Reklama

Jeszcze kilka miesięcy temu myślałem, że moje życie jest bliskie ideału. Weronikę, moją żonę, pokochałem od pierwszego wejrzenia. Nasze małżeństwo zawsze wydawało mi się solidne jak skała, pełne ciepła i zrozumienia. Często przypominałem sobie nasze pierwsze wspólne chwile – wesołe randki, wieczory spędzone na długich rozmowach, ślub, podczas którego przysięgaliśmy sobie miłość na dobre i złe.

Ale ta sielanka nie trwała długo

Z czasem zauważyłem, że Weronika się zmieniła. Coraz częściej była nieobecna myślami, jakby ktoś inny miał jej uwagę. W domu niby była, ale jakby jej nie było. Siadała na kanapie z książką, ale często wpatrywała się w jeden punkt, nie przewracając stron.

Próbowałem z nią rozmawiać, lecz jej odpowiedzi były zdawkowe, jakby chciała mnie czymś zbyć. Na początku starałem się to ignorować, tłumacząc sobie, że każdy ma prawo do gorszych dni, do chwil refleksji. Ale uczucie samotności zaczęło narastać, a wątpliwości gryzły mnie od środka.

Często czułem się tak, jakby obok mnie siedziała nieznajoma, a nie kobieta, której kiedyś powierzyłem swoje serce.

To właśnie te zmiany, ta dziwna atmosfera, w której żyłem, sprawiły, że postanowiłem działać. W końcu, nie wiedząc już, co mam o tym myśleć, zdecydowałem się na krok, który jeszcze niedawno uznałbym za niemożliwy. Chciałem odkryć prawdę, niezależnie od tego, jak bardzo mogłaby być bolesna. Nie zdawałem sobie wtedy sprawy, że te zdjęcia, które dostanę, zmienią wszystko.

– Weronika, czy moglibyśmy porozmawiać? – zapytałem, starając się, aby mój głos zabrzmiał spokojnie, choć wewnętrznie byłem pełen niepokoju.

Weronika uniosła wzrok znad książki, którą trzymała, choć wątpiłem, by naprawdę ją czytała.

– Oczywiście, co się dzieje? – odpowiedziała, a jej oczy były jak zawsze pełne tajemnic.

– Mam wrażenie, że ostatnio jesteś trochę... nieobecna – zacząłem, szukając słów, które nie zabrzmiałyby jak oskarżenie.

Zauważyłem, jak lekko się spina, zanim wypowiedziała następne słowa.

– To nic takiego, po prostu dużo się dzieje w pracy i mam sporo na głowie – stwierdziła wymijająco, z uśmiechem, który nie dotarł do jej oczu.

Poczułem, że nie uzyskam od niej prawdziwej odpowiedzi, więc zająłem się swoimi myślami. Nie potrafiłem zrozumieć, jak doszło do tego, że staliśmy się sobie tak obcy.

Jeszcze niedawno dzieliliśmy ze sobą każdy szczegół życia, teraz zaś milczenie wypełniało naszą przestrzeń. Mimo że byliśmy małżeństwem, czułem się samotny.

W ciągu następnych dni, po rozmowie z Weroniką, przeanalizowałem każdą jej wymijającą odpowiedź, każde jej nieobecne spojrzenie. W końcu podjąłem decyzję. Z ciężkim sercem postanowiłem wynająć detektywa. Wiedziałem, że to drastyczny krok, ale nie mogłem znieść tego stanu zawieszenia, w którym żyłem. Musiałem wiedzieć.

Tydzień później otrzymałem przesyłkę od detektywa. Długo wpatrywałem się w kopertę, czując, jak moje serce bije w przyspieszonym tempie. Wiedziałem, że to, co znajdę w środku, może na zawsze zmienić moje życie.

