Idealnym sposobem na zgromadzenie pieniędzy na urlop byłoby comiesięczne odkładanie określonej kwoty. Od chęci do realizacji planu jest jednak bardzo daleko i większości z nas nie udaje się odłożyć większej sumy.
W takim wypadku pozostaje skorzystanie z kredytu. Czy jednak kredyt na wakacje to dobre rozwiązanie? A jeśli już zdecydujemy się opłacić urlop z niewielką pomocą banku, to na co zwrócić uwagę, aby wraz z zakończeniem urlopu nie pozostał niesmak wysokich rat?
Przede wszystkim od określenia, jakiej kwoty potrzebujemy. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja osoby, która potrzebuje 2 tys. zł na tygodniowy wyjazd, a inaczej 4-osobowej rodziny, którą 2 tygodnie urlopu kosztować będą 7-8 tys. zł. To właśnie od wysokości kwoty może zależeć łatwość w dostępie do kredytu, ale może się również okazać, że kredyt zastąpią nam inne rozwiązania finansowe.
Jakie to rozwiązania?
1. Skorzystanie z podwyższenia dostępnego limitu odnawialnego w koncie osobistym.
Jeśli limitu nie mamy, warto udać się do banku, w którym mamy konto i zapytać o warunki takiego kredytu. Jego zaletą jest minimum formalności i zazwyczaj niższe odsetki niż kredytu gotówkowego. Jeśli limit już mamy, postarajmy się odpowiednio wcześnie uzyskać jego podwyższenie. Nie pozostawiajmy sprawy na ostatnią chwilę.
2. Opłacenie urlopu kartą kredytową, a następnie rozłożenie płatności na raty.
Warunkiem jest posiadanie karty, która daje możliwość rozłożenia płatności na raty i posiadanie na karcie odpowiednio wysokiego limitu. To istotne, ponieważ kwota rozłożona na raty zmniejsza ów limit. Jeśli chcemy zatem wydać na urlop 5 tys. zł i rozłożyć to na raty, musimy mieć na karcie limit ponad 5 tys. zł. Oczywiście musi to być tzw. dostępne saldo.
Sprawą bardzo istotną przy płatności kartą może okazać się ustalany przez banki dzienny limit transakcji. Zazwyczaj jest to 50% dostępnego limitu. Pamiętajmy o tym, jeśli chcemy zapłacić jednorazowo większą kwotę. Jeśli tylko mamy możliwość rozłożenia płatności na raty, skorzystajmy z niej. Oprocentowanie takiego kredytu ratalnego jest bowiem znacznie niższe, niż tradycyjne oprocentowanie limitu zadłużenia na karcie. Mało tego, jest często niższe, niż dostępnych na rynku kredytów gotówkowych.
3. „Wakacje kredytowe”, propozycja dla osób spłacających kredyt mieszkaniowy lub samochodowy.
O ile bank umożliwia nam tzw. „wakacje kredytowe”, czyli możliwość zawieszenia spłaty kredytu na 1-2 miesiące w roku, warto z tego skorzystać i zamiast na raty przeznaczyć środki na urlop.
Mamy wówczas szansę na częściowe pokrycie brakującej kwoty. Nie nadużywajmy jednak możliwości, jaką stwarzają „wakacje kredytowe”. Zawieszenie spłat kredytu oznacza tylko przedłużenie jego spłaty. Pozyskane w ten sposób pieniądze i tak trzeba będzie oddać, tyle że nieco później. Traktujmy „wakacje kredytowe” jako ostateczność, bardziej na wypadek problemów finansowych, a nie jako łatwo dostępne środki. Jednorazowe wsparcie się „wakacjami kredytowymi” może być ułatwieniem, ale stałe z niego korzystanie zastawia na nas chytrą pułapkę.
Po pierwsze wydłużamy spłatę kredytu, a po drugie, i to jest znacznie bardziej niebezpieczne, bank może nam odmówić kolejnego zawieszenia spłaty, jeśli będziemy tego naprawdę potrzebować np. w sytuacji utraty pracy, choroby itp. Miejmy to na uwadze.
Jeśli jednak żadna z ww. form zdobycia środków nie wchodzi w rachubę, pozostaje kredyt gotówkowy.
Sprawdzajmy rankingi kredytów oraz porównujmy oferty banków w porównywarkach finansowych.
Szczególnie teraz, w okresie przedwakacyjnym banki będą nas kusić kredytami specjalnie przeznaczonymi na sfinansowanie wakacji. Ile w tym faktycznie korzyści dla klienta, a ile marketingu banku, po to by sprzedać klasyczny kredyt gotówkowy, musimy sprawdzić sami. Przygotujmy się sami do wizyty w banku. Rankingi to pierwszy krok. Zazwyczaj obejmują ofertę kilku, kilkunastu banków, które proponują kredyt. Możemy więc na wstępie dokonać selekcji pod względem oprocentowania, prowizji, okresu spłaty itp.
