Lekcja życia
Już jako 14-latka Agnieszka Włodarczyk zgłosiła się na casting do warszawskiego teatru Buffo. Na przesłuchaniu brawurowo zaśpiewała piosenkę „Kasztany”. Janusz Józefowicz od razu poprosił na rozmowę mamę Agnieszki. Po kilku miesiącach prób nastolatka wystąpiła na scenie. Najpierw był spektakl „Tyle miłości”, gdzie śpiewała piosenki z okresu międzywojennego. „Dostała ksywkę Młoda. Była rewelacyjna i bardzo dobrze nam się z nią pracowało”, wspomina w jednym z wywiadów Basia Melzer, koleżanka, z którą Agnieszka występowała na scenie.
Po trzech latach występów na deskach Buffo Agnieszka Włodarczyk dostała propozycję zagrania w filmie u boku samego Bogusława Lindy w kinowym hicie „Sara”. – Ten film na pewno był dla mnie momentem przełomowym – mówi „Party” Agnieszka. Widzowie pokochali młodą gwiazdkę, a producenci zasypywali ją propozycjami kolejnych ról (zagrała m.in. w „13 posterunku” i „Zostać miss”). Była sławna, dobrze zarabiała. Wreszcie mogła wyprowadzić się z domu, w którym źle się czuła. – Miałam dosyć kiepską sytuację z moim ojczymem – wyznaje Agnieszka. Zamieszkała więc w wynajętym mieszkaniu i od tamtej pory zaczęła sama się utrzymywać. Nieprzygotowana na sukces nastolatka zachłysnęła się szumem wokół siebie. Myślała, że sława nigdy nie przeminie i że nie musi się już starać o pracę. Rzeczywistość okazała się inna.
– Odkąd dostałam angaż w teatrze Buffo, cały czas miałam pracę i niespecjalnie ją doceniałam. Jednak po serialu „Zostać miss” ucichło o mnie. I nagle zaczęło mi jej brakować. Nie miałam pieniędzy na wynajem mieszkania, na życie… – zwierza się Agnieszka Włodarczyk. – Ale myślę, że taki moment był mi potrzebny – przyznaje. Na jakiś czas zniknęła z telewizji i gazet. Miała czas, by naprawić swoje błędy. – Obiecałam sobie, że następnym razem, jak dostanę pracę, to już będę się przykładać. I to trwa do dziś. Stąd może rezultaty w tym, co teraz robię – wyznaje.
Ukryty talent
Agnieszka Włodarczyk wróciła w wielkim stylu. W polsatowskim show „Jak Oni śpiewają” przebojem podbiła serca Polaków. W jednym z pierwszych odcinków usłyszała z ust Edyty Górniak: „Uważam, że spokojnie możesz już nagrać płytę”. Chociaż kiedyś śpiewała w teatrze Buffo i wiedziała, czego może się spodziewać po swoim głosie, Agnieszka Włodarczyk nie szła na łatwiznę. Sięgała po trudny i wymagający dużych możliwości wokalnych repertuar. Dość szybko zyskała miano faworytki. Publiczność zadecydowała, że Brylantowy Mikrofon i nagranie płyty należy się właśnie jej, a nie Nataszy Urbańskiej, z którą była w finale.
"Jak oni śpiewają" - Agnieszka Włodarczyk "Aleją Gwiazd"
Pierwsza autorska płyta Agnieszki „Nie dla oka” zdobyła już status złotej. Włodarczyk odkryła, że oprócz aktorstwa może zająć się czymś nowym. – Na scenie są zupełnie inne emocje. Kiedy widzę te uśmiechnięte buzie na koncertach i wszyscy krzyczą moje imię, przechodzą mi ciary od góry do dołu – mówi „Party”.
Postanowiła iść za ciosem i skorzystać z szansy. Jak tylko skończy „tańczyć na lodzie”, planuje wejść do studia nagrań. Nie znaczy to jednak, że Agnieszka Włodarczyk ma zamiar zrezygnować z aktorstwa. – W tym i w tym czuję się świetnie, więc mogę grać i śpiewać – wyznaje.
Walka ze słabością
Po wygranej w „Jak Oni śpiewają” mówiła, że nie chce już więcej występować w show. Ale skusiła ją propozycja występu w programie „Gwiazdy tańczą na lodzie”. „To dla mnie taka odskocznia. Bajka. Chciałabym, żeby się nie kończyła”, wyznała. Na treningach wciąż musi walczyć ze swoimi słabościami. – Codziennie jest to walka ze sobą przede wszystkim. Ja nigdy się nie ruszałam, nie chodziłam na siłownię… – opowiada „Party”. Opłaciło się i Agnieszka doszła do finału. Wbrew temu, co mówiono, nie rzuciła serialu. Na czas trwania programu aktorka poprosiła tylko producentów serialu „Plebania”, w którym gra już od ośmiu lat, o wolne, by móc oddać się w pełni ciężkim treningom. – Zakochałam się w łyżwiarstwie. Nigdy nie uprawiałam tego sportu i jestem w szoku, że można nauczyć się tylu rzeczy w tak krótkim czasie – opowiada. Podkreśla jednak, że zawsze najważniejszy będzie dla niej film. Jej ulubiona rola to postać Viki w „Plebanii”. – Staram się szukać spokoju i równowagi między życiem zawodowym a prywatnym. Praca w „Plebanii” mi ją daje – wyznała Agnieszka Włodarczyk. Dzięki niej ma czas dla siebie i dla ukochanego Jakuba Sićki, z którym związana jest od sześciu lat.
– Mam wspaniałego partnera życiowego. Jeżeli zdecyduję się na powiększenie rodziny, to tylko z nim – mówi aktorka.
Finałowe tango Agnieszki Włodarczyk i Łukasza Jóźwiaka w "Gwiazdy tańczą na lodzie"
Agnieszka i Kuba poznali się wiele lat temu u wspólnego przyjaciela. Najpierw nie zaiskrzyło. Minęło sporo czasu, zanim znów się spotkali i odkryli, że są sobie przeznaczeni. Jak zgodnie przyznają, nie potrzebują ślubu, by być razem. Uodpornili się na plotki. Agnieszka wie, że Kuba zawsze będzie wspierał jej zawodowe wybory. Dlatego nie chce już się spieszyć, podejmować pochopnych decyzji. – Po „Jak Oni śpiewają” dostałam wiele propozycji do paru hitowych produkcji serialowych. Odmówiłam, bo nie podobała mi się rola, i teraz momentami tego żałuję, ale z drugiej strony pomyślałam, że czeka mnie coś fajniejszego w przyszłości. Jak się okaże, że ktoś wymyślił sobie mnie do jakiejś postaci i będzie to fajna rola, to z chęcią spróbuję. Na pewno nie porzucę filmu – mówi Włodarczyk.
Piotr Kozłowski / Party