Czy z „Mam talent!” nie robi się drugi „Idol”?

Może zastanawiać, czy formuła „Mam talent!” nie zboczyła trochę ze swego tematu przewodniego, a może lepiej – nie zawężyła przypadkiem kryteriów doboru najbardziej utalentowanego Polaka. Bo najczęstsze sceny z castingów, jakie pojawiają się na antenie TVN-u, dotyczą naszych śpiewających rodaków, którzy budzą w nas i jurorach największy zachwyt. Szczególnie jak są jeszcze niepełnoletni, albo po prostu nieurodziwi.
/ 16.10.2009 07:36
Może zastanawiać, czy formuła „Mam talent!” nie zboczyła trochę ze swego tematu Czy z „Mam talent!” nie robi się drugi „Idol”?przewodniego, a może lepiej – nie zawężyła przypadkiem kryteriów doboru najbardziej utalentowanego Polaka. Bo najczęstsze sceny z castingów, jakie pojawiają się na antenie TVN-u, dotyczą naszych śpiewających rodaków, którzy budzą w nas i jurorach największy zachwyt. Szczególnie jak są jeszcze niepełnoletni, albo po prostu nieurodziwi.


Czym jest ten talent, którego poszukiwaniem zajmują się Małgorzata Foremniak, Agnieszka Chylińska i Kuba Wojewódzki? Czymś wyjątkowym, niespotykanym na co dzień, działającym na drugiego człowieka tak, że szczęka opada. Czymś, co trzeba podziwiać. Może to być świetne poczucie humoru pokazane w skeczu, może niesamowity taniec, ale i śpiew. Jednak ostatnio to, co promuje najbardziej „Mam talent!” przypomina powtórkę z rozrywki, czyli polsatowski „Idol”, na dodatek mający tego samego jurora, co show mające wyłonić największy talent wokalny Polski przed paroma laty.

Czy z „Mam talent!” nie robi się drugi „Idol”?
dziennik.pl

„Mam talent!”, czyli głos
Jaka jest przewaga telewizyjnych scenek o wokalnych występach nad tymi, w których ktoś wyciąga królika z kapelusza, lub wisi w powietrzu? Taka, że jak się siedzi w kuchni, a telewizor stoi w drugim pokoju, to uzdolnionych ludzi słyszymy i zachwycać się nimi możemy na odległość słuchu. Natomiast gdy w grę wchodzi skupianie na szklanym ekranie jeszcze jednego zmysłu, a więc wzroku, to już się męczymy, w tym czasie moglibyśmy się zająć innymi rzeczami. Poza tym pewnych rzeczy nie da się nauczyć, jak właśnie świetnie śpiewać – albo się dostało od Bozi świetny wokal, który pozostaje tylko ćwiczyć, albo nie, jak komuś słoń nadepnął na ucho, tak już pozostanie. Ale inne umiejętności, grę na flecie, wyginanie ciała w niesamowitych pozach czy właśnie magiczne sztuczki – to akurat można wieloletnią pracą doprowadzić do perfekcji, nie przejawiając od małego specjalnych zdolności. Ładny głos wzbudza w człowieku zawsze większe emocje niż jazda na jednokołowym rowerze po scenie. A jeszcze lepiej, jak wydobywa się z dziecięcego gardła.

Czy z „Mam talent!” nie robi się drugi „Idol”?
se.pl

Klaudia Kulawik prawie wygrała pierwszą edycję polskiego „Mam talent!” – jej mocne i czyste wykonanie „Dziwny jest ten świat” Czesława Niemena zapewniło jej z miejsca miejsce na podium. Jednak to, co najbardziej zaskoczyło wszystkich, to wiek dziewczynki i chyba idąca z nim w parze niewinność i skromność Klaudii, która mając jedenaście lat stanęła przed trójką jurorów i w bez ruchu odśpiewała jeden z najbardziej przejmujących przebojów polskiej muzyki. Ale trzeba jednak przyznać, że ta małoletniość to nie jest zaleta – po raz pierwszy w pełni można przyznać rację Kubie Wojewódzkiemu, który stwierdził, że show-biznes to środowisko, które nie pomoże Klaudii w rozwinięciu skrzydeł, wręcz ją zniszczy. Może i fascynujące jest to, że taka mała osóbka śpiewa w taki sposób, ale trzeba przeczekać początkową fascynację nie uśmiechającą się drobną Klaudią wykonującą zbyt poważnie i jeszcze poważniejszy repertuar i pozwolić jej na spokojne ćwiczenie głosu na lekcjach śpiewu w szkole. Czy ktoś wziął sobie do serca jego słowa, a szczególnie występujący? Jak widać poniżej – raczej nie.

