Whitney Houston - Bez męża na szczyt
W połowie lat 80. Whitney Houston była megagwiazdą. W 1989 roku zakochała się jednak w piosenkarzu Bobbym Brownie. Ten okazał się jej „złym duchem”. U jego boku z seksownej diwy zmieniła się w wychudzony wrak kobiety. Uzależniona od alkoholu, narkotyków i ciągle ślepo zakochana w mężu Whitney straciła popularność, zdrowie, a w końcu także swój największy skarb – głos. Jej występy pod koniec lat 90. wzbudzały jedynie litość. I kiedy już nawet jej rodzina straciła nadzieję, że Houston się opamięta, stał się cud! W 2006 roku po kolejnej bójce z mężem wokalistka złożyła pozew o rozwód i przeszła dwie długie kuracje odwykowe! Gdy terapia odniosła skutek, Whitney w tym roku zabrała się do nagrywania płyty i wróciła na szczyt list przebojów.
1
z
6
fot. ZOOM
Miejsce 6
Agnieszka Chylińska - Bye rocku, hello kitty!
Agnieszka Chylińska przez lata pracowała na opinię „ostrej laski”. I kiedy już wszyscy rodacy od Bałtyku po Tatry zaczęli ją kojarzyć z niewyparzonym językiem (którego symbolem stał się słynny okrzyk wokalistki: „Nauczyciele! Fuck off!”), niezliczoną liczbą tatuaży, hardrockową muzyką, chropowatym, krzykliwym głosem i zbuntowanymi, mocnymi tekstami, nagle artystce zachciało się odmiany. W tym roku zobaczyliśmy (a przede wszystkim usłyszeliśmy!) nową Chylińską – śpiewającą w stylu Reni Jusis miłosne teksty godne Beaty Kozidrak, a w dodatku na teledysku roztańczoną niczym Madonna. W kąt poszedł też dotychczasowy strój sceniczny wokalistki (czytaj: czarny chałat kojarzący się ze średniowiecznym worem pokutnym), a zamiast niego pojawiły się T-shirty z wesołymi napisami w stylu „Hello Kitty”. I choć sama Agnieszka twierdzi, że na zmianę jej wizerunku wpłynęło macierzyństwo, to my wiemy swoje! Magiczną przemianę z czarnej diablicy rocka w różową królową disco uznajemy w naszym rankingu za cud numer sześć!
Agnieszka Chylińska - Bye rocku, hello kitty!
Agnieszka Chylińska przez lata pracowała na opinię „ostrej laski”. I kiedy już wszyscy rodacy od Bałtyku po Tatry zaczęli ją kojarzyć z niewyparzonym językiem (którego symbolem stał się słynny okrzyk wokalistki: „Nauczyciele! Fuck off!”), niezliczoną liczbą tatuaży, hardrockową muzyką, chropowatym, krzykliwym głosem i zbuntowanymi, mocnymi tekstami, nagle artystce zachciało się odmiany. W tym roku zobaczyliśmy (a przede wszystkim usłyszeliśmy!) nową Chylińską – śpiewającą w stylu Reni Jusis miłosne teksty godne Beaty Kozidrak, a w dodatku na teledysku roztańczoną niczym Madonna. W kąt poszedł też dotychczasowy strój sceniczny wokalistki (czytaj: czarny chałat kojarzący się ze średniowiecznym worem pokutnym), a zamiast niego pojawiły się T-shirty z wesołymi napisami w stylu „Hello Kitty”. I choć sama Agnieszka twierdzi, że na zmianę jej wizerunku wpłynęło macierzyństwo, to my wiemy swoje! Magiczną przemianę z czarnej diablicy rocka w różową królową disco uznajemy w naszym rankingu za cud numer sześć!
2
z
6
fot. ONS
Miejsce 5
Demi Moore - Wiecznie młoda
W słynnym opowiadaniu Oscara Wilde’a jego bohater, Dorian Gray, trzymał na strychu swój portret i to postać na nim uwieczniona starzała się zamiast niego. Być może, gdyby zrobić rewizję posiadłości Demi Moore, okazałoby się, że i ona ma gdzieś ukryty równie czarodziejski malunek. Aktorka bowiem im jest starsza, tym... młodziej wygląda. Wyjaśnieniem zagadki mogłyby być operacje plastyczne, ale Demi uparcie twierdzi, że nigdy nie spotkała się z chirurgiem, a świetny wygląd zawdzięcza… miłości! Jasne – 16 lat młodszy mąż z pewnością sprawia, że gwiazda musi „trzymać formę”, a i luksusowe kosmetyki Heleny Rubinstein (które Demi od lat reklamuje) robią swoje. Ale przecież Moore nie jest jedyną kobietą starszą od swego partnera i mogącą sobie pozwolić na wydanie tysięcy dolarów na tubkę jakiegoś mazidła. A jednak tylko jej udało się zatrzymać bieg zegara. I to właśnie za ten cud gwiazda „Niemoralnej propozycji” dostaje piątkę w naszym rankingu!
