Co dalej z Hanną Lis...

Hanna Lis fot. ONS
Gdy jej mąż podejmuje kolejne zawodowe wyzwania jako nowy szef tygodnika „Wprost”, ona pracuje na opinię perfekcyjnej pani domu. Czy Hanna Lis nie chce już wracać do dziennikarstwa?
/ 22.06.2010 11:51
Hanna Lis fot. ONS
Czasem widać ją, jak jedzie rowerem po Konstancie. W dresie, bez makijażu. Uchodząca za jedną z najlepiej ubranych kobiet Hanna Lis (40) na co dzień nie chce zwracać na siebie uwagi. Po odejściu przed rokiem z telewizji publicznej zamilkła. Nie rozmawia z dziennikarzami. Rzadko pojawia się na imprezach. Ostatnio było o niej głośno z powodu procesu z „Super Expressem”. Gazeta ma przeprosić ją i jej męża oraz zapłacić im 250 tys. zł zadośćuczynienia za „bezprawne i zawinione naruszanie ich dóbr osobistych”. Hanna Lis, dawniej stale obecna w mediach – czy to na wizji, czy jako celebrytka na salonach – dziś przypomina światu o sobie, kiedy znajdzie na ulicy przybłędę. „Piękna, malutka, dwumiesięczna kotka do wzięcia”, wysyła SMS do znajomych.

Na przedmieściu

O tym, co u Hani słychać, wiedzą z pewnością jej zamożne przyjaciółki z podwarszawskiego Konstancina. Gwiazda telewizji prowadzi dziś spokojne życie na eleganckim przedmieściu. Z sąsiadkami spotyka się na lunchu. Podczas gdy ich mężowie realizują się zawodowo i zarabiają pieniądze, one zajmują się resztą. Dbają o dom, dzieci, swój rozwój osobisty i zakupy.

Hanna mogła odgrywać rolę żony z wyższych sfer już wtedy, gdy była żoną znanego prawnika Roberta Smoktunowicza, a potem partnerką milionera Jacka Konińskiego. Nie skorzystała z okazji. Dlaczego zatem teraz, przy drugim mężu Tomaszu Lisie, zamiast dbać o swoją karierę, zajmuje się odbieraniem córek z prestiżowej amerykańskiej szkoły? Dlaczego od rozmów z politykami woli spacery z ukochanymi psami i gotowanie? O jej talencie kulinarnym krążą zresztą legendy – już w wieku sześciu lat przygotowała ponoć rodzicom gar zupy rybnej, chociaż prosili tylko o kilka kanapek. Ci, którzy widzieli ją w akcji, twierdzą, że świetnie sprawdziłaby się w roli prowadzącej kulinarny show w telewizji. – Ale pewnie to byłoby poniżej jej ambicji – mówi w rozmowie z „Party” jej znajoma. Pytanie tylko, jakie ambicje ma dziś Hanna Lis?

Do niedawna nie ukrywała, że praca jest dla niej ważna. Jeszcze kilka lat temu wróciła do „Teleexpressu” zaledwie trzy tygodnie po urodzeniu pierwszej córki Julii, a potem z trudem wysiedziała trzy lata w domu po urodzeniu drugiej – Ani. Jak na skrzydłach wróciła do pracy jako prowadząca „Dziennik” w TV4. Nigdy nie widziała w tym nic nadzwyczajnego, że pracuje po 12 godzin na dobę, nawet przy dwójce małych dzieci. „Pochodzę z dziennikarskiego domu i całe moje dzieciństwo przygotowało mnie do takiego trybu życia”, mówiła w jednym z wywiadów. Dziś jej rodzice w prywatnych rozmowach z przyjaciółmi przyznają, że martwią się tym, że Hanka nie szuka pracy. Marnuje tylko czas, siedząc w domu. A czas płynie...

Walcząca heroina
Fani jej talentu nie widzą powodu do niepokoju. – Hania bez pracy jest zaledwie rok – przypominają. Może prezenterce „po przejściach” odpowiada dziś rola pani domu? Może po latach pracy na pełnych obrotach ma ochotę odpocząć? Są i tacy, którzy twierdzą, że to nieprawda, że Hanna Lis nie szuka pracy. To raczej praca nie chce jej znaleźć. Co prawda po rozstaniu z TVP dziennikarka w jednym z wywiadów zadeklarowała, że nie chce już wracać na wizję, ale ludzie znający tę branżę wiedzą swoje – lista stacji, w których Lis mogłaby dziś pracować, nie jest długa. Polsat i TVP odpadają, z liczących się stacji zostaje jeszcze TVN. Ale tam gwiazdą jest była żona Tomasza Lisa, Kinga Rusin. A nie od dziś wiadomo, że panie, kiedyś dobre przyjaciółki,  teraz za sobą nie przepadają.

