Chłopak swojej dziewczyny
– Behemoth nie zdobyłby w Polsce takiej popularności, gdyby nie znajomość Nergala z Dodą – ocenia znany dziennikarz muzyczny Robert Leszczyński, nie kryjąc jednocześnie podziwu dla Adama Darskiego, który jest według niego „artystą kompletnym” i „niewiarygodnie kreatywnym”. – I jeśli chociaż jeden procent słuchaczy więcej kupi dzięki Dodzie jego płytę, polska scena muzyczna tylko na tym zyska – dodaje Leszczyński.
Wróćmy jednak do faktów. A fakty są takie, że Behemoth i bez Dody był muzyczną potęgą. Dwa razy płyty zespołu trafiały na listę opiniotwórczego magazynu muzycznego „Billboard”. Nieźle, biorąc pod uwagę fakt, że na listę „Billboardu” nie udało się trafić żadnemu innemu nagrywającemu w naszym kraju wykonawcy. Zespół Darskiego koncertuje od lat na całym świecie, od Stanów po Australię. I pracuje w warunkach, do których przyzwyczajone są największe zagraniczne gwiazdy. Płyty wydaje w słynnych zagranicznych wytwórniach. W jednym z wywiadów Nergal przyznał, że stać ich, żeby „wywalić milion dolców na studio i świetnego producenta”. Słowem: międzynarodowy sukces, o którym nasi celebryci mogą jedynie pomarzyć.
Porozmawiajmy o gwiazdach - forum >>
Tylko że jeszcze kilka miesięcy temu z międzynarodowej sławy Behemotha mało kto, poza wąskim gronem fanów, zdawał sobie u nas sprawę. Zmienić próbował to Kuba Wojewódzki, dwa razy zapraszając Nergala do swojego programu. Pierwszy raz ponad dwa lata temu, jeszcze w Polsacie. Drugi, już w TVN, przed rokiem. Było jak to u Kuby, czyli śmiesznie. Z telebimu leciał jeden z teledysków Behemotha: dziwaczne stroje, pomalowane twarze, obrazoburcze symbole i ostra muzyka rycząca z głośników. A w tym wszystkim Darski, który przed kamerami przekonywał, że wbrew obiegowym opiniom nie zagryza kotów, a darciem Biblii i połykaniem ognia zajmuje się tylko służbowo, na scenie, a prywatnie jest całkiem zwyczajnym i spokojnym facetem.
Dziś przekonywać już nikogo nie musi, bo dzięki Dodzie całą Polskę obiegły zdjęcia Nergala „w cywilu”. Biegają na nich z Dodą po plaży, jeżdżą na rowerze (jak powiedział nam bliski znajomy Doroty, rower to jeden z ulubionych jej sportów, bo dobrze wpływa na pośladki, na punkcie których gwiazda ma obsesję), robi szybkie zakupy na wieczorną randkę. A przede wszystkim nie szczędzą sobie czułości. Bardziej wtajemniczeni znają też fragmenty kartek pocztowych, których zdjęcia przeciekły do prasy, nigdy ich jednak nie opublikowano. Chodzi o kartki wysłane do Dody w czasie, kiedy Nergal koncertował w Stanach. Darski nazywa w nich Dorotę swoim „Bąbelkiem”. Słodkie? Romantyczne? Niektórzy twierdzą inaczej.
Teoria spisku
„Nie wykluczam, iż transakcja między nimi może mieć charakter finansowy. Moim zdaniem wspólne zdjęcia Dody i Nergala, zrobione przez paparazzich, są skrajnie niewiarygodne”, to słowa Piotra Tymochowicza z wywiadu dla jednego z tygodników. Dały one początek fali domysłów, że ten związek to jedynie chwyt marketingowy. Maja Sablewska, agentka Dody, jest tą wypowiedzią oburzona. – Gratuluję i zazdroszczę panu Tymochowiczowi wyobraźni – ucina temat. Załóżmy jednak, że znany specjalista od wizerunku, a przy tym skrajny życiowy sceptyk, rzeczywiście ma rację. Że Nergala i Dodę łączy układ handlowy. Spece od PR-u zadbali o to, żeby tych dwoje poznało się (jak głosi plotka) w maju w Londynie podczas nagrań do płyty Behemotha. Potem Doda i Nergal pojawili się w kilku miejscach razem, a w lipcu na festiwalu w Sopocie oficjalnie potwierdzili, że są parą. Tak, żeby zdążyć jeszcze przed sierpniem, kiedy na rynku pojawiła się płyta Behemotha. Układy handlowe mają jednak to do siebie, że są obustronne. Coś za coś.
Co zatem na znajomości z Nergalem miałaby zyskać Doda? Bo raczej nie chodzi o zmianę garderoby. To, że gwiazda z różu przerzuciła się na czerń i zrezygnowała z tipsów, a motywy serduszek i gwiazdek zastąpiła czaszkami i ćwiekami, nie wpłynęło na jej popularność. Ten rok i tak należał do niej. Z Nergalem czy bez. Może chodzi więc o nową płytę. Może tu Nergal mógłby być pomocny? Tylko że, jak udało nam się ustalić, krążek ukaże się dopiero w przyszłym roku. Jak dobrze pójdzie w kwietniu, ale już dziś agentka wokalistki asekuracyjnie zapowiada, że „Dorota chce, żeby jej drugi solowy album był perfekcyjny. Jeśli nie będzie zadowolona z efektów, wyrzuci cały materiał do kosza i zacznie od nowa”. Wygląda więc na to, że piosenkarka wierzy bardziej w swój talent i ciężką pracę niż wsparcie chłopaka. Jest jeszcze jeden wątek: nie od dziś wiadomo, że Dodzie marzy się kariera w Stanach, a przecież Nergal ma tam znajomości. Pamiętajmy jednak, że w przypadku Darskiego mówimy o środowisku skupiającym artystów grających naprawdę ciężką metalową muzykę, którzy z popową sceną nie mają nic wspólnego. Czy takie koneksje naprawdę mogłyby przydać się do czegoś Dodzie? Poczekamy, zobaczymy.
Patent na szczęście?
Na razie wbrew wszystkim insynuacjom romans kwitnie. Ostatnio Doda wyznała na łamach prasy, że pierwszy raz poczuła się partnerką w związku: „Nie prześcigamy się z Adamem, nie rywalizujemy ze sobą”. Z kolei Nergal w wywiadzie dla magazynu „CKM” zdradza, że to on jako dżentelmen zawsze płaci rachunki na randkach. Czyli jest dokładnie tak, jak chciała Dorota, która po rozstaniu z Radkiem Majdanem deklarowała, że na pewno nie zwiąże się z mężczyzną biedniejszym od niej. Darski jest jednym z nielicznych artystów w naszym kraju, który spełnia ten warunek.
Wygląda na to, że nawet mroczni fani Behemotha powoli przyzwyczają się do myśli, że ich idol związał się z „blond tipsiarą”, jak do tej pory pisali o Dodzie na forach internetowych. I tylko mama Doroty chyba nie do końca podziela entuzjazm wszystkich naokoło. Wiemy, że nowy wybranek córki został jej już przedstawiony. Pani Rabczewska w rozmowie z „Party” tak skomentowała to spotkanie: – Nieważne, czy mnie się spodobał, czy nie. Ważne, żeby córka była zadowolona. Będę szczęśliwa, kiedy zobaczę u jej boku kogoś, kto ją uczyni szczęśliwą. Według mnie na razie to etap poszukiwań.
Zofia Fabjanowska-Micyk, współpraca Łukasz Zając