To już po tobie, człowieku”, tak zareagował Lech Wałęsa, kiedy kilka miesięcy temu Donald Tusk pochwalił mu się, że jego żona pisze autobiografię. Czy Wałęsa miał rację i premier rzeczywiście miał się czego obawiać? „Między nami” Małgorzaty Tusk, podobnie jak historia Danuty Wałęsy, opowiada m.in. o życiu z mężem. Podobno premier podszedł do pomysłu napisania książki bez entuzjazmu, ale kiedy decyzja zapadła, pomagał żonie w porządkowaniu wspomnień, a nawet sugerował, że „wyłącznie prawda jest ciekawa”.
Na tę autobiografię czekano z niecierpliwością, bo Małgorzata Tusk w kilku wywiadach wspomniała, że jej małżeństwo przeżywało kryzys, gdy zakochała się w innym mężczyźnie. W kim? Czy to był tylko niewinny flirt, czy chodziło o ognisty romans? Wszyscy spodziewali się, że pani Tusk właśnie w książce zdradzi detale. Nic dziwnego, że „Między nami” natychmiast stało się hitem wydawniczym oraz… sensacją towarzyską. No więc jak było z tym romansem naprawdę?
Po prostu się zakochałam
Choć Internet huczał od domysłów na temat małżeńskiego kryzysu Tusków, autorka poświęciła mu… zaledwie 3 z 360 stron. Jak to się stało, że Donaldowi wyrósł rywal? Okazuje się, że Tusk był tak zaangażowany w politykę, że przegapił moment, kiedy jego żona przestała być szczęśliwa. A Małgorzata po czterech latach małżeństwa urodziła syna – Michała i wpadła w depresję poporodową. „Czułam się bardzo opuszczona. Świat wirował wokół, tłumy przewijały się przez dom. (…) Miałam wrażenie, że siedzę w głębokiej dziurze, z której nikt już nigdy mnie nie wyciągnie. Intuicyjnie czułam, że dłużej tego nie wytrzymam. Muszę coś z tym zrobić, muszę z tego wyjść, znaleźć jakąś nową drogę ewakuacyjną”, wspomina w książce. I wyznaje: „Zakochałam się, tak po prostu. Znowu ktoś zwracał na mnie uwagę, znowu byłam dla kogoś ważniejsza niż otaczająca rzeczywistość, nie czułam się już taka zdominowana przez męża i jego świat”.
Pani Tusk nie zdradza jednak, kim był i jak miał na imię ten mężczyzna. Ani tego, gdzie go spotkała i jak wyglądała ich relacja. Ten fragment autobiografii jest lakoniczny. Za to zachowanie premiera jest opisane dość szczegółowo. Gdy Małgorzata oznajmiła: „Wyprowadzam się za tydzień. To koniec”, Donald był bardzo zaskoczony. Najpierw się obraził, potem próbował przekonywać żonę prośbą, groźbą, krzykiem i płaczem. Był uparty i walczył o związek, mimo że Małgorzata uważała go za skończony. Dlaczego zdecydowała się zostać?
„Przez okno widziałam, jak siedział na zaśnieżonej ławce pod domem. Przez trzy ostatnie noce spał u kolegi, ale w dzień albo tkwił na naszym korytarzu, albo na tej ławce. Pilnował mnie. Uczucie, tkliwość, które mi okazał, zaangażowanie, a przede wszystkim walka o mnie, zrobiły na mnie takie wrażenie, że nie mogłam go odtrącić”, napisała. A ten drugi? We wspomnieniach nie ma ani słowa o tym, jak potoczyły się jego losy. Wiadomo jedynie, że w 35-letnim małżeństwie Tusków taki kryzys drugi raz już się nie powtórzył. Ciekawe za to jest to, że o mały włos do ślubu w ogóle by nie doszło! I to z winy pani Tusk. Bo pieniądze przeznaczone na ślubne opłaty wydała na piękne szpilki. „Powiedziałam potem: – Wiesz kochanie, nie zapłaciłam za ten ślub, ale kupiłam sobie buty. Znalazłam naprawdę fantastyczne i nie mogłam się oprzeć”. A Donald Tusk obraził się, że buty były ważniejsze, i w złości groził, że nigdy się z Małgorzatą nie ożeni. Na szczęście blefował…
Przepis na bestseller
Już kilka dni po premierze „Między nami” stało się w księgarniach hitem. Czy domysły dotyczące romansu wpłynęły na sprzedaż? Na pewno właśnie dzięki temu o autobiografii Tusk jest teraz głośno. Księgarze po cichu liczą, że wspomnienia żony premiera staną się bestsellerem na miarę „Marzeń i tajemnic” Danuty Wałęsy. Albo przynajmniej hitem gwiazdki. I wygląda na to, że nie są to oczekiwania na wyrost.
W sejmie książka Małgorzaty Tusk w dniu premiery stała się tematem ważniejszym od polityki. – Słyszałem, że jest odważnie napisana – mówi „Fleszowi” Andrzej Person z Platformy Obywatelskiej. – Żona już ją kupiła, więc na pewno ją przeczytam. Ale wśród kolegów zapanował strach, co to będzie, gdy nasze żony też napiszą wspomnienia. Ja byłbym bardzo biedny… – śmieje się senator. Wszyscy zastanawiają się, dlaczego Małgorzata zdecydowała się wydać taką pozycję. Przecież zawsze chroniła prywatność. Czyżby chciała wyjść z cienia męża? A może marzy o medialnej karierze, jaką po wydaniu „Marzeń i tajemnic” zrobiła Danuta Wałęsa?
„Dzięki tej książce mogłam się poczuć jak prawdziwa pisarka, którą zawsze chciałam być. (…) Mam już 56 lat i stwierdziłam, że może zawalczę ostatni raz, pójdę na całość i napiszę o rodzinie i swoim życiu”, powiedziała w „Dzień Dobry TVN” Małgorzata Tusk i dodała ze śmiechem: „Może teraz ja zacznę brylować w mediach?”. To bardzo możliwe. Bo choć skandalu nie wywołała, jej autobiografia już jest wydarzeniem. I to nie tylko literackim.