„Żona kupiła mi perfumy na Dzień Mężczyzn. Gdy na obiedzie poczułem je u kogoś innego, zaśmierdziało mi zdradą”
„Kasia rzadko robiła mi takie niespodzianki. Pocałowałem ją delikatnie w czoło i od tamtej pory codziennie używałem nowych perfum, myśląc, że to jeden z tych małych gestów, które ożywiają związek”.

Nie mam powodów, by wątpić w moją żonę. Nigdy nie dawała mi powodów do zazdrości, nigdy nie czułem, że coś jest nie tak. Może to dlatego, że Kasia zawsze była skryta, nie mówiła zbyt wiele o sobie, nawet w małżeństwie. Ale ja to akceptowałem. Uważałem, że każdy ma prawo do swojej przestrzeni.
Żona zrobiła mi niespodziankę
Nasze życie było spokojne, stabilne, może czasem zbyt rutynowe, ale czy to źle? Po dziesięciu latach związku czułem, że wciąż jesteśmy zespołem, że możemy na sobie polegać. Kasia ostatnio jednak była trochę zamyślona, trochę bardziej rozkojarzona. Może to stres w pracy, może zmęczenie. Nie drążyłem tematu, nie chciałem jej naciskać.
Tym bardziej zaskoczył mnie jej gest.
– Adam, mam coś dla ciebie – powiedziała pewnego wieczoru, stawiając na stole eleganckie, czarne pudełko.
Podniosłem brwi. Prezent? Tak po prostu?
– Co to takiego? – zapytałem, otwierając wieczko.
– Dzień Mężczyzn, pamiętasz? – Uśmiechnęła się lekko. – Pomyślałam, że się ucieszysz.
Faktycznie, zapomniałem, że jest takie święto jak Dzień Mężczyzn. W sumie rzadko to obchodziliśmy. Kasia nigdy wcześniej nie dawała mi prezentów z tej okazji, więc tym bardziej mnie to zaskoczyło.
Perfumy mi się podobały
Flakon perfum był ciężki, elegancki. Już kiedyś widziałem tę markę, ale nie mogłem sobie przypomnieć, gdzie. Zdjąłem korek i powąchałem. Zapach był intensywny, męski, ale zarazem miał w sobie coś znajomego. Coś, co gdzieś już czułem.
– Podoba ci się? – spytała, przyglądając mi się uważnie.
– Tak – przytaknąłem, choć w głowie wciąż próbowałem skojarzyć ten aromat. – Jest… dziwnie znajomy. Ale może już gdzieś go czułem.
Kasia się lekko spięła.
– Może kiedyś w perfumerii? – zaśmiała się nerwowo. – Długo wybierałam, wąchałam mnóstwo różnych zapachów.
Pokiwałem głową, zadowolony z prezentu. Kasia rzadko robiła mi takie niespodzianki. Pocałowałem ją lekko w czoło i od tamtej pory codziennie używałem nowych perfum, myśląc, że to jeden z tych małych gestów, które ożywiają związek. Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że zapach ten zmieni moje życie.
Żona była jakaś inna
Perfumy miały w sobie coś intrygującego, coś, co sprawiało, że czułem się inaczej – pewniej, bardziej zauważalnie. Kasia chyba też to zauważyła, bo parę razy przytuliła się do mnie mocniej niż zwykle, wdychając zapach.
– Pasują do ciebie – powiedziała któregoś ranka, poprawiając mi kołnierz koszuli.
– Aż tak? – zaśmiałem się, pryskając jeszcze odrobinę na nadgarstki.
– Mhm – uśmiechnęła się, ale szybko odwróciła wzrok.
Nie zwróciłem na to większej uwagi. Uznałem, że może po prostu była czymś zamyślona. Sam byłem zajęty pracą i codziennymi obowiązkami. Ale w głowie wciąż miałem to jedno uczucie – że ten zapach gdzieś już czułem, że kojarzył mi się z czymś konkretnym, ale za nic w świecie nie mogłem przypomnieć sobie z czym.
Podczas jednej z kolacji temat znowu wypłynął.