Demi Moore - Wiecznie młoda
W słynnym opowiadaniu Oscara Wilde’a jego bohater, Dorian Gray, trzymał na strychu swój portret i to postać na nim uwieczniona starzała się zamiast niego. Być może, gdyby zrobić rewizję posiadłości Demi Moore, okazałoby się, że i ona ma gdzieś ukryty równie czarodziejski malunek. Aktorka bowiem im jest starsza, tym... młodziej wygląda. Wyjaśnieniem zagadki mogłyby być operacje plastyczne, ale Demi uparcie twierdzi, że nigdy nie spotkała się z chirurgiem, a świetny wygląd zawdzięcza… miłości! Jasne – 16 lat młodszy mąż z pewnością sprawia, że gwiazda musi „trzymać formę”, a i luksusowe kosmetyki Heleny Rubinstein (które Demi od lat reklamuje) robią swoje. Ale przecież Moore nie jest jedyną kobietą starszą od swego partnera i mogącą sobie pozwolić na wydanie tysięcy dolarów na tubkę jakiegoś mazidła. A jednak tylko jej udało się zatrzymać bieg zegara. I to właśnie za ten cud gwiazda „Niemoralnej propozycji” dostaje piątkę w naszym rankingu!
3
z
6
fot. FOTOLINK
Miejsce 4
Mickey Rourke - Powrót z dna
Jeszcze pięć lat temu wydawało się, że nie ma szansy, aby uznawany w latach 80. za amanta Hollywood Mickey Rourke wrócił na szczyt. Aktor po serii nieudanych operacji plastycznych (które miały uratować jego zniszczoną w walkach bokserskich twarz) wyglądał jak upiór z opery. Do tego bójki z reżyserami doszczętnie zrujnowały mu reputację. Frustrację Rourke topił w alkoholu i narkotykach, na które zarabiał, grając w filmach klasy B. Jak przyznaje, stoczył się tak bardzo, że zaczął myśleć o samobójstwie. Uchronił go… cud! „Pewnej nocy spojrzałem w lustro. Zobaczyłem człowieka bez szans i wystraszyłem się. Wyszedłem na spacer i spotkałem młodego księdza. On powstrzymał mnie od odebrania sobie życia. Poszliśmy do jego domu, wypiliśmy parę butelek wina i do rana rozmawialiśmy. Ta rozmowa zmieniła mnie na zawsze”, mówi Mickey, który po długim odwyku wrócił do pracy, a w tym roku zdobył Złoty Glob za rolę w „Zapaśniku”. Nagrodę dedykował, rzecz jasna, cudotwórcy w sutannie.
Mickey Rourke - Powrót z dna
Jeszcze pięć lat temu wydawało się, że nie ma szansy, aby uznawany w latach 80. za amanta Hollywood Mickey Rourke wrócił na szczyt. Aktor po serii nieudanych operacji plastycznych (które miały uratować jego zniszczoną w walkach bokserskich twarz) wyglądał jak upiór z opery. Do tego bójki z reżyserami doszczętnie zrujnowały mu reputację. Frustrację Rourke topił w alkoholu i narkotykach, na które zarabiał, grając w filmach klasy B. Jak przyznaje, stoczył się tak bardzo, że zaczął myśleć o samobójstwie. Uchronił go… cud! „Pewnej nocy spojrzałem w lustro. Zobaczyłem człowieka bez szans i wystraszyłem się. Wyszedłem na spacer i spotkałem młodego księdza. On powstrzymał mnie od odebrania sobie życia. Poszliśmy do jego domu, wypiliśmy parę butelek wina i do rana rozmawialiśmy. Ta rozmowa zmieniła mnie na zawsze”, mówi Mickey, który po długim odwyku wrócił do pracy, a w tym roku zdobył Złoty Glob za rolę w „Zapaśniku”. Nagrodę dedykował, rzecz jasna, cudotwórcy w sutannie.