Śpiew i coś jeszcze
Ale nie tylko połączenie młodego wieku i wokalu dobrze wypada na antenie – także miks braku urodyCzy z „Mam talent!” nie robi się drugi „Idol”? i świetnego słuchu zapiera dech w piersiach. W drugiej edycji niezdrowym trochę zainteresowaniem cieszą się osoby Agaty Wietrzyckiej czy Adrianny Niewolańskiej: ta pierwsza z lekka pucołowata, piegowata, ale uśmiechnięta – w przeciwieństwie do Kulawik – 11-latka fenomenalnie zaprezentowała piosenkę Doroty Rinn „Gdzie ci mężczyźni”, dostając łatkę „charczącego pulpeta” od Kuby, ale otrzymując brawa od stojącej w studio publiczności i trzy TAK od jurorów. Druga, czyli 18-letnia Adrianna, dziewczyna przy tuszy ale i przy niesamowitym, można by rzecz, musicalowym głosie, na której widok Chylińska zaczęła kręcić nosem, ale usłyszawszy jej „brzmienie” natychmiast spokorniała i przeprosiła za swe chamskie zachowanie.

 MAM TALENT! 
 Adrianna Niewolańska


Reszta zdolnych, a także specyficznie wyglądających „młodotalenciaków” przedstawia się następująco:
znany już bardziej ze swego wyglądu, który nasuwa na myśl kobietę, Marcin Majewski, młodsze wcielenie Briana Molko z Placebo, powalił na kolana widownię, a wzbudził zainteresowanie – nie tylko tym, jak śpiewa – jurorów.
Bracia Marcel i Nikodem Legun, wiek piętnaście i anielskie głosy, które prawdopodobnie nie przeszły jeszcze mutacji, ale póki co mają swoje pięć minut.
Nastoletnie Asia Smajdor i Kasia Kowalczuk – aksamitne, delikatne wokale wsparte grą na keyboardzie, niezagrożone na szczęście żadnymi perturbacjami wynikającymi z okresu dojrzewania mogącymi wpłynąć na ich zdolności.

Czy z „Mam talent!” nie robi się drugi „Idol”?
m.onet.pl

Polska Amy Winehouse, czyli Ania – drobna, szczupła, pełnoletnia, niezbyt rzucająca się w oczy, ale powalająca na kolana głosem, który w piosence „Rehab” przypominał w pełni ten fenomenalny głos, który wydobywał się do pewnego czasu z gardła pani Winehouse, póki nie popadła w narkomanię, czego nie życzymy Ani.
Anna Gogola, trochę starsza niż pozostali młodzi zdolni – piosenka repertuaru AC/DC, którą zaprezentowała na eliminacjach swoim niskim, niemal męskim głosem zachwyciła jurorów.
Jako jedyny wśród młodzieży śpiewającej wybija się trochę starszy, bo mający 37 lat uzdolniony wokalnie Filipińczyk Aleksander Martinez – fryzjer z Sosnowca śpiewający jak Elvis Presley. Dawno po mutacji, dlatego jego szanse na zachowanie głosu w formie, jaką zaprezentował podczas show, są największe.

Czy to jest właśnie ten talent – śpiew? Czy może zwyczajne odgrzewanie kotletów? Co prawda w pierwszej edycji wygrał duet Melkart Ball, nie mający ze śpiewem nic wspólnego, ale czy ewentualna wygrana wokalnie uzdolnionego człowieka w finale drugiej edycji show będzie zaskoczeniem? Zobaczymy.

Fotografie: zdjęcie z zajawki - gfx.tvn.pl,
zdjęcie Adrianny Niewolańskiej - dziennik.pl.

Magdalena Mania

Redakcja poleca

REKLAMA