Reklama

Od zawsze żyłam w cieniu mojej starszej siostry, Agaty. To nie była tylko kwestia zwykłych porównań; to było coś więcej, coś głębszego. Agata była ideałem - najlepsza uczennica, wspaniała córka, mistrzyni w sporcie. Cokolwiek bym zrobiła, zawsze zdawało się to niewystarczające, bo przecież Agata zrobiłaby to lepiej.

Codzienne życie to seria prób i błędów, próbuję wypełnić tę niewidzialną pustkę, która pojawiła się po jej odejściu. Moja mama zdaje się tego nie zauważać. Odkąd Agata zginęła w tym okropnym wypadku, nie ma dnia, by o niej nie wspominała, jakby była jej cieniem, wiecznie obecnym w naszym domu. Czuję się, jakby moje własne istnienie było mniej ważne, mniej istotne.

Nie mogę się z tym pogodzić

Każdy dzień jest walką, w której staram się przypomnieć sobie, że jestem wartościowa, że mam swoje własne talenty i zalety, mimo że nie są one takie jak Agaty. Czasem zastanawiam się, czy kiedykolwiek będę wystarczająca dla mojej mamy, czy w jej oczach zawsze będę tą drugą, mniej doskonałą córką. Czasem mam ochotę po prostu uciec i znaleźć miejsce, gdzie nikt mnie nie porównuje, gdzie mogę być sobą.

W dniu rocznicy śmierci Agaty postanowiłam przygotować dla mamy coś wyjątkowego - album z naszymi wspólnymi zdjęciami, pełen wspomnień i emocji, które nas łączyły. Miałam nadzieję, że może to nas zbliży, że mama zauważy, jak bardzo się staram.

– Mamo, mogę z tobą porozmawiać? – Zaczęłam niepewnie, siedząc przy kuchennym stole. Widok matki krzątającej się przy garnkach był mi znajomy i jednocześnie teraz, w tej chwili, wydawał się jakimś absurdem. Jakby wszystko inne było ważniejsze od naszej rozmowy.

– Oczywiście. O co chodzi? – Mama spojrzała na mnie przelotnie, po czym wróciła do mieszania zupy.

– Chciałam ci coś pokazać – odetchnęłam głęboko i podałam jej album. – To coś dla ciebie.

Mama wzięła album do ręki, ale nie otworzyła go od razu. Zamiast tego przejrzała go pobieżnie i odłożyła na bok, jakby to była tylko kolejna rzecz do zrobienia później. – Dziękuję, kochanie. Agata na pewno by się ucieszyła.

Czułam, jak serce zaciska mi się w klatce piersiowej.

– Mamo, to nie o Agatę chodzi. Chciałam, żebyś zobaczyła, że ja też jestem tutaj... że staram się...

– Ależ Natalia, przecież wiem, że się starasz. Agata... – Zaczęła znów, ale przerwałam jej.

– Nie wszystko musi być o Agacie! – wybuchnęłam, czując, jak we mnie narasta frustracja. – Czy ja kiedykolwiek będę dla ciebie wystarczająco dobra?

Mama spojrzała na mnie z zaskoczeniem, jakby po raz pierwszy zauważyła, że stoję przed nią, że jestem żywą, oddychającą istotą, a nie tylko przypomnieniem o stracie.

– Nie o to chodzi...

– To o co? – spytałam, łzy napływały mi do oczu. – Całe życie próbuję zasłużyć na twoje uznanie, ale ciągle słyszę tylko, jak wspaniała była Agata. Jak mogę konkurować z kimś, kogo już nie ma?

Mama zamilkła, a ja poczułam, jak coś we mnie pęka. Wiedziałam, że ta rozmowa nie przyniesie oczekiwanego ukojenia.

Musimy o tym porozmawiać – powiedziałam stanowczo, przerywając ciszę, która zapadła po naszej poprzedniej wymianie zdań. Było to kilka dni po tej kłótni przy kuchennym stole, ale myśli nie dawały mi spokoju.

Mama stała w salonie, przeglądając jakieś dokumenty. Wyglądała na zmęczoną, ale zdeterminowaną.– O czym chcesz rozmawiać? – spytała, nawet nie podnosząc wzroku.