4
z
6
fot. ONS
Miejsce 3
Britney Spears - Znajdź różnicę!
W 1999 roku wschodząca wówczas gwiazda popu Britney Spears wywołała pierwszy w swojej karierze skandal. Jego powodem był… biust piosenkarki. Jeszcze na początku roku miał on niewielki rozmiar (czytaj: taki, jaki powinien być u szczuplutkiej 18-latki). Kiedy jednak wiosną Brit pojawiła się na koncertach, jej fani przetarli oczy ze zdumienia! Tam, gdzie jeszcze nie tak dawno było płasko, zrobiło się wypukło, i to bardzo! Podejrzany „rozkwit kobiecości” Spears wywołał protesty rodziców nastolatek. „Britney jest idolką, wzorem dla tysięcy dziewczyn, które teraz tak jak ona zapiszą się do chirurgów plastycznych na operację powiększenia biustu. To skandal!”, brzmiały oburzone głosy starszego pokolenia. W odpowiedzi artystka udzieliła wywiadu Oprah Winfrey, w którym przysięgła, że jej biust powiększył się naturalnie. „Z dziewczyny zamieniam się w kobietę, nie ma w tym nic dziwnego!”, oświadczyła wokalistka, która do dziś upiera się, że jej biust jest naturalny. Jakim sposobem w ciągu dwóch miesięcy powiększył się aż o dwa rozmiary? Tego już nie wyjaśniła. My znamy odpowiedź: to cud!
Britney Spears - Znajdź różnicę!
W 1999 roku wschodząca wówczas gwiazda popu Britney Spears wywołała pierwszy w swojej karierze skandal. Jego powodem był… biust piosenkarki. Jeszcze na początku roku miał on niewielki rozmiar (czytaj: taki, jaki powinien być u szczuplutkiej 18-latki). Kiedy jednak wiosną Brit pojawiła się na koncertach, jej fani przetarli oczy ze zdumienia! Tam, gdzie jeszcze nie tak dawno było płasko, zrobiło się wypukło, i to bardzo! Podejrzany „rozkwit kobiecości” Spears wywołał protesty rodziców nastolatek. „Britney jest idolką, wzorem dla tysięcy dziewczyn, które teraz tak jak ona zapiszą się do chirurgów plastycznych na operację powiększenia biustu. To skandal!”, brzmiały oburzone głosy starszego pokolenia. W odpowiedzi artystka udzieliła wywiadu Oprah Winfrey, w którym przysięgła, że jej biust powiększył się naturalnie. „Z dziewczyny zamieniam się w kobietę, nie ma w tym nic dziwnego!”, oświadczyła wokalistka, która do dziś upiera się, że jej biust jest naturalny. Jakim sposobem w ciągu dwóch miesięcy powiększył się aż o dwa rozmiary? Tego już nie wyjaśniła. My znamy odpowiedź: to cud!
5
z
6
fot. ONS
Miejsce 2
Arnold Schwarzenegger - Terminator gubernatorem
Kiedy w 1968 roku 21-letni austriacki kulturysta Arnold Schwarzenegger przyjechał do Los Angeles, nikt nie spodziewał się, że trzy i pół dekady później to właśnie on będzie zarządzał nie tylko tym miastem, ale też całym stanem Kalifornia. 188 cm wzrostu, 155 cm obwodu klatki piersiowej i stalowe mięśnie zapewniły mu tytuł Mister Universum, ale i tak przez wiele lat nikt nie traktował go poważnie. Filmowcy – bo Schwarzenegger najpierw podbił Hollywood – obsadzali go w rolach herosów i z reguły rozbierali do rosołu (co stanowiło zresztą główną atrakcję obrazów z Arnim), a widzowie uważali za równie atrakcyjnego, co... nieutalentowanego. Wszystko zmieniło się, gdy w 1986 roku Arnold zaczął się spotykać, a potem ożenił się z prezenterką Marią Shriver, siostrzenicą prezydenta Johna Kennedy’ego. To za jej sprawą Austriak nie tylko trafił do polityki, ale zaczął też uzupełniać braki w edukacji. W 2003 roku stanął do wyborów na gubernatora Kalifornii i wygrał je, dystansując resztę kandydatów. A co najbardziej magiczne, jest uważany za jednego z najlepszych zarządców tego stanu w historii Ameryki! Przemiana nierozgarniętego osiłka w sprawnego polityka to nasz cud numer dwa.
