Ashton Kutcher wkurzony na Trumpa: "Krew się we mnie gotuje!"

Ashton Kutcher na SAG Awards fot. ONS.pl
"Moja żona przyjechała do tego kraju jako uchodźca w samym środku zimnej wojny".
Edyta Liebert / 30.01.2017 10:29
Ashton Kutcher na SAG Awards fot. ONS.pl

Donald Trump rozpoczął swoją kadencję podpisaniem kilku kontrowersyjnych dekretów, według których uchodźcy, między innymi z Syrii, nie mają prawa wjazdu na teren Stanów Zjednoczonych. Jak obiecał, tak zrobił: wstrzymano także wydawanie wiz dla imigrantów z 7 krajów, w których dominującą religią jest islam. Podczas SAG Awards, gali, którą otwierał Ashton Kutcher, padły mocne słowa z ust aktora. Zanim przeszedł do żartów, z jego ust padło parę gorzkich słów.

Witam wszystkich zgromadzonych tutaj, a także w domach oraz na lotniskach, którzy należą do MOJEJ Ameryki. Jesteście częścią tkanki, którą tworzymy wszyscy. Kochamy was i witamy - powiedział, po czym przeszedł do dalszej części przemówienia.

Aktor dość często wyraża swoje opinie na Twitterze, gdzie tłumaczył, dlaczego przy szacunku do stanowiska prezydenta, nie szanuje polityki Trumpa. Odniósł się także do sytuacji swojej żony, Mili Kunis, która pochodzi z terenów byłego Związku Radzieckiego.

Moja żona przyjechała do tego kraju jako uchodźca w samym środku zimnej wojny. Krew się we mnie gotuje! - napisał.

Swój sprzeciw zamanifestowali także aktorzy oraz aktorki. Gwiazdy protestują w social media, wrzucają posty z manifestacji. Do grona wkurzonych należą Kerry Washington, Julia Louis-Dreyfus, Mahershala Ali, Simon Helberg z żoną.

Simon Helberg z żoną - fot. ONS.pl

 

3 Days! 🍿🍷😱 #Scandal

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Kerry Washington (@kerrywashington)

Niezależnie od pochodzenia, statusu czy płci: obywatele Ameryki wychodzą na ulice, manifestują swój sprzeciw i niezadowolenie. Decyzje prezydenta Trumpa są tragiczne w skutkach: imigranci są przetrzymywani i odsyłani do swoich krajów. Tak, to się dzieje naprawdę.

Buc będzie bucem, nawet jeśli zostanie prezydentem.

Politycy znowu majstrują przy ustawie aborcyjnej. Teraz wszystko zależy od decyzji premier Beaty Szydło. Czy będzie kolejny "czarny protest"?

Redakcja poleca

REKLAMA