„Żona wolała opalonego kochanka niż wiernego męża. Wpuściłem ją w takie maliny, że na zawsze odechce jej się amorów”
„Poszedłem do łazienki, zamknąłem drzwi i wyciągnąłem telefon. Otworzyłem galerię zdjęć i przez chwilę patrzyłem na fotografie, które dał mi detektyw. Anita wtulona w ramiona innego mężczyzny. Anita całująca go w policzek”.

- Redakcja
Nigdy nie sądziłem, że będę jednym z tych facetów, którzy szukają dowodów na zdradę własnej żony. Kiedyś wydawało mi się to żałosne – grzebanie w telefonie, śledzenie drugiej osoby, analizowanie każdego słowa i spojrzenia. A jednak któregoś dnia złapałem się na tym, że liczę minuty od momentu, kiedy Anita powiedziała, że „wychodzi na chwilę”, do chwili, gdy wróciła.
Zaczęła znikać
Coraz częstsze wieczorne wyjścia, nagłe zmiany planów, nieustanna czujność przy telefonie… Na początku próbowałem to ignorować. Wmawiałem sobie, że przesadzam, że przechodzi jakiś trudniejszy okres. Ale im dłużej to trwało, tym bardziej miałem wrażenie, że trzymam w dłoniach sznur, który powoli wyślizguje mi z rąk.
Pamiętam ten moment, kiedy po raz pierwszy poczułem, że to wszystko się rozpada. Byliśmy w kuchni, gotowała kolację, a ja coś opowiadałem, jakieś banalne zdarzenie z pracy. Zawsze mnie słuchała. Tym razem stała odwrócona do mnie plecami i wpatrywała się w telefon. Uśmiechnęła się do ekranu. Poczułem wtedy coś, czego nie umiem nawet nazwać – jakby cichy alarm, którego nie da się zagłuszyć.
Zacząłem zauważać kolejne rzeczy: nową bieliznę, której nigdy nie widziałem, inne perfumy. A potem spojrzałem na jej telefon i zobaczyłem, że zmieniła kod blokady. Po tylu latach małżeństwa. Wtedy podjąłem decyzję. Jeśli miała mnie zdradzać, to chciałem wiedzieć. Wynająłem detektywa. I choć wydawało mi się, że jestem na to przygotowany, rzeczywistość okazała się zupełnie inna.
Nie miałem wyjścia
Detektyw nie należał do gadatliwych ludzi. Spotkaliśmy się w małej kawiarni na uboczu. Przyszedł punktualnie, ubrany w ciemną kurtkę, z teczką pod pachą. Siadł naprzeciwko mnie i bez zbędnych wstępów wyjął plik zdjęć.
– Ma pan rację – powiedział, przesuwając kopertę w moją stronę. – Klasyczna sprawa. Spotykają się od kilku miesięcy.
Serce waliło mi jak oszalałe, ale starałem się nie okazać emocji. Wziąłem kopertę, otworzyłem ją i spojrzałem na pierwsze zdjęcie. Było zrobione na parkingu przed jakimś budynkiem. Anita stała obok wysokiego mężczyzny o krótkich, ciemnych włosach. Miał opaloną cerę. Uśmiechała się do niego, a on obejmował ją w sposób, który nie pozostawiał wątpliwości. Przerzuciłem kolejne fotografie – byli w restauracji, w samochodzie, przed hotelem. Nie było żadnych dwuznaczności.
– Co pan zamierza? – zapytał detektyw, obserwując mnie uważnie.
Nie odpowiedziałem od razu. W głowie miałem pustkę. Przecież powinienem się wściekać, może nawet wyrzucić ją z domu, zrobić awanturę, a jednak… zamiast tego poczułem chłodną determinację.
– Zamierzam sprawić, żeby tego nie zapomniała – powiedziałem w końcu, chowając zdjęcia do koperty.
Chciałem się zemścić
Zapłaciłem detektywowi, wstałem i wyszedłem na ulicę. W głowie zaczynał mi się formować plan. Nie będzie żadnych kłótni. Żadnych pretensji. Będzie kolacja. W naszym ulubionym miejscu. I jedno zaproszenie więcej, niż się spodziewała.
Kiedy wróciłem do domu, Anita już była. Siedziała na kanapie, przewijając coś w telefonie. Spojrzała na mnie przelotnie, nawet się nie uśmiechnęła.
– Jak było w pracy? – zapytała, nie odrywając wzroku od ekranu.
– W porządku – odpowiedziałem spokojnie. – Może pójdziemy dziś na kolację? Dawno nigdzie nie byliśmy.
