Drugi dom
Coraz częściej pracownik może urządzić swoje stanowisko pracy tak, jak sobie życzy. Zdjęcia z rodziną, plastelinowy słoń w prezencie od dziecka czy kosmetyki na biurku nikogo już nie dziwią. Zaczynamy traktować swoje miejsce w biurze jak dodatkowy pokój w domu, w którym to my mamy się dobrze czuć – i zapominamy, że w warunkach służbowych nawet ta odrobina prywatności jest tylko złudzeniem. Nawet jeśli myślimy: „A kogo interesuje moje biurko?”, prawda jest taka, że sami przyglądamy się biurkom koleżanek i kolegów, i na pewno wiemy, co ma na swoim biurku nasz przełożony.
Informacja = relacja
Zaznaczmy – to nie jest zła wiadomość! Możemy ułożyć sobie dobre relacje z szefem czy innymi pracownikami, przyglądając się ich stanowiskom pracy. Załóżmy, że jesteśmy nowi w danym miejscu i pierwszy raz wchodzimy do pokoju szefa. Wygląd jego biurka od razu mówi, z kim mamy do czynienia. Jeśli panuje na nim sterylny porządek i znajdują się tam wyłącznie rzeczy, które służą do pracy – komputer, inne elektroniczne gadżety, notatnik – wiedzmy, że mamy do czynienia z osobą konkretną, skupioną na sprawach zawodowych i oczekującą od nas maksymalnej skuteczności. Taki szef może być służbistą, bardzo przywiązanym do przepisów i procedur. Z kolei jeżeli nasz przełożony ma na biurku bałagan, nie musi to oznaczać, że jest słabo zorganizowany i nie radzi sobie z zarządzaniem firmą. Może po prostu relacje z ludźmi są dla niego ważniejsze niż porządek w papierach. To taki typ człowieka, któremu bardziej niż to, że pracownik popełnił błąd, będzie przeszkadzał fakt, że się do tego nie przyznał, nie chciał o tym rozmawiać.
Polecamy: Gdy nadmiar obowiązków wywołuje stres...
Jeżeli na biurku znajdują się zdjęcia czy inne przedmioty związane z prywatnym życiem naszego szefa, możemy nawiązać do nich w rozmowie i na tej podstawie znaleźć nić porozumienia z nowym przełożonym. Np. skoro ma na biurku własne zdjęcie z rybą, którą kiedyś złowił, a więc pasjonuje się wędkarstwem. Może pewnego dnia przyda nam się ta informacja.
Gadżety z prywatnego życia
Nie powinniśmy jednak przesadzać w eksponowaniu własnej prywatności na stanowisku pracy. Wielu z nas traktuje służbowe biurko jak profil na portalu społecznościowym. Kobiety umieszczają na biurkach zdjęcia w sukniach ślubnych, czasem tylko po to, aby zrobić na złość niezamężnym koleżankom. Gadżeciarz połozy na biurku najnowszy model modnego smartphone'a, a miłośnicy science fiction – postawiają na nim kubek na długopisy w kształcie głowy Dartha Vadera. Uważajmy jednak, żeby nie przesadzić w tym kreowaniu własnego wizerunku, pamiętając, że znajdujemy się jednak w miejscu pracy. Kartka ze sprośnym dowcipem rysunkowym z ulubionej strony internetowej na pewno nie powinna wisieć nad naszą głową, zwłaszcza gdy przyjmujemy klientów. Biurko powinno też być utrzymywane w czystości, plamy czy resztki jedzenia są niedopuszczalne! Trzymajmy się podstawowych zasad savoir vivre'u i higieny. No i upewnijmy się, czy firma nie nakłada na nas żadnych ograniczeń w zakresie wyglądu miejsca pracy.
Zobacz także: Jak wyznaczyć granicę między pracą a życiem prywatnym?
Przesadne „ozdabianie” biurka prywatnymi drobiazgami może być różnie interpretowane – w zależności od dobrej albo złej woli tego, kto na nasze biurko patrzy. Jedna osoba, spojrzawszy na zdjęcie dziecka stojące obok naszego komputera, może dojść do wniosku: „Chyba nie lubi swojej pracy, skoro tak tęskni do domu”. Kto inny pomyśli: „Lubi tu pracować, skoro chce się tu czuć jak w domu”. Dlatego, oceniając cudze biurka, nie przyjmujmy od razu negatywnych interpretacji, lecz poszukujmy na nich informacji, które pomogą nam lepiej poznać szefa czy kolegów, a dzięki temu sprawniej z nimi współpracować.