczego nie wymyślam spektakularnie, po prostu chcę robić to, co mi się w danym momencie podoba. Kiedy dostałam propozycję z "Tańca z gwiazdami", zadałam dwa pytania. Jedno rehabilitantowi, bo miałam kontuzję kolana. Odpowiedział: "Nie widzę przeciwwskazań". I córce. Od niej usłyszałam: "Dla mnie jesteś gwiazdą, więc możesz tańczyć z gwiazdami".
Ewa Kasprzyk w sesji dla Vivy!
Powiedzmy to sobie szczerze, zużywamy się. Wszyscy. Starzejemy się, marszczymy, słabniemy. Trzeba się z tym pogodzić, ale też nie do końca. To znaczy, że można się starzeć z godnością i bez godności. Uważam, że lepiej z godnością.
Ewa Kasprzyk w sesji dla Vivy!
Jak mnie coś pasjonuje, to wkręcam się na maksa, na szczęście mam też do siebie dystans. Nie żyję w oderwaniu od rzeczywistości. Ale zawsze byłam – wtedy mówiono – jajcarą i słynęłam z tego, że mam cięty język. To mi zostało do dzisiaj. Zawsze też broniłam słabszych i pokrzywdzonych. Wciąż nienawidzę sytuacji, kiedy ktoś, kto ma władzę, poniża i pogardza tymi, którzy stoją w hierarchii niżej od niego.
Ewa Kasprzyk w sesji dla Vivy!
Jeśli mnie pani pyta, czy czegoś żałuję, to tak, jednej rzeczy. Że nie mam więcej dzieci. Tego rzeczywiście żałuję, choć z oczywistych względów jest to już nie do naprawienia. Najbardziej cierpię z tego powodu w okolicach świąt, więc staram się uciekać w świat, jak najdalej, bo u mnie w domu zawsze były trzy pokolenia i to życie rodzinne wyglądało zupełnie inaczej...