Zerknijmy również do porównywarek finansowych typu: Comperia.pl, TotalMoney.pl czy HipermarketFinansowy.pl
W ciągu kilku minut możemy porównać ofertę kilku banków oferujących kredyty gotówkowe.
Porównajmy je z wynikami rankingu. Zyskamy obraz tego, kto ma ciekawą ofertę. Możemy się zdziwić, jak duże różnice występują w ofertach podobnych na pozór produktów kredytowych.
I co ważne, niekiedy standardowy kredyt gotówkowy może okazać się tańszy, niż kredyt wakacyjny.
Banki wykorzystując hasło „kredyt na wakacje” kuszą szybkością i łatwością jego uzyskania. Zapominają jednak dodać, że czasem oprocentowanie plus koszty dodatkowe, jak prowizja czy ubezpieczenie, czynią go drogim. Dlatego pytajmy i porównujmy.
Nie samo oprocentowanie się liczy.
Nie dajmy się skusić ofertą tylko dlatego, że bank oferuje 14% w skali roku. Sprawdźmy kiedy i komu faktycznie przysługiwać będzie owe 14%. Może się okazać, że 14% otrzymamy, jeśli weźmiemy kredyt na więcej niż 8 tys. zł i mamy w danym banku konto. Inaczej oprocentowanie wyniesie 16%, a dodatkowo będziemy musieli wykupić ubezpieczenie kredytu, które zwiększy koszt o kolejne 2%.
W ten sposób z 14% robi się 18%, a bank naliczy nam jeszcze prowizję 3-5% kwoty kredytu.
Zwróćmy też uwagę na okres spłaty kredytu. Aby zamaskować faktyczny koszt kredytu, banki oferują rozłożenie kredytu nawet na 3-5 lat. Rata 75-100 zł miesięcznie może kusić. Problem w tym, że bank przez ten okres zarabia na odsetkach znacznie więcej, niż przy kredycie na rok. Poza tym, wakacje są co roku. Mało atrakcyjną perspektywą wydaje się płacenie rat przez 3-5 lat za urlop, który trwał 2 tygodnie.
Najlepiej porównać kilka ofert i dobrać najbardziej zbliżoną do naszych oczekiwań. Opierając się na standardowych kalkulacjach banku możemy się srodze zawieść po wizycie w placówce. Występujące w materiałach reklamowych wyliczenia oparte są zazwyczaj na profilu tzw. idealnego klienta, który w praktyce rzadko występuje.
Szukaj kredytu bezpośrednio w biurze podróży
Biura podróży coraz częściej pomagają klientom w organizacji upragnionego wypoczynku, ale również starają się ułatwić im dostęp do finansowania wakacji.
Dzięki temu mogą mieć oferty kredytowe przygotowane wspólnie z bankiem specjalnie na taką okazję. Banki z kolei, mając dostęp do bazy potencjalnych klientów, mogą przygotować korzystniejszą ofertę, niż gdyby klient udał się po kredyt bezpośrednio do banku. Dzięki współpracy z biurem podróży oszczędzają na działaniach marketingowych i mogą ograniczyć swój apetyt na zysk.
Załatwiając urlop możemy zatem zaoszczędzić czas podpisując w jednym miejscu umowę kredytową i rezerwację naszego urlopu. Wszystkie strony mogą zatem odnieść na tym korzyści.
Zdrowy rozsądek zawsze w cenie
Kredyt na wakacje to z pewnością dobre rozwiązanie przy braku oszczędności, ale nie dajmy się ponieść emocjom związanym z wyjazdem. Unikajmy nadmiernego zadłużania, wydłużania urlopu lub wybierania droższych pakietów wycieczki tylko dlatego, że płacimy kredytem. Zastanówmy się, czy tak samo lekko wydalibyśmy 7 tys. zł zamiast 5 tys. zł, gdybyśmy nie brali kredytu?
Obawiam się, że nie.
Dlatego też, nie ulegajmy namowom przedstawicieli biur podróży czy banków, aby brać więcej niż zakładaliśmy. Dla nich to dodatkowy zysk – dla nas wyższe raty i pogorszenie humoru, gdy po powrocie do domu zastaniemy w skrzynce na listy harmonogram spłat naszego wakacyjnego szaleństwa.
Poświęcenie czasu na wybór kredytu z pewnością się opłaci. Urlop trwa 2-3 tygodnie, a po nim przychodzi spłata kredytu, często aż do następnych wakacji. Możemy sprawić, aby był to kredyt z możliwie niskimi ratami.