Daria Widawska - Prezent od losu

Daria Widawska fot. ONS
Od kiedy stanęła oko w oko ze śmiercią, karierę odsunęła na dalszy plan. Nam zdradza, jak wykorzysta drugą szansę od losu.
/ 28.08.2009 12:32
Daria Widawska fot. ONS
Jest ósma rano. W Kaprun pod kolejką jadącą na lodowiec „meldują się” Daria Widawska (32) i jej mąż, operator Michał Jarosiński. Na szczycie oboje odbierają swoje deski snowboardowe i zaczynają kilkugodzinne szaleństwo na stoku w samym środku lata. Widać, że Daria jest bardzo szczęśliwa i pełna energii. Nie da się ukryć, że sporty zimowe to jej żywioł. A jeszcze pół roku temu życie gwiazdy wisiało na włosku. W święta Bożego Narodzenia aktorka trafiła do szpitala zakaźnego w Warszawie. Mimo starań lekarzy jej stan pogarszał się z dnia na dzień. Spekulowano, że Daria ma sepsę, potem – raka krwi i mononukleozę. Na szczęście żadna z tych diagnoz się nie potwierdziła. Pod koniec stycznia jej stan nieco się poprawił i Widawska wróciła na plan serialu „39 i pół”. Niestety, nie na długo. Parę tygodni później z tępym bólem całego ciała znów trafiła do szpitala. Przy jej łóżku całymi dniami czuwał mąż Michał i rodzina. I choć Daria wróciła już do zdrowia, to patrząc na jej wyczyny na śniegu, wszyscy zadają sobie pytanie: „Czy aby nie szarżuje, nie igra ze swoim zdrowiem...?”.  

Nowy rozdział
– Owszem, jak każdy, czasem miewam gorsze dni, kiedy organizm się łatwo męczy, ale generalnie czuję pokłady nowej energii. Dalej jestem tą samą radosną osobą, która chce brać z życia pełnymi garściami – mówi „Party” Daria Widawska. Jednak po takim doświadczeniu aktorka dba o swoje zdrowie jak nigdy dotąd. Regularnie robi badania i wciąż jest pod stałą opieką lekarzy. U jej boku jest też ktoś, kto czuwa, aby jej kurtka była zawsze zapięta pod samą szyję. To mąż gwiazdy Michał – głos rozsądku w ich domu. Operator przyznaje, że często upomina aktorkę, żeby uważała na siebie, nie lekceważyła najdrobniejszej nawet infekcji i pamiętała, by ubierać się stosownie do pogody. – Jestem facetem, który twardo stąpa po ziemi, i wiem, że los może nam jeszcze spłatać figla – mówi w rozmowie z „Party” mąż Widawskiej. – Moja żona jest naprawdę silną i bardzo energetyczną kobietą, ale miała momenty kryzysowe. Bo pod tą maską twardzielki kryje się naprawdę delikatna, krucha istota – podkreśla Jarosiński. Przez cały okres choroby Michał ani razu nie zwątpił, że Daria wyzdrowieje. Choć było mu ciężko, rozśmieszał ją, podtrzymywał na duchu. Codziennie też przynosił żonie do szpitala filmy z półrocznym wtedy synkiem Iwem w roli głównej. „Wzruszona oglądałam je na laptopie. Widziałam, jak mój syn staje na nóżki, a gdy go zostawiałam, nawet jeszcze nie siedział...”, opowiadała aktorka w wywiadzie dla „Vivy!”.

Kobieta z pazurem
Gdy po wyjściu ze szpitala Daria Widawska zaczęła wszędzie chodzić w jedwabnej chustce na głowie, wywołała falę domysłów. W kuluarach szeptano, że groźna bakteria znów zaatakowała jej organizm. Mówiono również, że pod apaszką aktorka skrywa zapewne efekty wyczerpującej chemioterapii. – Wiem, że wciąż pojawiają się różne spekulacje na temat mojego stanu zdrowia. Pewnie dlatego, że lekarze nigdy nie postawili diagnozy – mówi „Party” Widawska. Pytana o rzekomą chorobę nowotworową Daria stanowczo zaprzecza tym rewelacjom. – Wykluczono u mnie problemy onkologiczne – ucina.


Włosy aktorki były bardzo osłabione leczeniem i mogło je uratować wyłącznie radykalne cięcie, na które Daria Widawska zdecydowała się podczas zdjęć do serialu „39 i pół”. Zdaniem stylistów i przyjaciół Widawskiej nowa zadziorna fryzurka jest równie seksowna, jak rude loki i znakomicie podkreśla nietuzinkową urodę gwiazdy. – W krótkich włosach czuję się super i, przede wszystkim, wygodnie. Teraz przynajmniej nie mam codziennie rano kłopotu z ich układaniem – mówi „Party” Widawska. Daria przyznaje, że wahała się przez chwilę, czy obcięcie włosów to dobry pomysł. W końcu burza rudych loków była jej znakiem firmowym. Tak śmiałe cięcie było więc dla gwiazdy jak zamach na jej kobiecość. Jednak dziś, gdy patrzy w lustro, nie żałuje. Nowa fryzura aktorki przypadła do gustu również jej mężowi. – Ten jeżyk jeszcze bardziej podkreśla piękne oczy Darii, w których zakochałem się prawie 10 lat temu. Oczy, w których widać wszystko… Długo by mówić, to czysta poezja! – śmieje się Michał.

