„Żona się obraziła, bo nie trafiłem z prezentem na Dzień Kobiet. Luksusowe perfumy śmierdziały jej jak odór na polu”
„Jej twarz straciła kolor, a ja poczułem, jak atmosfera gęstnieje. Zrobiło się niezręcznie. To nie była typowa reakcja na źle dobrany prezent. Coś było nie tak. To coś więcej. Patrzyłem na nią zdezorientowany. Czy naprawdę aż tak źle trafiłem?”.

- Redakcja
Nie znałem się na perfumach. Dla mnie wszystkie pachniały albo kwiatami, albo czymś ciężkim, czego nie umiałem nazwać. Ale pamiętałem, jak Magda, moja żona, kilka tygodni temu w perfumerii zaciągnęła się jednym z zapachów i przymknęła oczy z uśmiechem.
– Cudowny… – westchnęła.
Wiedziałem, że to ten. Może w końcu trafię z prezentem idealnym? Bo szczerze – różnie z tym bywało. Ostatnio kupiłem jej szalik, który według niej „był ładny”, ale jakoś nigdy go nie założyła. Tym razem nie chciałem popełnić błędu. Wszedłem do perfumerii, pewny siebie, choć w głowie miałem tylko mgliste wspomnienie tamtej chwili.
Zapomniałej, co miałem kupić
W perfumerii pachniało tak intensywnie, że aż zakręciło mi się w głowie. Nigdy nie rozumiałem, jak Magda potrafi odróżnić od siebie te wszystkie zapachy. Dla mnie perfumy dzieliły się na dwa rodzaje: „nawet ładne” i „za mocne”. Ale chciałem, żeby była zadowolona.
Podszedłem do półek, niepewnie zerkając na setki flakoników. Były eleganckie, niektóre tak wymyślne, że wyglądały jak małe dzieła sztuki. Ale co z tego, skoro nie miałem pojęcia, który powinienem kupić?
– W czym mogę pomóc? – zagadnęła mnie sprzedawczyni, młoda dziewczyna o krótkich blond włosach. Miała plakietkę z imieniem Kasia.
– Szukam perfum dla żony. Ostatnio zachwycała się jakimś zapachem, ale nie pamiętam nazwy. Wiem tylko, że był… kwiatowy, może z nutą wanilii?
Kasia uśmiechnęła się, jakby to była najłatwiejsza zagadka świata.
– Mam coś idealnego! – sięgnęła na półkę i podała mi flakon. – To bardzo popularny zapach, kobiety go uwielbiają.
Spojrzałem na elegancką buteleczkę. Brzmiało znajomo. Może to był ten? Przecież Magda mówiła, że „cudowny”, a ten pewnie był taki. Nie chciałem wyjść na laika, który waha się pół godziny, więc po prostu kiwnąłem głową.
– Biorę.
Zapakowała perfumy w złoty papier oraz różową torebkę. Potem podała mi torbę i uśmiechnęła się szeroko.
– Żona na pewno będzie zachwycona!
Nie sprawdziłem zapachu. Nie przyszło mi do głowy, że mogłem się pomylić.
To coś więcej niż nietrafiony prezent
Wieczorem czekałem na odpowiedni moment. Zamiast wręczyć Magdzie prezent od razu, postanowiłem poczekać do kolacji. Zamówiłem sushi, otworzyłem wino. Chciałem, żeby wszystko było idealne.
– Jest jakiś szczególny powód? – zapytała Magda, kiedy nalałem jej kieliszek.
– Po prostu… Dzień Kobiet, niespodzianka, cieszę się, że cię mam. Wszystkiego najlepszego – powiedziałem i podałem jej torebkę z perfumerii.
Jej oczy rozbłysły.
– Perfumy?! – ucieszyła się. – Paweł, ale pamiętałeś, jakie mi się podobały?
– Oczywiście – odpowiedziałem z dumą.
Rozrywała papier ostrożnie, jakby nie chciała zniszczyć opakowania. W końcu podniosła flakon i spojrzała na etykietę. Jej uśmiech lekko przygasł.
– To… – zamilkła, po czym otworzyła buteleczkę i powąchała.
Jej twarz zmieniła się momentalnie. Nie było w niej zachwytu. Było coś innego – coś, czego nie potrafiłem od razu rozszyfrować.
– Paweł… To nie są te perfumy – powiedziała cicho.
Zmarszczyłem brwi.
