Czas ciąży oraz pierwsze lata życia mojego dziecka nauczyły mnie kilku rzeczy. Nie miej oczekiwań, nie porównuj, nie przyspieszaj, wyluzuj, bądź. W moim przypadku to życiowa rewolucja, którą przeprowadziła malutka córeczka. Nie znam przepisu na szczęśliwe rodzicielstwo i dzieciństwo. Z tego zadania rozliczy mnie moje dziecko, a ciebie twoje. I raczej nikt tej gotowej receptury nie przedstawi, bo bycie mamą czy tatą to nie matematyka. Tego nie uczą w szkole (na szczęście), tego nie dowiesz się, nawet jeśli przeczytasz stertę książek. Szczęście to pojęcie względne, a szczęście w rodzinie zależy od jej członków, ich temperamentu i sytuacji, w jakiej się znajdziecie. Moim zdaniem w byciu mamą spokój i intuicja to najlepsi doradcy. Ale może od początku.
Tylko spokojnie
Po narodzinach mojej córki lekarka, która przeprowadzała szpitalny obchód, zapytała mnie o godziny karmienia noworodka. Zbaraniałam. Nie umiałam jej odpowiedzieć. Nie lubię być nieprzygotowana, dlatego następnego dnia miałam już aplikację, w której odnotowywałam godzin karmienia piersią, czas snu, a nawet ilość zabrudzonych pieluszek. Potem dowiedziałam się, że rutyna w życiu maluszka jest niezwykle ważna, dlatego z uporem maniaka pilnowałam godzin drzemki, karmienia itd. Bilans na koniec dnia musiał się zgadzać.
Dziś się z tego czasem śmieję, a czasem jest mi szkoda. Szkoda mi utraconego luzu i frajdy z bycia mamą. Szybko zrozumiałam, że schematy są ważne i potrzebne, ale nie są najważniejsze. Zdecydowanie bardziej istotne jest podążanie za potrzebami dziecka i spokój. W końcu brak jednej drzemki to nie koniec świata.
Znasz ten scenariusz: O 15:00 wpadają goście, więc o 12:00 powinna być drzemka, żeby bobas był wypoczęty i nie marudził. Lulasz, bujasz, śpiewasz, karmisz i nic. Dlaczego? Bo dziecko wyczuwa presję i niepokój. I nie rozumie, dlaczego dotąd spokojna mama, dziś jest inna. Zamiast tego włącz tryb „matki wyluzowanej”. Takiej, która nie będzie rozpamiętywać braku drzemki, niezjedzonego do końca śniadanka, czy tego, że twój maluch nie lubi marchewki. To tylko jakiś element rodzicielskiej układanki. Niech nie przesłoni ci tego, co w byciu mamą najważniejsze.
Nie porównuj
„Moja już siedzi, chodzi, mówi, liczy i mnoży”. Wiesz, jak to jest, gdy inna mama opowiada o swoim dziecku, mówiąc o jego osiągnięciach, a ty umierasz z obawy, że twoje dziecko JESZCZE tego nie robi? Po pierwsze: matki uwielbiają się przechwalać. Często na wyrost. Po co? Tego nigdy nie byłam w stanie zrozumieć, ale wierzę, że mają ważne powody. Po drugie: rozwój to nie wyścig. Jeśli dziecko w znacznym stopniu nie odbiega od normy (uznanej przez lekarzy, a nie panią z placu zabaw) to nie ma się czym przejmować. Wspierają, bądź, pomagaj. Na wszystko przyjdzie czas. Im mniejsza presja, tym pewne umiejętności przychodzą wcześniej, jakby z zaskoczenia. I dają niesamowicie dużo radości. To dlatego nie miej zbyt dużych oczekiwań. Nie podwyższaj poprzeczki. Dawaj czas, zrozumienie i pełną akceptację.
Zdystansuj się do mediów społecznościowych
Instamamy mają w domu porządek, ich dzieci są ubrane w piękne ubranka, mają śliczne fryzury i jedzą tak, jakby etykiety uczyły się od najlepszych. Pamiętaj, że to co widzisz w mediach społecznościowych, to fragment czyjegoś życia. Najczęściej wyselekcjonowany, estetyczny, ładny i często poddany porządnej edycji. A prawda o rodzinnym życiu bywa z lekka inna. Porządek jest przez chwilę, czyste ubranko jest czyste do kolejnego posiłku, a uśmiechnięta mama może (choć nie musi) przeżywać różne emocje. I wiesz co? Takie jest życie. Prawdziwe, bez filtrów. Z zabrudzoną podłogą, zimną kawą, stosem ubrań do prania, samochodzikami rozrzuconymi po pokoju. Trzeba nauczyć się to akceptować.
Daj upust emocjom
Długo żyłam w przekonaniu, że jako mama muszę być zawsze uśmiechnięta, radosna i wdzięczna, bo mój nastrój wpływa na maluszka. Mam w końcu upragnione dziecko, więc… nie wolno mi narzekać. Tak się jednak nie da. Matka to dalej człowiek (z tym, że odpowiedzialny za drugiego człowieka). Ma prawo czuć się zmęczona, zestresowana, czy wkurzona. Może pewnych rzeczy nie wiedzieć, może pytać i prosić o pomoc. Zadaniem rodziców jest zaspokojenie potrzeby dziecka, dawanie miłość i poczucia bezpieczeństwa. Ale aby to osiągnąć, nie wolno zapominać o sobie. Jeśli ty będziesz Happy, to twoje dziecko i najbliżsi też.
Po narodzeniu dziecka nic już nie będzie takie samo
Zaakceptuj to, że dzieci będą chorować, płakać, bałaganić, że czasem możesz nie mieć chwili dla siebie, że kawa może być zimna, że zamienisz stylowe ubrania na dres i że czasem będziesz miała prawdziwą emocjonalną huśtawkę. Pewnych rzeczy nie przeskoczysz. Na pewne masz niewielki wpływ. Dziecko, które chodzi do żłobka czy przedszkola, będzie łapało infekcje. Zaakceptuj okruszki po śniadaniu, zabawki w salonie, wakacje, podczas których będziesz biegać za maluchem, łzy w samotności, poczucie straty. Ważne jest zrozumienie nowej sytuacji i czerpanie z niej tego, co dobre.
Szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko
To hasło, chociaż ostatnio okropnie nadużywane, jest prawdziwe i warto o nim pamiętać. Ciesz się byciem mamą, pierwszym słowem, kroczkiem, wspólnym wyjazdem czy zwykłym wyjściem na lody. W rodzicielstwie staraj się być Happy. Posłuchaj swojej intuicji. I pozwól dziecku być dzieckiem.
Korczak powiedział słowa, które są aktualne niezależnie od czasu i miejsca: „Dziecko ma prawo być sobą. Ma prawo do popełniania błędów. Ma prawo do własnego zdania. Ma prawo do szacunku. Nie ma dzieci – są ludzie”.
Pozwól dziecku skakać w kałuży, rozrzucać jedzenie (wiem, zbieranie ryżu z podłogi to mało przyjemne zajęcie), pozwól na zabawę do późna. Pozwól na emocje (każde, bo wszystkie są równie ważne i potrzebne), daj szansę na swobodę i dziecięcą radość przy jednoczesnej akceptacji i miłości. Ale z drugiej strony ustal pewne (mądre) granice, bo to one budują poczucie bezpieczeństwa.
Szczęśliwy rodzic to szczęśliwe dziecko. I odwrotnie.
Materiał powstał z udziałem marki Happy.