– Wiesz, nigdy nie dawałaś mi perfum. Skąd ten pomysł? – zapytałem, mieszając makaron widelcem.
Kasia podniosła na mnie wzrok i na ułamek sekundy jej twarz zdradziła napięcie.
– Po prostu… chciałam zrobić ci przyjemność. To źle?
– Nie, skądże – zaśmiałem się. – Po prostu jestem zaskoczony.
– A podobają ci się? – Zmieniła temat, jakby chciała odwrócić uwagę od mojego pytania.
– Bardzo – przyznałem szczerze. – Choć wciąż mam wrażenie, że skądś ten zapach znam.
Znowu to spięcie. Znowu to delikatne drgnięcie ręki, gdy sięgała po kieliszek wina. Coś było nie tak.
Tego wieczoru długo nie mogłem zasnąć. W pokoju unosił się zapach nowych perfum, które zdążyły już wsiąknąć w pościel. Wciąż próbowałem przypomnieć sobie, gdzie wcześniej czułem ten aromat. W pracy? Na ulicy? Może któryś z kolegów miał podobne? Odpowiedź przyszła niespodziewanie.
Nie tylko ja tak pachniałem
Kilka dni później byliśmy na rodzinnej uroczystości – urodzinach mojej mamy. Atmosfera była luźna, gwar rozmów mieszał się z odgłosami sztućców i stukiem kieliszków. Rozmawiałem z ojcem, gdy nagle do mojego nosa dotarł ten sam, dobrze już mi znany zapach. Odwróciłem się.
Paweł, mój brat, stał niedaleko, śmiejąc się z czegoś, co powiedziała Kasia. Właśnie podnosił kieliszek do ust, a ja wciągnąłem powietrze jeszcze raz. To nie było możliwe. On pachniał dokładnie tak samo jak ja.
– Paweł, masz nowe perfumy? – zapytałem, próbując brzmieć swobodnie.
Mój brat spojrzał na mnie z lekkim zdziwieniem, ale szybko przywołał na twarz beztroski uśmiech.
– Tak, można tak powiedzieć. Fajny zapach, co?
– Skąd je masz? – naciskałem, choć czułem, jak serce zaczyna mi bić szybciej.
– Dostałem od znajomej – odparł i wzruszył ramionami.
Spojrzałem na Kasię. Unikała mojego wzroku. Wtedy poczułem nieprzyjemny ucisk w żołądku. Coś było bardzo, bardzo nie tak.
Miałem dziwne myśli
Coś we mnie pękło. Przez resztę wieczoru nie mogłem się skupić na rozmowach, śmiechach, nawet na życzeniach dla mamy. W głowie miałem tylko jedno: skąd Paweł ma te perfumy? „Od znajomej” – tak powiedział. A jeśli tą znajomą była Kasia?
To przecież absurd. Moja własna żona i mój brat? To niemożliwe. A jednak… Nie mogłem pozbyć się tego ukłucia w klatce piersiowej. To było jak świerzbienie, którego nie da się pozbyć ot tak. W nocy leżałem obok Kasi, wsłuchując się w jej spokojny oddech. Ona spała. A ja czułem, jak zalewa mnie fala niepokoju.
Następnego dnia, gdy Kasia wyszła do pracy, zrobiłem coś, czego nigdy wcześniej bym nie zrobił – zacząłem przeszukiwać jej rzeczy. Na początku czułem się jak złodziej. Ale to było silniejsze ode mnie.
Zajrzałem do szuflady z jej kosmetykami – nic. We wszystkich torebkach tylko zwykłe drobiazgi. Już miałem się poddać, gdy w kieszeni jednej z jej kurtek natrafiłem na zmięty paragon. Serce zaczęło mi bić mocniej. Dwa flakony tych samych perfum. Kupione tego samego dnia. To nie był przypadek.
Przez kilka minut wpatrywałem się w paragon, jakbym liczył na to, że jego treść nagle się zmieni. Może to pomyłka? Może Kasia kupiła dwa flakony, ale jeden był dla kogoś innego? Dla ojca? Dla kolegi z pracy?