Jej palce zatrzymały się na ekranie. Uniosła wzrok i spojrzała na mnie zaskoczona.
– Kolacja? – powtórzyła, jakby nie była pewna, czy dobrze usłyszała.
– Tak. W naszej restauracji. Tej, w której świętowaliśmy rocznicę.
Zauważyłem, jak jej spojrzenie na moment się zmienia. Było coś nieuchwytnego w jej oczach – cień niepokoju? Może wyrzuty sumienia? A może po prostu kalkulowała, czy ma tego wieczoru inne plany?
– Jasne – powiedziała po chwili. – Czemu nie?
Miałem plan
Uśmiechnąłem się lekko, starając się wyglądać na zadowolonego. W rzeczywistości czułem tylko lodowatą satysfakcję.
– To umówione – powiedziałem. – Rezerwuję stolik.
Poszedłem do łazienki, zamknąłem drzwi i wyciągnąłem telefon. Otworzyłem galerię zdjęć i przez chwilę patrzyłem na fotografie, które dał mi detektyw. Anita wtulona w ramiona innego mężczyzny. Anita całująca go w policzek. Przewinąłem ekran i znalazłem numer, który podał mi detektyw. To był numer kochanka mojej żony.
Napisałem krótką wiadomość: „Spotkajmy się dzisiaj w restauracji. Będę tam z Anitą. Czas na szczerość”. Wcisnąłem „wyślij”. Czułem, jak adrenalina wypełnia mi żyły. Nie wiedziałem, co zrobi, gdy dostanie tę wiadomość. Może się wystraszy? Może nie przyjdzie? A może uzna, że to Anita go zaprasza, że to jakiś kolejny element ich gry?
Tak czy inaczej, to już nie miało znaczenia. Teraz tylko czekałem.
Nie spodziewała się
Kiedy jechaliśmy do restauracji, ukradkiem zerknąłem na jej telefon. Leżał w przegródce między siedzeniami. Zablokowany. Nie odebrała żadnej wiadomości przez całą drogę. Może próbowała skontaktować się ze swoim kochankiem wcześniej? Może ostrzegła go, że coś jest nie tak? A może on po prostu nie miał pojęcia, co go czeka?
Weszliśmy do środka. Kelner zaprowadził nas do stolika przy oknie. Anita zamówiła białe wino, ja whisky. Uśmiechała się do mnie, jakby ten wieczór miał coś naprawić, jakby mogła jeszcze cokolwiek uratować.
– Cieszę się, że tu jesteśmy – powiedziała, dotykając delikatnie mojej dłoni. – Naprawdę brakowało mi takich chwil.
Skinąłem głową i uniosłem szklankę.
– W takim razie wypijmy za szczerość w związku.
Zatrzymała rękę w połowie ruchu. W jej oczach pojawił się cień niepewności.
– Co masz na myśli?
Zanim zdążyłem odpowiedzieć, usłyszałem, jak drzwi restauracji się otwierają. Ktoś wszedł. Anita zauważyła, że patrzę w stronę wejścia. Powoli odwróciła głowę i zamarła.
Miałem satysfakcję
Jej kochanek stał przy drzwiach, rozglądając się niepewnie po sali. Widać było, że nie czuje się tu swobodnie. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, zobaczyłem w jego oczach panikę. Już wiedział. Wstałem i odsunąłem krzesło.
– Zaprosiłem kogoś jeszcze – powiedziałem spokojnie.
Anita spojrzała na mnie z szeroko otwartymi oczami.
– Wojtek… Co ty zrobiłeś?
– Miłego wieczoru – powiedziałem i ruszyłem w stronę wyjścia, zostawiając ich samych.
Nie oglądałem się za siebie. Nie chciałem widzieć jej reakcji, nie chciałem widzieć jego miny. Chciałem tylko poczuć ten jeden moment, w którym świat budowany przez moją żonę na kłamstwach zawalił się w jednej sekundzie.
Na zewnątrz nocne powietrze było rześkie. Wciągnąłem je głęboko do płuc, czując coś, co było mieszanką ulgi i pustki. Zemsta miała smak chłodnego, wieczornego powietrza i lodowatego spokoju.
Wojciech, 41 lat
Czytaj także:
„Matka kazała mi ożenić się z pierwszym lepszy, żebym nie została panną z dzieckiem. Wstydziła się mnie i nieślubnego wnuka”
„Nikt nie wie, ile mam lat, bo kręcą się koło mnie młodzi faceci, chodzę do klubu i mam dobry krem na zmarszczki”