Reklama

Polska gospodarka rzeczywiście była pogrążana w głębokim kryzysie - w sklepach brakowało zaopatrzenia, najważniejsze towary objęto systemem kartkowym. Jednak nie kryzys był rzeczywistym powodem wprowadzenia stanu wojennego przez reżim komunistyczny, a obawa władz przed utratą kontroli nad rosnącym w siłę i zalegalizowanym Niezależnym Samorządnym Związkiem Zawodowym "Solidarność", słabnącym zaufaniem społecznym do PZPR i coraz większym niezadowoleniem społeczeństwa z sytuacji gospodarczej kraju. Według badań OBOP poparcie dla działań rządu na początku lat 80. deklarowało 24% respondentów, dla KC PZPR jedynie 6% badanych, a działalności NSZZ "Solidarność" aż 62% Polaków. Generał Jaruzelski stojący na czele Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego wprowadził bezprawnie stan wojenny w celu utrzymania podupadającej władzy PRL. Aby było to możliwe, należało przede wszystkim pozbyć się głównego przeciwnika politycznego - Solidarności. Władze komunistyczne uznały Solidarność winnym kryzysu w kraju. Brutalna propaganda rządowa, którą kierował ówczesny rzecznik rządu Jerzy Urban, dążyła do zdyskredytowania Solidarności w oczach społeczeństwa. Za najważniejszy argument wprowadzenia stanu wojennego generał Jaruzelski uznał groźbę interwencji zbrojnej przez inne państwa Układu Warszawskiego, jednak ZSRR nie miało zamiaru interweniować w Polsce. Miała być to ostateczność, na wypadek, gdyby polskie siły bezpieczeństwa, wojsko i PZPR nie mogły dać sobie rady z sytuacją. Już wcześniej władze Związku Radzieckiego dawały Jaruzelskiemu do zrozumienia, że wolą, aby Polska własnymi siłami rozprawiła się z Solidarnością. ZSRR wiedziało bowiem, że interwencja w Polsce będzie zbyt kosztowna zarówno pod względem politycznym jak i materialnym - ZSRR było bowiem w tym czasie zaangażowane w kosztowne działania w Afganistanie. KC KPZR był przekonany, iż interwencja wojskowa w Polsce tuż po inwazji na Afganistan zaprzepaści na lata perspektywę odprężenia i ograniczenia światowego wyścigu zbrojeń. Taką wersję potwierdzają stenogramy z Komisji Susłowa oraz komunikat Departamentu Stanu USA, który stwierdza, że w tamtym czasie "nie zasygnalizowano żadnego ruchu wojsk radzieckich". Mało tego - ze stenogramów Komisji wynika, że to sam Jaruzelski zabiegał u władz Związku Radzieckiego o interwencję w Polsce w razie niepowodzenia stanu wojennego. 8 i 9 grudnia 1981 r. na bocznicy kolejowej w Brześciu gen. Jaruzelski spotkał się z marszałkiem Kulikowem i wicepremierem ZSRR Bajbakowem, od których zażądał wsparcia militarnego. Rosjanie jednak odrzucili żądania Jaruzelskiego, wyraźnie sugerując mu by sam rozprawił się z opozycją.

Reklama
Reklama
Reklama