Ale nie. Nie mogłem się już oszukiwać. Kasia kupiła te perfumy dla mnie i dla Pawła. To wyjaśniało wszystko – jej spięcie, nerwowy śmiech, unikanie mojego wzroku. Przełknąłem ślinę i schowałem paragon do kieszeni. Wiedziałem, że muszę ją o to zapytać.
Chciałem znać prawdę
Wieczorem czekałem na nią w salonie. Gdy tylko wróciła, rzuciła torebkę na krzesło i przeciągnęła się zmęczona.
– Ciężki dzień – westchnęła. – Umrę ze zmęczenia.
– Kasiu – powiedziałem spokojnie, choć czułem, że zaraz eksploduję. – Powiedz mi prawdę.
Zmarszczyła brwi.
– Prawdę o czym?
Wyciągnąłem paragon i rzuciłem go na stół.
– Dwa flakony tych samych perfum. Kupione tego samego dnia. Jeden dla mnie… a drugi?
Widziałem, jak na ułamek sekundy zamiera. Jak jej palce zaciskają się na pasku torebki.
– Może mi to wyjaśnisz? – dodałem ostrzej.
Żona przyznała się do romansu
Milczałam ale ja już znałem odpowiedź. Widziałem to w jej oczach – w tym nerwowym błysku, w drżeniu warg, w dłoniach, które nerwowo zaciskały się w pięści.
– Nic nie powiesz? – syknąłem, czując, jak ogarnia mnie wściekłość.
– Adam… – zaczęła cicho, ale jej głos się załamał.
– Po prostu mi to powiedz! – uderzyłem dłonią w stół.
Wtedy pękła. Odetchnęła głęboko, jakby szykowała się do skoku w przepaść, i spojrzała mi prosto w oczy.
– Tak – powiedziała. – Mam romans z Pawłem.
Te dwa słowa były jak cios w żołądek. Świat nagle zwęził się do jednego punktu – jej twarzy, jej ust, które jeszcze kilka dni temu całowałem, nie wiedząc, że należą już do kogoś innego.
– Jak długo? – zapytałem, ale bałem się usłyszeć odpowiedź.
Kasia opuściła głowę.
– Pół roku.
Pół roku. Sześć miesięcy. Sześć miesięcy oszustwa, kłamstw, uśmiechów, udawanej czułości.
– Jak mogłaś? – wyszeptałem, bo nie byłem w stanie wydusić z siebie nic więcej.
Kasia otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale w końcu tylko pokręciła głową. Nie było żadnego „to nie tak, jak myślisz”. Nie było żadnych wymówek. Była tylko naga, brutalna prawda. A ja nie wiedziałem, co teraz zrobić.
Czułem się oszukany
Nie pamiętam, co było potem. Wiem tylko, że wyszedłem. Wyszedłem z domu, z jej życia, z tego kłamstwa, w którym żyłem przez ostatnie miesiące. Szukałem powietrza, ale miałem wrażenie, że całe miasto pachnie tymi przeklętymi perfumami.
Kasia dzwoniła. Nie odbierałem. Paweł próbował pisać. Blokowałem. Nie chciałem ich słuchać. Nie potrzebowałem więcej słów, więcej kłamstw, więcej usprawiedliwień.
Ocknąłem się dopiero nad ranem, siedząc w aucie na pustym parkingu. Nie miałem pojęcia, co dalej. Wracać? Odejść na zawsze? Wiedziałem jedno – nic już nie będzie takie samo. Zdradziła mnie żona. Zdradził mnie brat. A ja musiałem zdecydować, czy to koniec mojego życia, czy dopiero początek czegoś nowego. Nie wiedziałem, co wybrać. Ale wiedziałem jedno. Już nigdy nie użyję tych perfum.
Adam, 40 lat
Czytaj także: „Ukradłam oszczędności rodziców, by pomóc przyjaciółce. Teraz dla nich jestem złodziejką, a dla niej naiwniaczką”
„Teściowa ma gdzieś moje zasady. Ja uczę córkę oszczędzać, a ona daje jej kasę i spełnia wszystkie zachcianki”
„Wszyscy czekali na spadek babci Tereski, ale ona nie była głupia. W testamencie zakpiła sobie z pazernej rodzinki”

