Szukają terminu
Nie mają jeszcze wyznaczonej daty ślubu. – Chcemy, żeby to była pierwsza połowa przyszłego roku – mówi Edyta Zając w rozmowie z „Party”. – Czarkowi zależy, żeby w nazwie miesiąca była magiczna literka „r”, ale to nie jest takie proste, bo wiele sal w Krakowie (rodzinne miasto Edyty – przyp. red) jest już zarezerwowanych. Musimy też dostosować termin wesela do naszych zobowiązań w pracy – opowiada.
A gdzie pierścionek zaręczynowy? Na razie na palcu Edyty nic nie błyszczy. – Czarek czeka na odpowiednią okazję – mówi tajemniczo.
Tylko jedno marzenie Edyta Zając się nie spełni: nie stanie z Cezarym przed ołtarzem. Aktor już dwa razy brał ślub kościelny. Jego pierwsze małżeństwo zostało unieważnione po tym, jak odeszła od niego żona Żaneta. Drugi raz stanął na ślubnym kobiercu z Weroniką Marczuk-Pazurą. Rozwiedli się w grudniu zeszłego roku i choć pojawiają się plotki o tym, że chcą swój ślub unieważnić, na razie żadne z nich tego nie komentuje. – Pogodziłam się z tym, że nie będę miała ślubu kościelnego – wyznała Edyta w rozmowie z „Party”. – Jestem osobą bardzo wierzącą i nie jest to łatwa decyzja, ale rozumiem sytuację – powiedziała.
Walka z samą sobą
Na związek ze starszym o 26 lat mężczyzną trudno było się jej zdecydować. – Na początku po prostu się przyjaźniliśmy. Kiedy się spotkaliśmy, Czarek był w trudnym momencie życia. Rozpadł się jego związek z Weroniką, od roku byli w separacji. Był załamany, rozczarowany, zdruzgotany – opowiada Edyta Zając. Dużo rozmawiali, ona podnosiła go na duchu, pomagała odzyskać pewność siebie, dawała nadzieję, że jeszcze przecież się zakocha. Miała rację, tylko nie podejrzewała, że on zakocha się... właśnie w niej. – Kiedy wyznał mi miłość, zaczęłam się odsuwać. Musiałam stoczyć ze sobą walkę – opowiada Edyta. Było jej tym bardziej trudno, że jej rodzina jest bardzo tradycyjna (Edyta ma trzech starszych braci), nikt nigdy się nie rozwodził. – Mama była bardzo ostrożna. Różnica wieku między nami jej nie przeszkadzała, bo sama zna pary, które mimo dzielących ich lat są szczęśliwe. Bardziej bała się właśnie tego, że Czarek jest po rozwodzie – mówi ukochana Pazury. Rodzice nie chcieli, by sąsiedzi patrzyli na nich krzywo, obgadywali. Mieszkają na małym osiedlu, gdzie wszyscy ich znają i od lat cieszą się opinią porządnej rodziny. Bali się, że przez związek Edyty z Czarkiem to się zmieni. Ale on o nią walczył. – Wielokrotnie był u moich rodziców, zapewniał, że nigdy nie zrobi mi krzywdy, że bardzo mnie kocha. I to rodziców uspokoiło – opowiada Edyta Zając. Te zapewnienia przekonały także i ją, choć było to bardzo trudne. – W lutym tego roku przeprowadziłam się do Czarka. Minęło dziewięć miesięcy, kiedy postanowiliśmy być ze sobą. Dziś wiem, że to była najlepsza decyzja w moim życiu – zapewnia Edyta.
Przyjęta przez rodzinę
Na razie mieszkają pod Warszawą w domu Cezarego. Ale chcą sprzedać ten dom i kupić apartament w Warszawie. – Na nas dwoje dom jest po prostu za duży. Nawet kiedy przyjeżdża córka Cezarego Nastka czy jego rodzice, to wystarczy nam mieszkanie o połowę mniejsze – opowiada Edyta Zając, która prosto ze spotkania z „Party” jedzie do domu, by przygotować dla przyszłych teściów obiad. Ma z nimi świetny kontakt, bardzo się lubią. Przyjaźni się też z córką Czarka. Dziewczyny dzwonią do siebie (Nastka studiuje teraz w Wielkiej Brytanii), wysyłają SMS-y, plotkują. – Bałam się naszego pierwszego spotkania. Ale Nastka jest bardzo dojrzała i zaskoczyła mnie jej reakcja. Powiedziała mi, że cieszy się z naszego związku, bo widzi ojca, który jest naprawdę szczęśliwy – mówi „Party” Edyta. Zaprzyjaźniła się także z bratem Czarka Radosławem i jego żoną Dorotą Chotecką. Choć media sugerowały, że panie za sobą nie przepadają, Edyta Zając komentuje krótko: „To bzdura!”. – Ktoś usiłuje nam zrobić na złość tymi wymyślonymi opiniami – tłumaczy. – Zawsze mogę liczyć na Dorotę. Często u nich bywamy, uwielbiam ich dwuletnią córeczkę Klarę. Są dla mnie wzorem szczęśliwej rodziny i chcę mieć kochający dom tak jak oni – dodaje ukochana Czarka.