– Jak to? Przecież mówiłaś, że podobał ci się kwiatowy zapach…
– Tak, ale to nie jest ten – odpowiedziała stanowczo, a potem wzięła głębszy oddech. Nagle odsunęła flakon od siebie, jakby zapach ją uderzył.
– Coś nie tak? – zapytałem, czując niepokój.
Magda spojrzała na mnie dziwnie.
– Ten zapach… On mi coś przypomina. Coś, czego nie chcę pamiętać.
Jej twarz straciła kolor, a ja poczułem, jak atmosfera w pokoju gęstnieje. Zrobiło się niezręcznie. To nie była typowa reakcja na źle dobrany prezent. Coś było nie tak. Coś więcej.
Patrzyłem na nią zdezorientowany. Czy naprawdę aż tak nie trafiłem? Czy ten zapach mógł wywołać w niej aż takie emocje?
– Magda, to tylko perfumy… – zacząłem, ale przerwała mi, odstawiając flakon na stół jak coś, co parzy w dłonie.
– Nie, Paweł. Dla ciebie to „tylko perfumy”. Dla mnie… to coś innego.
Coś się w niej zmieniło
Cisza między nami zrobiła się nieznośna. Magda siedziała sztywno, wpatrzona w buteleczkę perfum, jakby spodziewała się, że zaraz ją zaatakuje.
– Oddam je, jeśli ci się nie podobają – powiedziałem w końcu, próbując naprawić sytuację. – Kupię inne, zobaczysz.
Nie odpowiedziała. Wstała i podeszła do okna, jakby musiała zaczerpnąć świeżego powietrza. Nie rozumiałem jej reakcji. Przecież to były tylko perfumy. O co jej chodziło?
– Magda… – Spróbowałem podejść, ale uniosła rękę w geście, który jasno mówił: „Nie teraz”.
– Wiesz, co jest najgorsze? – powiedziała w końcu, nie odwracając się do mnie. – Że nawet nie pamiętam, jak brzmiał jego głos. Nie pamiętam dokładnie jego twarzy. Ale ten zapach… Ten cholerny zapach pamiętam aż za dobrze.
Serce zaczęło mi bić szybciej.
– O kim ty mówisz? – zapytałem ostrożnie.
Magda westchnęła i pokręciła głową.
– O kimś, kogo kiedyś kochałam. A potem znienawidziłam.
Nie wiedziałem, co powiedzieć. Patrzyłem, jak zaciska dłonie na parapecie. W końcu znów się odezwała.
– Nie chcę do tego wracać, Paweł. Wszystko przez te perfumy. Po prostu… zabierz to ode mnie.
Wróciły złe wspomnienia
Zabrać to od niej? To tylko perfumy. Nie rozumiałem, jak zwykły zapach może wywołać w Magdzie aż taką reakcję.
– Powiedz mi wprost – kto to był? – zapytałem, próbując złapać z nią kontakt wzrokowy.
Nie odpowiedziała od razu. Stała przy oknie, wpatrując się w ciemność za szybą. Jej oddech był płytki, jakby walczyła ze sobą.
– Tomasz – powiedziała w końcu. – Byliśmy razem dawno temu. Zanim cię poznałam.
Zmarszczyłem brwi. Nie mówiła o nim wcześniej. Nigdy.
– To był ktoś ważny?
Parsknęła krótkim, gorzkim śmiechem.
– Tak mi się wtedy wydawało.
Czekałem, ale nie ciągnęła tematu. Po prostu stała tam, spięta, jakby ten jeden zapach przeniósł ją w czasie.
– Co się stało? – zapytałem cicho.
Magda ścisnęła dłonie, jakby chciała powstrzymać drżenie.
– Był kimś, kogo kochałam bardziej, niż powinnam. I kimś, kto nauczył mnie, jak wygląda manipulacja.
Poczułem, jak coś ściska mnie w żołądku.
– Skrzywdził cię?
Nie spojrzała na mnie, ale kiwnęła głową.
– Tak. I myślałam, że już o nim zapomniałam. Ale dziś wrócił. Razem z tym zapachem.
Było gorzej, niż myślałem
Magda wciąż stała przy oknie, ale jej dłonie nerwowo ściskały materiał bluzki. W końcu odwróciła się do mnie.
– Wiesz, co jest najgorsze? – zapytała cicho. – Że nie tylko on tym pachniał. Ja też musiałam.
Zmarszczyłem brwi.
– Co masz na myśli?