Zebrałam w sobie całą odwagę.

– Dlaczego wszystko, co robię, wydaje się dla ciebie niewidzialne? Próbuję, naprawdę próbuję być dobrą córką, ale czuję, że dla ciebie liczy się tylko Agata.

Mama westchnęła i nareszcie spojrzała mi w oczy.

– Nie to miałam na myśli. Po prostu... po prostu to wszystko jest takie trudne. Agata była wyjątkowa...

– A ja nie? – przerwałam jej. – Czy ja nigdy nie będę wystarczająco dobra?

Zauważyłam, jak matka zaczyna się bronić, jakby nie chciała przyznać, że może mnie zranić.

– Natalia, nie rozumiesz, jak trudno jest stracić dziecko.

– Nie rozumiem? – powtórzyłam z goryczą. – Straciłam siostrę, pamiętasz? Też ją kochałam, ale muszę dalej żyć. A ty mnie ignorujesz, jakby mnie tu nie było!

Jej obronna postawa zaczęła topnieć, a ja widziałam, jak emocje zalewają jej oczy.

– Przepraszam... To nie tak, że cię ignoruję. Po prostu czasem... czasem nie wiem, jak sobie z tym wszystkim poradzić.

Poczułam, że moje serce mięknie, ale jednocześnie czułam, że muszę wyrazić swoje uczucia.

– Wiem, mamo. Ale musisz zrozumieć, że ja też tu jestem. I ja też potrzebuję ciebie.

Nasze spojrzenia się spotkały, i choć rozmowa nie przyniosła natychmiastowego rozwiązania, czułam, że może to pierwszy krok ku zrozumieniu.

Późnym wieczorem, gdy sądziłam, że wszyscy już śpią, przemykałam przez korytarz w stronę kuchni, chcąc napić się wody. Gdy mijałam pokój gościnny, usłyszałam głosy dobiegające zza lekko uchylonych drzwi.

To była mama i ciotka Ela

Zatrzymałam się na chwilę, ciekawość wzięła górę nad rozsądkiem.

– Aniu, musisz coś z tym zrobić – mówiła ciocia Ela cicho, ale stanowczo. – Nie możesz wiecznie idealizować Agaty. To nie jest zdrowe ani dla ciebie, ani dla Natalii.

Ela, nie rozumiesz – westchnęła mama z ciężkim sercem. – Agata była... była taka idealna. Czasem myślę, że ona była moją drugą połową. A teraz jej nie ma, i to wszystko jest takie puste.

Poczułam, jak łzy zbierają mi się w oczach. W tym momencie postanowiłam wejść do pokoju, zanim się rozmyślę.

– Mamo, słyszałam – powiedziałam, wchodząc. Obie kobiety spojrzały na mnie zaskoczone, a ciocia Ela natychmiast podniosła się z krzesła. – Musisz przestać tak myśleć o Agacie. To nie fair ani wobec mnie, ani wobec niej.

Mama wydawała się zszokowana moją obecnością, ale próbowała zachować spokój.

– Nie chciałam, żebyś to usłyszała...

– Ale usłyszałam – przerwałam jej. – Chcę zrozumieć, dlaczego ja nigdy nie jestem dla ciebie wystarczająca. Próbuję, naprawdę próbuję, a ty wciąż mnie porównujesz do kogoś, kogo już nie ma.

Ciocia Ela dyskretnie opuściła pokój, zostawiając nas sam na sam. Mama spojrzała na mnie ze łzami w oczach.

– Przepraszam, Natalko...

Wiedziałam, że było jej trudno przyznać się do błędu, ale to był moment, na który czekałam – moment, gdy wreszcie mogłyśmy zacząć szczerze rozmawiać.

Mama usiadła ciężko na krześle, jakby z niej całkowicie opadły siły. Przyglądałam się jej, czując mieszankę złości i współczucia. W końcu zaczęła mówić, łamiąc ciszę, która na chwilę nas ogarnęła.