Mama z biznesowym zacięciem
Edyta Zając otwarcie mówi, że marzy o dzieciach. – Mam potrzebę bycia matką i nie ukrywam tego. Czuję się dojrzała, kochana i szczęśliwa. Myślę, że trzeba spełniać trzy warunki, żeby być matką: czuć się gotową na macierzyństwo, mieć się z czego utrzymać i mieć kochającego mężczyznę u boku. Jestem szczęściarą, bo dziś to wszystko mam. W przyszłym roku robię licencjat z zarządzania i marketingu na Uniwersytecie Jagiellońskim, następnie chcę się przenieść na studia magisterskie do Warszawy, a potem zrobić doktorat – deklaruje. I co dalej? Zostanie gwiazdą telewizji? – Nie wiążę z show-biznesem swojej przyszłości. Chcę zajmować się tym, co mnie interesuje. Marzę o zarządzaniu siecią hoteli ze spa – opowiada. Dlaczego więc zdecydowała się na pracę w Polsat Café? – Poznaję ciekawych ludzi, uczę się dużo, nabieram obycia i doświadczenia. A poza tym zarabiam i mogę mojemu mężczyźnie kupić prezent, zaprosić go na kolację. Wierzę, że za kilka lat role się odwrócą i to ja będę utrzymywać nasz dom – mówi.
Spotkamy się w sądzie
Odkąd pojawiła się u boku Cezarego, stała się ulubienicą plotkarskiej prasy. Gdy dostała pracę w telewizji, budzi jeszcze więcej emocji. W ciągu ostatniego miesiąca pisano o niej: „Ma dość pracy w mediach”, „Za wrażliwa na karierę”, „Nie umie znieść szumu wokół siebie”. Wcześniej zarzucano jej, że to dzięki protekcji Cezarego dostała pracę. Bolało, bardzo to przeżywała.
– Na początku myślałam, że jeżeli nie odpowiem na pytania dziennikarzy, to się na mnie obrażą. Jestem otwarta, ufna, wrażliwa i oni to wykorzystali. Czarek mnie przygotowywał na to, że będą o mnie pisać, ale nie sądziłam, że będą pisać nieprawdę i wchodzić na głowę – mówi rozżalona. Teraz jest już silniejsza, spokojna i zawsze będzie walczyć o swoje. – Będziemy się sądzić z portalem internetowym Pudelek i „Super Expressem”. Nie mam skrupułów, skoro oni zarabiają na wymyślaniu nieprawdziwych historii na nasz temat – mówi. I od razu dementuje, że nie zamierza rezygnować z pracy. – To, co ukazało się w mediach na temat mojego zmęczenia show-biznesem, to stek bzdur. Uwielbiam swoją pracę, uczę się tego zawodu i z dnia na dzień nabieram coraz większego doświadczenia – mówi Edyta. Przestała czytać plotki na swój temat, nie przejmuje się opiniami innych. – Jeśli pracuję, piszą, że robię karierę dzięki partnerowi. Jeśli siedziałabym w domu, pisaliby, że jestem utrzymanką. Wiem, że to wynika z zawiści. Gdybym była sezonową zabawką Czarka, nikt by się mną nie interesował, a ponieważ to, co nas łączy, to poważna sprawa, są tacy, którzy chcieliby zniszczyć naszą miłość. Ja na to nie pozwolę – zapewnia. – Powiedziałam kiedyś Czarkowi, że od dzieciństwa miałam poczucie, że jestem komuś jednemu pisana. Teraz już wiem, że jestem stworzona dla Czarka. Zresztą on często mi powtarza, że musiał na mnie czekać aż 45 lat – mówi wzruszona. Ale zdaje sobie sprawę z upływającego czasu. – Nie ukrywam, że boję się tego, że Czarek będzie się starzał. Nadzieję daje mi jednak związek Magdaleny Zawadzkiej i Gustawa Holoubka. Jak oni się kochali... Ja wiem na pewno, że dotrzymam obietnicy: „Na dobre i na złe, w zdrowiu i chorobie, i że cię nie opuszczę aż do śmierci”.
Marta Tabiś / Party