Taka żona to najprawdziwszy skarb!
Gdy zapytano ją, czy jako Pierwsza Dama będzie wzorowała się na Hillary Clinton, czy na Barbarze Bush, odpowiedziała bez namysłu: „Będę wzorować się na Laurze Bush”.

Kiedy wprowadziła się do Białego Domu, nie udawała, że przepada za rolą światowca. – Mój świat to mąż i rodzina – stwierdziła i tego się trzyma, choć nie ucieka od działalności społecznej. Dba o to, by zapewnić mężowi prywatność i odpowiedni wypoczynek.
Tuż po zaprzysiężeniu George’a na 43. prezydenta USA Laura wyjechała na dwa tygodnie do Crawford w Teksasie, gdzie znajduje się ich ranczo, po to, by czuwać nad jego przebudową, przemeblowaniem i dostosowaniem do wymogów bezpieczeństwa prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Uwielbia dżinsy...
Jest ładną kobietą o niebieskich oczach. Jako Pierwsza Dama ubiera się elegancko – kreacje szyje na miarę lub kupuje w ekskluzywnym butiku w Dallas – jednak jej ulubionym strojem od lat są dżinsy. Ma opinię osoby skromnej, ale z silnym charakterem. Jeżeli jej na czymś zależy, potrafi dopiąć swego. Powszechnie wiadomo, że to ona wpłynęła na męża, aby przestał pić. Znajomi państwa Bush twierdzą, że nie żyje wcale w cieniu George’a Busha. Lubi podejmować gości i dobrze się czuje w gronie przyjaciół. Działa też społecznie na polu oświaty i szkolnictwa (z zawodu jest bibliotekarką i angażuje się w propagowanie czytelnictwa). Często odwiedza szkoły, organizuje imprezy oświatowe i bezustannie zachęca rodziców, by swoim dzieciom czytali przed snem książki oraz jedli razem z nimi posiłki (co – jej zdaniem – cementuje rodzinę).
W Białym Domu Laura przynajmniej dwa razy w tygodniu ćwiczy na siłowni. Uprawia aerobik i... podnoszenie ciężarów. Spośród różnych dyscyplin sportowych najbardziej – jak typowy Amerykanin – lubi baseball. Gdy tylko wraz z mężem znajdą wolną chwilę, wyjeżdżają na swoje ranczo. Dużo spacerują, obserwują ptaki i inne zwierzęta, a wieczorami – jak twierdzi Laura – „układamy puzzle, oglądamy sport w telewizji i spacerujemy z psem”.
Gdy są w Waszyngtonie, w Białym Domu, wieczory to dla nich nieraz jedyna okazja, by pobyć razem. Chodzą spać wcześnie, z reguły koło 22.00. Przed snem oboje czytają, najpierw materiały na spotkania następnego dnia, a potem lekturę dla przyjemności. Laura przyznaje, że lektura w łóżku często kończy się okrzykiem męża: „Laura, na Boga, zgaś to światło”. Jako gospodyni Białego Domu niewiele zmieniła w rezydencji prezydenckiej. – Znajduje się tu tyle pięknych i wygodnych mebli, że żal byłoby je wymieniać – twierdzi.
...i poczucie humoru męża
Zapytana, jakie jest ich małżeństwo, Laura odpowiada: – Jesteśmy jak każda inna para. Rozmawiamy o naszych planach na najbliższy weekend. I oczywiście, w pewnym stopniu, o polityce... Bardzo ceni u męża poczucie humoru. – Od pierwszej chwili, kiedy go spotkałam, wiedziałam, że zabawiać to on mnie będzie do końca życia – śmieje się.
Czy się kłócą? Obecnie rzadko, ale we wczesnym okresie małżeństwa spory zdarzały się. Głównie z tego powodu, że George był bałaganiarzem albo nie pomagał żonie w przygotowaniu przyjęcia dla gości. – Trzeba mu jednak przyznać, że zawsze osobiście odwoził rzeczy do pralni – żartuje Pierwsza Dama.