Arnold Schwarzenegger - Terminator gubernatorem
Kiedy w 1968 roku 21-letni austriacki kulturysta Arnold Schwarzenegger przyjechał do Los Angeles, nikt nie spodziewał się, że trzy i pół dekady później to właśnie on będzie zarządzał nie tylko tym miastem, ale też całym stanem Kalifornia. 188 cm wzrostu, 155 cm obwodu klatki piersiowej i stalowe mięśnie zapewniły mu tytuł Mister Universum, ale i tak przez wiele lat nikt nie traktował go poważnie. Filmowcy – bo Schwarzenegger najpierw podbił Hollywood – obsadzali go w rolach herosów i z reguły rozbierali do rosołu (co stanowiło zresztą główną atrakcję obrazów z Arnim), a widzowie uważali za równie atrakcyjnego, co... nieutalentowanego. Wszystko zmieniło się, gdy w 1986 roku Arnold zaczął się spotykać, a potem ożenił się z prezenterką Marią Shriver, siostrzenicą prezydenta Johna Kennedy’ego. To za jej sprawą Austriak nie tylko trafił do polityki, ale zaczął też uzupełniać braki w edukacji. W 2003 roku stanął do wyborów na gubernatora Kalifornii i wygrał je, dystansując resztę kandydatów. A co najbardziej magiczne, jest uważany za jednego z najlepszych zarządców tego stanu w historii Ameryki! Przemiana nierozgarniętego osiłka w sprawnego polityka to nasz cud numer dwa.
6
z
6
fot. KAPIF
Miejsce 1
Mariusz Pudzianowski - 140-kilowy mistrz salsy i walca
Cuda są zazwyczaj efektem działania sił nadprzyrodzonych. W przypadku naszego cudu numer jeden tak jednak nie jest. Magiczna przemiana strongmana Mariusza Pudzianowskiego w mistrza parkietu, która dokonała się wiosną zeszłego roku na oczach milionów widzów TVN-owskiego show „Taniec z Gwiazdami”, jest zasługą jego samozaparcia i morderczych treningów, którym poddał się bez mrugnięcia okiem. To one sprawiły, że początkowo poruszający się z gracją hipopotama sportowiec z biegiem czasu zaczął przypominać na parkiecie Johna Travoltę (no dobrze, bardziej z czasów „Pulp Fiction” niż „Gorączki sobotniej nocy”, ale zawsze!). Kiedy zaś Pudzian doszedł do finału, a tam po raz pierwszy zdobył od jurorów cztery dziesiątki, zdaje się, że już nikt nie miał wątpliwości, że cuda jednak się zdarzają. I tylko szkoda, że zamiast kontynuować tak pięknie rozpoczętą karierę na parkiecie, Mariusz wolał wrócić do przesuwania małym palcem ciężarówek na zawodach strongmanów. Jego finezyjne „pas de deux” podobało nam się o wiele bardziej…
Mariusz Pudzianowski - 140-kilowy mistrz salsy i walca
Cuda są zazwyczaj efektem działania sił nadprzyrodzonych. W przypadku naszego cudu numer jeden tak jednak nie jest. Magiczna przemiana strongmana Mariusza Pudzianowskiego w mistrza parkietu, która dokonała się wiosną zeszłego roku na oczach milionów widzów TVN-owskiego show „Taniec z Gwiazdami”, jest zasługą jego samozaparcia i morderczych treningów, którym poddał się bez mrugnięcia okiem. To one sprawiły, że początkowo poruszający się z gracją hipopotama sportowiec z biegiem czasu zaczął przypominać na parkiecie Johna Travoltę (no dobrze, bardziej z czasów „Pulp Fiction” niż „Gorączki sobotniej nocy”, ale zawsze!). Kiedy zaś Pudzian doszedł do finału, a tam po raz pierwszy zdobył od jurorów cztery dziesiątki, zdaje się, że już nikt nie miał wątpliwości, że cuda jednak się zdarzają. I tylko szkoda, że zamiast kontynuować tak pięknie rozpoczętą karierę na parkiecie, Mariusz wolał wrócić do przesuwania małym palcem ciężarówek na zawodach strongmanów. Jego finezyjne „pas de deux” podobało nam się o wiele bardziej…