– Po stracie Agaty... czułam, jakby świat się zatrzymał. Jakby wszystko, co kiedykolwiek miało znaczenie, nagle przestało istnieć. Idealizowanie jej było moim sposobem na radzenie sobie z tą pustką. Myślałam, że w ten sposób, w pewien sposób, przywrócę ją do życia – powiedziała mama, nie podnosząc wzroku.

Słowa mamy wstrząsnęły mną do głębi. Zrozumiałam, że w jej bólu było coś, czego nigdy wcześniej nie dostrzegłam. Coś, co sprawiło, że sama się w tym pogubiłam.

– Ale to nie jest w porządku, mamo – powiedziałam delikatnie, choć w środku wciąż buzowały we mnie emocje. – Agata była ważną częścią naszego życia, ale musimy zacząć żyć dalej. I ja... ja nie mogę być wiecznie w jej cieniu.

Mama podniosła na mnie wzrok, a w jej oczach zobaczyłam zarówno ból, jak i zrozumienie.

– Wiem. Chcę, żebyś wiedziała, że nigdy nie chciałam cię zranić. Po prostu... nie wiedziałam, jak sobie z tym wszystkim poradzić.

Chciałam powiedzieć jej, że ją rozumiem, ale prawda była taka, że sama nie byłam pewna, jak sobie z tym wszystkim poradzić. Emocje były zbyt świeże, zbyt surowe.

Potrzebuję trochę czasu, mamo. Muszę znaleźć siebie, zrozumieć, kim jestem poza tym wszystkim – wyznałam, czując, jak ciężar spada z moich ramion.

Mama przytaknęła, a ja wiedziałam, że choć to nie rozwiązało wszystkich naszych problemów, to był to krok w dobrą stronę. Decyzja o odejściu była bolesna, ale czułam, że muszę zrobić to dla siebie.

Miałam mętlik w głowie

Kilka dni później spotkałam się z moją najlepszą przyjaciółką, Martą. Siedziałyśmy w małej kawiarni na rogu naszej ulicy, miejsce pełne wspomnień z dzieciństwa, które zawsze przynosiło mi poczucie spokoju. Marta wiedziała, że coś jest nie tak, zanim jeszcze zdążyłam się odezwać.

– Natalia, co się dzieje? – zapytała, patrząc na mnie z troską. Jej obecność była dla mnie jak balsam na duszę, choć wiedziałam, że rozmowa nie będzie łatwa.

– To długa historia – westchnęłam, zabierając się do opowieści. – Ostatnio wszystko stało się zbyt skomplikowane z mamą. Chyba muszę się od niej oddalić na jakiś czas.

Marta pokiwała głową, zachęcając mnie do kontynuacji. – To znaczy?

– Czuję, jakbym całe życie spędziła w cieniu Agaty. A mama... ona nie umie przestać jej idealizować. Zawsze porównuje mnie do niej, a ja już nie wiem, jak to wytrzymać – powiedziałam, czując, jak łzy znów napływają mi do oczu.

– Czyli chcesz się wyprowadzić? – spytała Marta ostrożnie.

– Tak. Muszę znaleźć siebie, odkryć, kim jestem poza tym wszystkim. Wiem, że to będzie trudne, ale nie mogę dłużej tak żyć – odpowiedziałam, a w moim głosie była determinacja, której sama wcześniej nie zauważyłam.

Marta uśmiechnęła się lekko, kładąc rękę na mojej dłoni.

– Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć. Cokolwiek postanowisz, jestem z tobą. Może to czas, żebyś zaczęła żyć własnym życiem, dla siebie.

Jej słowa dodały mi otuchy, a ja poczułam, że nie jestem sama w tej trudnej chwili. Miałam przyjaciół, którzy mnie wspierali i rozumieli, przez co czułam się silniejsza.

Rozmowa z Martą pomogła mi spojrzeć na wszystko z innej perspektywy. Wiedziałam, że moja decyzja będzie trudna do zaakceptowania, zarówno dla mnie, jak i dla mamy, ale była konieczna, bym mogła odnaleźć własną tożsamość i zrozumieć, kim naprawdę jestem.

Natalia, 22 lata


Czytaj także:


Reklama
Reklama
Reklama