Bush mówi o swojej żonie, że jest „skałą”. Laura przyznaje: – Jestem zrównoważona i mam dużo siły. Bez tego nie wygralibyśmy wyborów. Wkład żony w sukces swojej prezydentury George W. Bush uznał publicznie 14 maja 2004 r., mówiąc: – Uważam, że jest wiele powodów, bym ponownie został prezydentem. Ale najważniejszym powodem jest, aby Laura przez następne cztery lata pozostała Pierwszą Damą. W innym przemówieniu, 7 maja 2004 r. w La Crosse w stanie Wisconsin, Bush powiedział: „Ameryka ma szczęście, bo ma Laurę jako Pierwszą Damę”. Zaś zwycięstwo wyborcze w listopadzie 2004 r. skwitował: „To ona spowodowała, że zwyciężyłem”.
Kiedy Laura w wieku 54 lat została Pierwszą Damą Ameryki, wielu zadawało sobie pytanie, jaką właściwie jest kobietą – tradycyjną czy nowoczesną? Ona mówi tak: Miałam tradycyjny dla kobiet zawód. Byłam nauczycielką i bibliotekarką. Miałam też ten luksus, że mogłam – tak jak naprawdę chciałam – zostać w domu i zająć się wychowaniem moich dzieci – bliźniaczek Jenny i Barbary. Z drugiej jednak strony wyszłam za mąż dopiero po trzydziestce. Przez wiele lat pracowałam zawodowo. Dlatego uważam, że mam w sobie cechy zarówno kobiety tradycyjnej, jak i nowoczesnej.
Amerykanie ją kochają
Laura Bush szybko zyskała sobie sympatię i uznanie Amerykanów swoją urodą, ujmującym sposobem bycia i skromnością. Aż 7 na 10 Amerykanów z aprobatą wyraża się o niej w prestiżowym sondażu Pew Research Center. Cóż jednak się dziwić? Sprawia wrażenie normalnej kobiety z krwi i kości. Przyznaje się, że w młodości dużo paliła, całą paczkę papierosów dziennie. Przestała, gdy zaszła w ciążę. Potem wznowiła palenie, trochę po kryjomu. Do dziś uważa, że rzucić papierosy jest bardzo trudno. Nieobce są jej też problemy z dziećmi. Panny Bushówny przed kilku laty trafiły na łamy prasy i stały się sensacją, kiedy okazało się, że naruszają prawo w Teksasie, które zakazuje kupowania i picia piwa młodzieży poniżej 21. roku życia. Laura Bush imponuje też swoim ciętym językiem i poczuciem humoru. W czasie dorocznego spotkania dziennikarzy akredytowanych przy Białym Domu w maju 2005 r. dowcipkowała nie tylko na temat męża, ale także teściowej, byłej Pierwszej Damy Barbary Bush, którą porównała do „ojca chrzestnego” Don Corleone. Mężowi wytknęła nawyk wczesnego chodzenia spać.
– Już dawno mu mówiłam, że jeżeli poważnie myśli o pokonaniu tyranii na całym świecie, musi kłaść się spać trochę później. Zaś jego „sukcesy” jako farmera skwitowała: – George nie miał pojęcia o pracy na ranczo, gdy je kupiliśmy. Ale jestem z niego dumna. Od czasu, gdy próbował wydoić konia (zresztą ogiera), wiele się nauczył...
Można powiedzieć, że Laura jako żona prezydenta łagodzi jego ostry, konserwatywny wizerunek. Świetnie przy tym wypełnia obowiązki gospodyni Białego Domu. – Dobra żona – powiedział w końcu XIX wieku prezydent USA Grover Cleveland – to taka kobieta, która kocha swojego męża i swój kraj, ale nie pragnie rządzić ani jednym, ani drugim”. Laura Bush z pewnością właśnie taka jest.
Longin Pastusiak