Otworzyłem ją z drżącymi dłońmi

Zdjęcia, które wyciągnąłem, były jak cios w żołądek. Na pierwszym z nich Weronika stała obok nieznanego mi mężczyzny, uśmiechając się w sposób, który zarezerwowany był tylko dla mnie. Na kolejnym obejmowali się w sposób zbyt intymny, bym mógł to zignorować.

Szok przekształcił się w gniew, gdy przeglądałem kolejne fotografie, jakbym miał nadzieję, że choć jedno z nich okaże się nieporozumieniem. Niestety, każda kolejna tylko potwierdzała najgorsze obawy.

Przez kilka minut siedziałem w milczeniu, próbując zrozumieć, co właśnie się wydarzyło. Jak mogła mi to zrobić? Jak mogła być z kimś innym, kiedy przez lata ślubowaliśmy sobie wierność? Głowa była pełna pytań, a ja czułem, że muszę coś zrobić.

Wiedziałem, że wybuch gniewu niczego nie zmieni. Zamiast tego postanowiłem zaprosić Weronikę na kolację. Chciałem dać jej szansę na szczerość. Jeśli miała cokolwiek do powiedzenia, chciałem to usłyszeć z jej ust. Mimo wściekłości i bólu, czułem, że zasługujemy na rozmowę.

Kolacja była zaplanowana na wieczór. Starannie wybrałem restaurację, miejsce, które zawsze kojarzyło nam się z romantycznymi chwilami. Czekałem przy stoliku, czując, jak napięcie we mnie narasta. Kiedy Weronika weszła do lokalu, zauważyłem, że wygląda na nieco zaskoczoną, ale nie podejrzewała jeszcze niczego.

– Cześć, kochanie – powiedziała, siadając naprzeciwko mnie. Jej głos brzmiał naturalnie, ale w oczach dostrzegłem cień nerwowości.

– Cześć – odpowiedziałem, próbując się uśmiechnąć. Serce biło mi jak oszalałe. – Pomyślałem, że dawno nie byliśmy razem na takiej kolacji. Może porozmawiamy? Jak za dawnych czasów.

Zamówiliśmy jedzenie, choć moja apetyt zniknął gdzieś w otchłani emocji. Rozmawialiśmy na różne tematy, starając się trzymać z dala od tego, co naprawdę nas gnębiło. W końcu jednak musiałem przejść do sedna.

– Weronika, wiem, że coś się dzieje – zacząłem, próbując nadać swojemu głosowi spokojny ton. – Czuję, że oddaliliśmy się od siebie. I chciałbym, abyśmy byli wobec siebie szczerzy.

Weronika zamarła na chwilę, a potem spuściła wzrok, bawiąc się serwetką. To była ta chwila, na którą czekałem. Wyciągnąłem kopertę z kieszeni marynarki i położyłem ją na stole między nami.

– A teraz twoja kolej na szczerość – powiedziałem, wskazując na zdjęcia. – Musisz mi wyjaśnić, co się dzieje.

Jej twarz zbielała, a oddech przyspieszył. Wiedziałem, że nie będzie już odwrotu. Prawda musiała w końcu wyjść na jaw.

Weronika wpatrywała się w kopertę, jakby była tykającą bombą. Czułem, jak wypełnia mnie mieszanina gniewu i żalu, lecz milczałem, czekając na jej reakcję. W końcu westchnęła ciężko, a w jej oczach pojawiły się łzy.

– Łukasz... – zaczęła, a jej głos zadrżał. – Nie wiem, jak do tego doszło... To znaczy, wiem, ale... – zamilkła na chwilę, szukając odpowiednich słów. – To nie miało się wydarzyć. Wszystko zaczęło się tak niewinnie. Znałam go z pracy, wydawał się tylko kolegą, ale z czasem nasze rozmowy stały się bardziej... osobiste.

Słuchałem jej słów, czując, jak każda kolejna sylaba przynosi nową falę bólu. Moje dłonie zaciskały się w pięści, ale starałem się utrzymać spokój.

– Dlaczego? – zapytałem cicho, choć wewnętrznie krzyczałem.

