Daria Widawska - jak spędza na walentynki

Daria Widawska fot. AKPA
Mówią o niej, że zna życie wystarczająco dobrze, by wiarygodnie odegrać je na scenie czy przed kamerą. Dla aktora to największy komplement.
/ 06.06.2019 04:24
Daria Widawska fot. AKPA

Macierzyństwo, małżeństwo i praca wyraźnie jej służą. W głosie słychać radość. W słowach nietrudno wyczuć spełnienie i dojrzałość. Daria Widawska ma w sobie zarazem spokój i wigor, pozwalające jej każdego dnia budzić się do nowych wyzwań. Bez skrępowania rozmawia i o pracy, i o uczuciach…

- Miłość to…
Daria Widawska:
„Bezinteresowna radość z istnienia drugiej osoby”, jak mądrze ktoś kiedyś powiedział, a ja podpisuję się pod tym obiema rękoma.

- Ale co właściwie jest w niej najważniejsze?
Daria Widawska:
Zaufanie. Pewność, że ten, kogo kochamy, zawsze będzie dla nas oparciem. I może jeszcze szacunek, bez którego trudno iść razem przez życie.

- Łatwiej, gdy ma się u boku kogoś takiego jak pani mąż?
Daria Widawska:
Bez wątpienia. Jesteśmy z Michałem już od ponad 11 lat i dobrze wiem, że mogę na niego liczyć naprawdę
w każdej sytuacji.

- 11 lat? A podobno zakochanie trwa tylko kilka miesięcy…
Daria Widawska:
Ja jestem zakochana permanentnie! Jasne, że pierwsze chwile znajomości oszałamiają, wywołują te słynne motylki w brzuchu, ale potem też jest pięknie. Tylko trzeba już kochać mądrze. Walczyć o miłość każdego dnia. W prozie codzienności. Czasem w trudzie. Nie szukać fajerwerków, ale siebie nawzajem. Poznawać się. Troszczyć o związek.

- Jak wy z mężem o niego dbacie?
Daria Widawska:
Kiedy jedno ma słabsze chwile, drugie je odciąża. Przejmuje obowiązki. Jest zawsze blisko. Nie ucieka w swój świat. Pamiętamy też o czułościach, o miłych gestach.

- O rocznicach ślubu również?
Daria Widawska:
Oczywiście! Zawsze je świętujemy. Ale lubimy także robić sobie z mężem niespodzianki bez okazji. Czasem dostanę naprawdę niespodziewanie kwiaty lub jakiś drobiazg. O, ostatnio dał mi tę zawieszkę do bransoletki. Tak od siebie. Spontanicznie.

- Walentynki też jakoś uczcicie?
Daria Widawska:
Na pewno znajdziemy chwilę tylko dla nas dwojga. Oboje mamy okresy, gdy dużo pracujemy i wtedy staramy się wygospodarować chociaż dzień, dwa, by pobyć ze sobą, porozmawiać. Niedawno wróciliśmy z dwudniowego, nieplanowanego wypadu do Rzymu. Odetchnęliśmy.

- Wasz synek nie był zazdrosny?
Daria Widawska:
Nie, bo został pod dobrą opieką. A wie, że oboje kochamy go nad życie. Ma 3,5 roku. Sporo rozumie.

- To piękny wiek dla mężczyzny…
Daria Widawska:
O tak! (śmiech) Iwo ma niesłychaną ciekawość świata. Wymyśla fantastyczne pytania, nowe słowa.

Co jest największą wadą Darii Widawskiej? Czytaj dalej...


- Zdarza się, że pojawienie się dziecka oddala rodziców od siebie. A jak jest u was?
Daria Widawska:
Niczego takiego nie zauważyłam. Wręcz przeciwnie. Mamy nowy, stały temat do rozmów. Staramy się wychowywać synka razem, odpowiedzialnie i zgodnie. To sprawia nam wiele radości.

- Dziecko zmieniło pani przyzwyczajenia? Słyszałem, że podobno musiała pani zacząć gotować…
Daria Widawska:
Tak. Przedtem tego praktycznie nie robiłam. Teraz urzęduję w kuchni, choć za tym nie przepadam. Słyszałam, że ludzie dzielą się na gotujących i degustujących. Ja należę zdecydowanie do tej drugiej grupy.

- Co najbardziej cieszy pani podniebienie? Jaki typ kuchni jest pani zdecydowanie najbliższy?
Daria Widawska:
Wszystko, co włoskie i azjatyckie. Ale jestem przy tym naprawdę otwarta na zupełnie nowe smaki.

- Po świetnym posiłku najchętniej…
Daria Widawska:
…słucham dobrej muzyki. Odpoczywam. Lubię też kino. Ostatnio oglądałam z synkiem „Króla Lwa” i popłakałam się ze wzruszenia przy scenie, w której pokazana jest bezgraniczność ojcowskiej miłości.

- Wrażliwa pani jest…
Daria Widawska:
Nie płaczę jednak na ckliwych romansidłach, tylko na filmach, które mówią o prawdziwej sile życia czy miłości. I wcale się tego nie wstydzę.

- W życiu też pani się wzrusza?
Daria Widawska:
Tak, ale rzadziej. Choć, jak przypomnę sobie pierwszą randkę z Michałem, to aż śmieję się przez łzy. Zaprosił mnie na łyżwy, mimo że wcale nie umiał na nich jeździć. Zaskoczył mnie tym i zauroczył. Bo miał chłopak odwagę. Mogłam zostawić go na tym lodzie. I dosłownie, i w przenośni. Ale kupił moje serce i zainteresowanie. Jak widać,, bardzo skutecznie.

- Co jest pani największą zaletą?
Daria Widawska:
Nie zastanawiałam się nad tym, ale chyba dążenie do perfekcji. Dla innych to może jednak być uciążliwe.

- A wadą?
Daria Widawska:
Za dużo gadam.

- To może zakończę pytaniem: czego życzyłaby pani naszym czytelniczkom w Święto Zakochanych?
Daria Widawska:
Miłości.

Krzysztof Rajczyk / Pani domu

Redakcja poleca

REKLAMA