Z miłości do... pracy
Znajomi gwiazdy mówią, że do niedawna Daria starała się łączyć pracę z macierzyństwem. Aktorka już dwa miesiące po porodzie wróciła na plan serialu w towarzystwie synka i jego opiekunki. W przerwach między zdjęciami karmiła i przytulała Iwa. Kiedy przychodziło zmęczenie i miała momenty zwątpienia, mąż powtarzał jej niczym mantrę: „Praca nie jest sensem twojego istnienia”. Ale zdaje się, że dopiero po kilkunastu tygodniach spędzonych w szpitalu do Darii nareszcie dotarł sens tych słów.

Choć aktorka wie, że dostała od losu drugą szansę, nie wyobraża sobie życia zupełnie bez pracy. – Lubię tempo, w którym dziś się żyje, ale naprawdę potrafię zachować umiar – mówi Daria. Pod koniec czerwca skończyły się zdjęcia do „39 i pół”. We wrześniu stacja TVN wyemituje ostatnią serię produkcji, w której Widawska gra Ankę Jankowską, żonę Darka. Tylko „Party” gwiazda zdradziła, że specjalnie dla miłośników serialu ekipa przygotowała mały bonus. – Do tej pory powstały trzy serie po 13 odcinków. To razem daje 39! Dlatego w nawiązaniu do tytułu nakręciliśmy specjalny odcinek „I pół” – mówi aktorka.

Po przerwie wakacyjnej Widawska wraca także na deski teatru Scena Prezentacje, gdzie wystąpi w sztuce „Spadkobiercy”. Na razie nie planuje jednak udziału w żadnym show. – Jeszcze nie wiem, czy pojawię się jesienią w jakiejś nowej produkcji. Jestem na razie na etapie rozmów i nie mam podpisanego żadnego kontraktu. Owszem, dostałam kilka propozycji, ale nie wiem jeszcze, czy na którąś się zdecyduję – mówi „Party” Widawska. Natomiast wrzesień pracowicie zapowiada się dla męża gwiazdy. – Chciałbym skończyć swój film dokumentalny o teatrze Scena Prezentacje. Wcześniej pisałem na jego temat pracę magisterską. W tym roku teatr obchodzi swoje 30-lecie i tym projektem chciałbym m.in. oddać hołd jego założycielowi i obecnemu dyrektorowi, panu Romualdowi Szejdzie – zdradza „Party” operator.


Grunt to rodzinka
W kalendarzu Darii, pierwszy raz od kilku lat, wreszcie znalazł się czas na upragniony urlop. Spędziła go z rodziną we Włoszech – kraju, w którym jest zakochana od lat. Aktorka śmieje się, że choć jest Polką, to ma typowo włoski temperament. Ma niespożytą energię i podobnie jak Włosi jest bardzo rodzinna. – Włochy są dla mnie najpiękniejszym państwem świata. Mogłabym tam spędzić resztę życia. Jest cudowne, ciepłe morze, wspaniałe góry, rewelacyjne jedzenie, najnowsze trendy w modzie, bardzo przystojni mężczyźni i niezwykle urodziwie kobiety. Czasem śmieję się, że w domu zachowujemy się jak prawdziwa włoska familia: wszyscy mówią naraz, niby nikt nikogo nie słucha, a i tak wszyscy wszystko wiedzą – śmieje się aktorka. Lada dzień cała trójka wyjeżdża nad polskie morze. – Ten czas poświęcę tylko mojej rodzinie. Chcę się cieszyć każdą chwilą, nabrać dystansu i sił, które przydadzą mi się za kilka miesięcy – opowiada „Party” Daria.

Dziś nie zależy jej, by za wszelką cenę dzielić życie na pół pomiędzy pracę a dom. Teraz to synek pochłania więcej jej czasu i uwagi. – On jest całym moim życiem. Każdy jego uśmiech, gest sprawiają, że wszystko inne przestaje mieć znaczenie. Choć w opiece nad Iwem pomagają nam rodzice i nasza kochana niania, pani Tamara, staramy się go nie zostawiać na dłużej niż kilka godzin – przyznaje. Daria i Michał śmieją się, że wciąż nie ustalili, do kogo ich syn jest bardziej podobny. – Wszyscy mówią, że do mnie – mówi Widawska. Michał jednak szybko dodaje: – Na razie to ma mój charakterek. Podobnie jak ja jest ciekawy świata i lubi robić pięć rzeczy naraz. Wszystko go interesuje, dlatego nie potrafi usiedzieć w jednym miejscu. Po Darii ma za to… elektryzujące spojrzenie!

Happy end

Michał Jarosiński przyznaje, że choroba żony była dla nich obojga cennym doświadczeniem. – Nauczyliśmy się celebrować każdą chwilę spędzaną ze sobą i z naszym synkiem Iwem. Nie tracić czasu na rzeczy mało istotne i podchodzić do pewnych spraw z większym dystansem. Nasze życie nie zmieniło się jakoś radykalnie, ale na pewno zwolniliśmy – mówi operator. Teraz państwo Jarosińscy próbują zapomnieć o tym, co było. – Wolimy do tego nie wracać. Cieszę się, że to, co złe, jest już za mną – opowiada Daria. Mimo to aktorka wierzy, że wszystko, co jej się w życiu przytrafiło, musi mieć głębszy sens. Jaki? – Jeszcze nie wiem, ale mam nadzieję, że wkrótce go odkryję.

Magda Jabłońska / Party

Redakcja poleca

REKLAMA