– Czułam się samotna, Łukasz – wyznała, a jej głos pękał. – Praca, stres... Zaczęłam się od ciebie oddalać, a on... on był wtedy, kiedy ciebie nie było. Nie szukałam tego, przysięgam. Ale kiedy zrozumiałam, co się dzieje, było już za późno.

Cisza, która zapanowała, była przerywana jedynie naszym ciężkim oddechem. Czułem, jak moje serce pęka na milion kawałków, ale mimo to musiałem wyrazić swoje uczucia.

– Czy wiesz, jak bardzo mnie zraniłaś? – wycedziłem, patrząc na nią. – Zaufałem ci. Oddałem ci całe moje życie, a ty to wszystko zniszczyłaś. Nie wiem, jak mam sobie z tym poradzić.

Weronika sięgnęła po moją dłoń, ale cofnąłem ją. Nie mogłem znieść jej dotyku. Wiedziałem, że decyzja o tym, co dalej, nie będzie łatwa. Musiałem przemyśleć wszystko, choćby miało to trwać wieki.

Długo rozmyślałem o tym, co dalej

Wiedziałem, że muszę zrozumieć pełny obraz tej sytuacji, zanim podejmę jakąkolwiek decyzję. Postanowiłem spotkać się z mężczyzną, który stał się częścią mojego życia w sposób, jakiego nigdy bym się nie spodziewał.

Zadzwoniłem do niego, a jego głos przez telefon był niepewny, lecz zgodził się na spotkanie. Umówiliśmy się w kawiarni na obrzeżach miasta, gdzie czułem się wystarczająco neutralnie, by móc spojrzeć mu w oczy.

Kiedy wszedł do kawiarni, nie wiedziałem, czego się spodziewać. Był młodszy, niż sobie wyobrażałem, z niepewnością w oczach. Usiadł naprzeciwko mnie, a ja zacząłem rozmowę.

– Jestem Łukasz – przedstawiłem się, choć wiedziałem, że on doskonale wie, kim jestem.

Wiem. Przepraszam – powiedział niemal od razu, a jego słowa były szczere. – Nigdy nie zamierzałem nikogo skrzywdzić. To wszystko wymknęło się spod kontroli.

– Dlaczego? – spytałem wprost. – Jak to się stało?

– Poznaliśmy się w pracy. Była... jest niesamowita. Z początku myślałem, że to tylko przyjaźń. Ale potem te rozmowy, ten czas spędzony razem... Po prostu stało się. Ale zapewniam cię, że to nie jest wymówka – odpowiedział, zmagając się z własnymi myślami.

Słuchałem go, próbując zrozumieć jego perspektywę. Widziałem w nim człowieka, który, podobnie jak ja, znalazł się w sytuacji, której nie przewidział.

– Czy coś dla ciebie znaczyła? – zapytałem, starając się wyciągnąć z siebie ostatnie resztki opanowania.

– Była dla mnie ważna, ale wiem, że jej miejsce jest przy tobie – powiedział. – Nie chcę rozbijać waszego małżeństwa. To, co się stało, było błędem.

Wyszedłem z kawiarni, pełen sprzecznych uczuć. Nie byłem pewien, co ta rozmowa miała dla mnie znaczyć. Wiedziałem tylko, że muszę podjąć decyzję o naszej przyszłości, kierując się sercem, które teraz było rozdarte.

Łukasz, 39 lat

Czytaj także:
„Szwagierka była hipnotyzująca jak orzeźwiające perfumy. Nie miałem pojęcia, że ma w tym ukryty cel”
„Randka w ciemno miała być jak ze snu, a okazała się koszmarem. Nie wiem, czy kiedykolwiek jeszcze dotknę faceta”
„Gdy teściowa zrobiła to na naszym weselu, po prostu zaniemówiłam. Nie sądziłam, że jest zdolna do takich rzeczy”

Reklama
Reklama
Reklama