Maja Bohosiewicz: Nie chcę zapeszać!
Na salony wprowadziła ją starsza siostra Sonia. Teraz Maja Bohosiewicz radzi sobie sama znakomicie.

Konferencja prasowa telewizji TVN. Na scenie pojawiają się aktorzy serialu „Julia”. Maja Bohosiewicz dyryguje całą ekipą. Choć ma zaledwie 21 lat, zachwyca swoją pewnością na scenie. Z drugiej strony nie jest już nowicjuszką w zawodzie. Znamy ją m.in. z serialu „Londyńczycy” oraz kasowej komedii „Wojna żeńsko-męska”. W tej ostatniej zagrała ze swoją starszą siostrą Sonią. To właśnie ona wprowadziła ją na salony i ułatwiła start w show-biznesie. Tak naprawdę jednak kariera Mai nabiera tempa dopiero teraz, gdy udało jej się dostać do obsady zapowiadającej się na hit „Julii”. I to właśnie w hali zdjęciowej tego serialu mam przyjemność porozmawiać z młodą aktorką...
– Spotykamy się w Krakowie – mieście, do którego przyjechałaś, gdy byłaś nastolatką...
Maja Bohosiewicz: To dla mnie powrót do przyjaciół i miejsc z czasów liceum. Kiedy miałam 15 lat, przeprowadziłam się tutaj z rodzinnych Żor. Zaczęłam wtedy naukę w liceum aktorskim. W Teatrze Słowackiego zagrałam pierwszą w życiu rolę, a na stadionie Wisły Kraków poznałam swoją miłość. Fajne czasy, ogromnie się cieszę, że właśnie tutaj kręcimy serial „Julia”.
– Od małego chciałaś być aktorką?
Maja Bohosiewicz: Jako dziecko mówiłam, że chcę dużo zarobić i mało robić. Chciałam być lichwiarką... (śmiech). Kiedy jednak dowiedziałam się, że pożyczanie pieniędzy na procent jest nielegalne, zmieniłam wymarzoną profesję. Taki miałam łeb do interesów! A tak na poważnie, to od dziecka wiedziałam, że chcę iść do szkoły aktorskiej.
– Ostatecznie jednak jej nie skończyłaś. Dlaczego?
Maja Bohosiewicz: Rzeczywistość zweryfikowała moje plany. Zdawałam do wszystkich szkół teatralnych w Polsce. Dochodziłam do ostatnich etapów, ale zawsze brakowało mi trochę szczęścia, żeby znaleźć się na liście przyjętych. Z perspektywy czasu nie żałuję. Ten czas zamiast na szkołę poświęciłam na intensywne poznawanie zawodu. Od czterech lat pracuję jako aktorka i dostaję coraz fajniejsze propozycje.
– A nie pomyślałaś wtedy, że może to jednak nie dla ciebie?
Maja Bohosiewicz: Nie. Nigdy nie wątpiłam w swoje umiejętności. Co roku do szkół aktorskich zdają tysiące osób, a przyjętych zostaje kilkadziesiąt. A potem na castingu nikt nie pyta, po jakiej jesteś szkole. Dostajesz tekst i próbujesz. Startuję na przesłuchaniach z dziewczynami po szkołach.
– Obecnie grasz w serialu „Julia”. Jaka jest twoja bohaterka?
Maja Bohosiewicz: Anita zakochuje się w każdym mężczyźnie, którego... nie może mieć.
– Jest podobna do ciebie?
Maja Bohosiewicz: Trochę z wyglądu. Charakterologicznie jesteśmy inne. Anita jest bardzo dobroduszna i naiwna.
Nikogo nie ocenia. Ja natomiast jestem bardziej ostrożna wobec
ludzi. Jestem za to tak samo otwarta i bezproblemowa jak Anita. Do tej pory grałam tylko negatywne postacie, cieszę się, że mam szansę zagrać tak pozytywną bohaterkę.
– Z grającą główną rolę w serialu Julią Rosnowską znałyście się wcześniej?
Maja Bohosiewicz: Owszem. Grałyśmy razem w „Londyńczykach”, a później spotkałyśmy się na jednym z castingów w Warszawie. Gdy zaczęłyśmy pracować na planie „Julii”, szybko znalazłyśmy wspólny język. Jesteśmy w tym samym wieku, mamy podobne zainteresowania. Spotykamy się często po zdjęciach, pijemy wino, gotujemy i rozmawiamy. Julka to fantastyczna dziewczyna.
– Czy to, że kręcisz serial w Krakowie, jest powodem, że coraz rzadziej pojawiasz się na warszawskich salonach?
Maja Bohosiewicz: Z chęcią chodzę na premiery filmowe oraz pokazy mody. Unikam imprez typu „rozdanie złotego palca”.
– Wracając do twojej kariery. Twoje marzenia?
Maja Bohosiewicz: Jestem zadowolona z tego, jak toczy się dotąd moja kariera. Dostaję różne propozycje. Jestem dumna z tego, że ostatnio udało mi się zagrać małą rolę u Agnieszki Holland w filmie „W ciemności”. Nie chcę jednak zapeszać. Jeżeli nadal będzie tak jak teraz, będę zadowolona.
– Od kilku lat trwa w polskim show-biznesie moda na promowanie się w programach rozrywkowych. Co zrobisz, jeśli zadzwonią z „Tańca z Gwiazdami”?
Maja Bohosiewicz: Jeżeli moją partnerką będzie Julia Rosnowska, zatańczę z wielką przyjemnością. Obie mamy „wybitne” poczucie rytmu. Byłoby przezabawnie.
Ewelina Zadrożna / Party