Porozmawiajmy o gwiazdach - forum >>


Ludzie z branży medialnej mówią wprost: szefowie stacji boją się Hanny, bo wysoko się ceni, za to jest za mało elastyczna we współpracy. W dodatku jeszcze do niedawna uchodziła za piękną prezenterkę newsów, a dziś chciałaby być „heroiną”, walczącą z zarządami telewizji o wolność słowa i fachowcem, który ma prawo pouczać innych. Byli współpracownicy wspominają, że kiedy Lis pracowała w „Wiadomościach”, często po wstępnym obejrzeniu newsów wychodziła na papierosa i prowadziła długie rozmowy telefoniczne, notując czyjeś uwagi. Chwilę potem mówiła: „To zdanie trzeba przerzucić na koniec, to przyciąć, tamto rozwinąć i wyjaśnić”. Do kogo dzwoniła? Zdaniem wielu za nową twarzą zawodową Hanny stoi Tomasz Lis. Ona sama nie ukrywa, że trafiła wreszcie na partnera, od którego wiele się uczy i z którym może rozmawiać o wszystkim do białego rana.

Słuchaj męża swego

Kiedy pod koniec maja pojawiła się informacja, że Tomasz Lis został nowym redaktorem naczelnym „Wprost”, od razu pojawiło się pytanie: „Czy Hanna Lis znajdzie pracę u swojego męża?”. W wywiadzie, którego kiedyś udzieliła „Vivie!”, mówiła, że chce się w przyszłości zająć dziennikarstwem prasowym. Czyżby nadarzała się okazja? Na razie jest to mało prawdopodobne. Tomasz Lis ma przed sobą trudne zadanie. – Chcę odbudować prestiż i wiarygodność, odzyskać zaufanie bardzo wielu czytelników, w efekcie zwiększyć sprzedaż – mówi w rozmowie z „Party” nowy szef „Wprost”. Zatrudnienie żony nie przysłużyłoby się jego wizerunkowi i wizerunkowi pisma. – Tomek zdaje sobie sprawę, że wciągnięcie Hani do redakcji byłoby odebrane jak kumoterstwo – mówi osoba z otoczenia pary. Kiedy razem tworzyli „Wydarzenia” Polsatu, budzili mnóstwo niezdrowych emocji i raczej nie będą chcieli narażać się znowu na krytykę.

Ci, którzy znają Lisa od lat, twierdzą, że tymczasowe bezrobocie Hanny nie martwi go aż tak bardzo. Mówi się, że Tomek ciężko znosi konkurencję, tym bardziej we własnym domu. Sam przyznał kiedyś: „Nie chciałbym mieć żony, która żyje tylko pracą”. Pytany o to, czy wyobraża sobie taki układ, że żona pracuje, a on siedzi w domu, odpowiedział: „Jak będzie w stanie utrzymać rodzinę, tak jak ja! Niech będę męskim szowinistycznym draniem – nie!”. Problemy w jego poprzednim małżeństwie zaczęły ponoć narastać, kiedy Kinga Rusin postanowiła mu udowodnić, że może zarobić tyle samo co on. Nie chciała już tylko podziwiać i wspierać męża, ale postawiła na własną karierę. Gdyby do dziś odgrywała rolę perfekcyjnej pani domu, byłaby tylko żoną Lisa. A tak stało się inaczej. – W mediach Tomek prezentuje na wskroś liberalne poglądy, ale w domu preferuje raczej tradycyjny podział ról – zdradza w rozmowie z „Party” osoba z jego otoczenia. W takim właśnie domu wychował się sam dziennikarz. Do jego ojca zawsze należała nie tylko odpowiedzialność za rodzinę, ale też ostatnie słowo. Do dziś jest on największym autorytetem Tomasza.

Kinga Rusin dopiero po rozwodzie z Lisem poczuła się spełniona. Stała się gwiazdą nie mniej znaną od eksmęża. Hanna Lis była gwiazdą telewizji, zanim została żoną Lisa. Dziś, gdy mijają trzy lata, od kiedy są razem, o Hannie Lis jest coraz ciszej. Czy nie szkoda?                      

Sylwia Borowska / Party

Redakcja poleca

REKLAMA