Jakie jest czeskie piwo?

Antybiotyki blokują rozkład alkoholu zostawiając w organizmie trujące półprodukty
Najkrócej mówiąc, czeskie piwo jest kultowe. Już nie tylko Czesi nie wyobrażają sobie dnia bez kufla pilznera, ale i inne narody zapałały miłością do tego czeskiego wynalazku.
/ 07.10.2010 11:15
Antybiotyki blokują rozkład alkoholu zostawiając w organizmie trujące półprodukty

Historia pianą pisana

Pierwsze piwa warzono w Pradze już w XI wieku, mamy więc do czynienia z niemal tysiącletnią historią. Od wieku XIII każde nowe miasto otrzymywało przywilej warzenia piwa. Prym wiodły dwa czeskie miasta, które swą przewodnią pozycję utrzymały po dziś dzień - Pilzner i Budziejowice. Miłośnicy piwa zwykle stają po stronie jednego z miast, a tym samym po stronie jednego z dwóch piw. W Pilźnie powstaje pilzner, a w Budziejowicach budvar, który jest od pilznera jaśniejszy i nieco słodszy. Król Ferdynand w 1531 roku kazał dostarczać na swój dwór piwo buduar i po dziś dzień reklamuje się ono jako piwo królów, a wielu jego miłośników absolutnie się z tym zgadza. Z kolei wielbiciele pilznera twierdzą, że ich piwo mimo upływu kolejnych stuleci nadal jest absolutnym wzorem, ma wyrazisty smak i aromat, nic nie jest w stanie też zastąpić jego charakterystycznej cierpkości. Z tej czeskiej rywalizacji wynika najwyższe na świecie spożycie piwa - przeciętny Czech wypija rocznie ponad 150 litrów piwa, podczas gdy Polak mniej więcej połowę tego. Czesi kilka razy do roku organizują wielkie piwne festiwale, podczas których piwo leje się strumieniami, browary otwierają swe podwoje przed zwiedzającymi, można też brać udział w licznych atrakcjach dodatkowych, jak toczenie beczek czy kąpiel w łaźniach piwnych.

„U Fleku”

To najsłynniejsza czeska piwiarnia z browarem, a przy tym najstarsza na świecie, gdyż jej początki sięgają końca XV wieku. Stanowi jedną z praskich atrakcji turystycznych i warto tam zajrzeć, gdy jest się w czeskiej stolicy. Piwiarnia składa się z wielu sal położonych wokół dziedzińca, często rozbrzmiewają tam rozmaite pieśni biesiadne. Przy okazji wizyty w piwiarni, nie tylko tej konkretnej zresztą, warto wiedzieć, jaki są miejscowe zwyczaje. Kelnerzy krążą po sali i obserwują kufle klientów. Kiedy któryś z nich opróżni swój kufel, błyskawicznie staje przed nim następny, a kelner na leżącej na stole kartce stawia po prostu kolejną kreskę. Jeśli więc nie chcemy brać udziału w piciu na wyścigi, trzeba uważać, by nasz kufel nie został opróżniony do końca, bo to niechybnie grozi kolejnym pełnym.

Zobacz także: Jak jadają Czesi?

Redakcja poleca

REKLAMA