Magda podeszła do stołu, spojrzała na flakon, a potem ostrożnie go podniosła, jakby bała się, że zaraz się poparzy.
– To były jego ulubione perfumy. Powiedział, że idealnie do mnie pasują. Że mam pachnieć tylko nimi – jej usta drgnęły w gorzkim uśmiechu. – Kazał mi ich używać codziennie.
Coś ścisnęło mnie w żołądku.
– Kazał?
Skinęła głową.
– Na początku myślałam, że to urocze. Że tak mu na mnie zależy. A potem… potem nie było wyboru. Jeśli ich nie użyłam, dopytywał. Jeśli pachniałam czymś innym, robił awanturę. Mówił, że skoro go kocham, powinnam chcieć pachnieć tym, co mu się podoba. A jeśli nie… to może tak naprawdę nigdy mi nie zależało.
Słuchałem w milczeniu, bo każde jej słowo sprawiało, że robiło mi się coraz zimniej.
– Wiesz, jak trudno było się tego zapachu pozbyć? – dodała cicho. – A teraz wrócił. I znowu czuję, jakbym nie miała wyboru.
Chciałem jej jakoś pomóc
Czułem się, jakbym nagle stanął na polu minowym. Każde moje słowo mogło albo pomóc Magdzie, albo sprawić, że zamknie się w sobie na dobre.
– Oddam je – powiedziałem, wskazując na flakon perfum. – Nawet nie musisz na nie patrzeć.
Magda pokręciła głową.
– To nie o perfumy chodzi, Paweł… – wyszeptała.
– To o niego, prawda?
Jej wzrok był nieobecny, jakby wciąż widziała przed sobą coś, czego ja nie mogłem dostrzec.
– Myślałam, że mam to za sobą – powiedziała cicho. – Że jestem silniejsza. Ale ten zapach… Przypomniał mi, jak długo byłam od niego zależna. Jak bardzo wierzyłam, że to ja robię coś źle.
Poczułem narastającą wściekłość. Nie na Magdę. Na faceta, który przez lata wpoił jej, że miłość równa się kontrola. Było mi jej szkoda.
– Nie musisz już do tego wracać – powiedziałem stanowczo.
– Może właśnie muszę – odparła, zaskakując mnie. – Może pierwszy raz muszę powiedzieć to na głos.
Złapałem ją za rękę, delikatnie, ale pewnie.
– Jestem tutaj. Możesz powiedzieć to mnie. Słucham.
Przez chwilę milczała. A potem zaczęła mówić. O wszystkim. O tym, co ukrywała przez lata. A ja wiedziałem, że niczego nie oddam, że tego nie wymażę. Ale mogłem być obok. I to było jedyne, co teraz się liczyło.
Przeszliśmy przez to razem
Następnego dnia, zanim zdążyłem coś powiedzieć, Magda sama zaproponowała:
– Chodźmy do tej drogerii.
Spojrzałem na nią zaskoczony.
– Chcesz…?
– Tak – przerwała mi delikatnym uśmiechem. – Chcę sama wybrać sobie zapach.
Nie naciskałem. Po prostu złapałem kurtkę i wyszliśmy. W drogerii przeszła między półkami, uważnie wąchając testery, ale nie śpieszyła się. Cierpliwie czekałem obok, obserwując, jak próbuje kolejne nuty, aż w końcu uniosła jeden flakonik i uśmiechnęła się lekko.
– Ten – oznajmiła, podając mi do powąchania.
Pachniał inaczej niż tamten. Lżej, cieplej. Był… jej. Pasował do niej doskonale.
– Idealny – powiedziałem szczerze.
Kiedy kasjerka pakowała perfumy, Magda ścisnęła moją dłoń.
– Dziękuję, Paweł.
Nie pytałem, za co dokładnie. Za cierpliwość? Za to, że byłem? A może po prostu za ten moment, w którym coś się skończyło, a coś nowego się zaczęło. Wyszliśmy na chłodne powietrze. Pachniała już tylko sobą.
Paweł, 40 lat
Czytaj także:
„Prezent od męża na Dzień Kobiet doprowadził mnie do łez. Od razu wiedziałam, że muszę szykować papiery rozwodowe”
„Na Dzień Kobiet chciałam pierścionek, więc dostałam ten po byłej. To tak jak resztki z pańskiego stołu”
„Miałam rozkręcić rodzinny biznes ze szwagrem, a wpadłam jak śliwka w kompot. Nigdy już nie spojrzę mężowi w oczy”