„Znalazłem drogi zegarek w szafie żony, ale pod choinkę dostałem szalik. Po świętach zobaczyłem to cacko u kogoś innego”
„– Nie mogę się już doczekać prezentu od ciebie – powiedziałem, próbując zabrzmieć lekko. Uśmiechnąłem się półgębkiem, jakbym żartował, ale naprawdę byłem podekscytowany. Cały czas miałem w głowie ten zegarek”.

Mam trzydzieści cztery lata, od pięciu jestem mężem Magdy. Pracuję w dużej firmie, gdzie wszyscy są mili, ale nikt nie pyta, co naprawdę u ciebie słychać. To mi nawet pasuje. Nigdy nie byłem duszą towarzystwa. Lubię spokój, rutynę, powtarzalność. A przynajmniej tak mi się wydawało, dopóki nie zaczęło mnie to wszystko dusić.
Nasze małżeństwo... no cóż. Na zdjęciach wyglądamy na szczęśliwych. Magda dba o estetykę – nie tylko wnętrz, które urządza zawodowo, ale i naszej wspólnej codzienności. Kiedyś byliśmy blisko. Rozmawialiśmy godzinami, planowaliśmy, śmialiśmy się z tych samych rzeczy. Teraz jemy razem kolacje, oglądamy seriale, wychodzimy ze znajomymi. Ale to wszystko jakoś… bez dotyku. Bez emocji.
Święta zbliżały się wielkimi krokami. Magda dekorowała dom, puszczała świąteczne piosenki. Chciałem się przydać – szukałem lampek, myślałem, że są w naszej szafie. To wtedy znalazłem pudełko. Eleganckie, ciężkie. W środku był zegarek. Drogi. Stylowy. Idealny. Pomyślałem: „To musi być dla mnie”. Serce mi przyspieszyło. Może to sposób Magdy, żeby coś naprawić? Żeby przypomnieć mi, że wciąż jej zależy?
Czekałem na to jak dziecko
– To co, pakujemy się na Wigilię? – zapytała Magda przy kolacji, nakładając mi na talerz pieczonego łososia z warzywami. – Mama mówiła, że śledzie już się robią.
– Jasne. I… nie mogę się już doczekać prezentu od ciebie – powiedziałem, próbując zabrzmieć lekko. Uśmiechnąłem się półgębkiem, jakbym żartował, ale naprawdę byłem podekscytowany. Cały czas miałem w głowie ten zegarek.
Magda spojrzała na mnie z ukosa, z tym swoim tajemniczym uśmiechem, który kiedyś mnie rozbrajał.
– Może się zdziwisz – powiedziała, bawiąc się widelcem.
– Oby pozytywnie – mruknąłem.
Nie dopytywałem. Nie chciałem zepsuć niespodzianki. Udawałem, że nic nie wiem. Ale pod tą pewnością czaiła się jakaś nuta niepokoju.
W Wigilię stół był jak zwykle – uginał się pod ciężarem jedzenia, rodzice Magdy opowiadali te same anegdoty, co zawsze, a ja z każdym kwadransem coraz bardziej czułem narastające napięcie. Wreszcie nadszedł czas prezentów. Magda wręczyła mi małą paczkę. Była miękka. Już wtedy poczułem, że coś jest nie tak. Rozdarłem papier. W środku był szalik. Szary, wełniany, z metką znanej sieciówki.
– Wydaje mi się, że będzie ci pasować do płaszcza – powiedziała, patrząc na mnie z oczekiwaniem.
– Super. Dzięki – wymusiłem uśmiech. – Bardzo... przytulny.
Pocałowała mnie w policzek, jakby wszystko było w najlepszym porządku. A zegarka nigdzie nie było. Przez resztę wieczoru udawałem, że wszystko gra, ale w środku coś mi się zacięło. Może to nie ten zegarek? Może kupiła go dla kogoś z rodziny? A może... jeszcze czeka na odpowiedni moment?
Zobaczyłem to przypadkiem
Tydzień po świętach umówiliśmy się z moim kumplem, Tomkiem na kawę. Dawno się nie widzieliśmy – odkąd założył swoją firmę, był ciągle w rozjazdach. Tomek, jak zwykle roześmiany, rozpiął kurtkę, zrzucił czapkę i usiadł naprzeciw mnie, przetarł dłonie, jakby miał za chwilę wziąć się do roboty.
– Ty to się przynajmniej wyspałeś w święta – mruknął. – Ja u rodziców Martyny nie miałem, nawet kiedy siąść w toalecie w spokoju.
– U nas też szału nie było – uśmiechnąłem się. – Chociaż... dostałem szalik.
– No widzisz, coś praktycznego – parsknął śmiechem. – Ja zresztą też coś dostałem.
Wtedy to zauważyłem. Ten zegarek na jego nadgarstku. Dokładnie taki sam. Ten sam kolor, ten sam pasek, to samo zapięcie. Z bliska wyglądał jeszcze lepiej niż w pudełku. Zamarłem na ułamek sekundy.
– Ładny – powiedziałem spokojnie, ale poczułem, jak skacze mi ciśnienie. – Nowy?
Tomek spojrzał odruchowo na rękę, jakby sam o nim zapomniał.
– A, tak... prezent od... znajomej – wzruszył ramionami, po czym natychmiast zmienił temat. – Słuchaj, musimy się kiedyś zgadać znowu na kręgle, jak za starych czasów.
Prezent od znajomej. Te słowa nie dawały mi spokoju przez resztę spotkania. Patrzyłem, jak śmieje się, mówi, opowiada, a ja w głowie odtwarzałem obraz tego pudełka w naszej szafie. Może to przypadek. Może ktoś inny też mógł kupić taki sam zegarek. Może… A może nie.
Nie mogłem już udawać
Od spotkania z Tomkiem nie potrafiłem wrócić do normalności. Z pozoru wszystko wyglądało tak samo – poranna kawa, Magda przeglądająca laptopa w salonie, wspólne zakupy. Ale we mnie coś się zmieniło. Obserwowałem ją, łapałem każdy szczegół, ton głosu, spojrzenie. I czekałem na moment, który coś zdradzi. Nie musiałem długo czekać.
Był czwartek, wróciłem wcześniej z pracy. Magda nie słyszała, jak otwieram drzwi – rozmawiała przez telefon w sypialni. Głos miała cichy, stłumiony.
– Nie dzwoń do mnie o tej porze... Tak, wiem. Tylko nie pod dom – zamilkła, słuchała. – Zobaczymy się, jak ustaliliśmy. Nie dzisiaj. Kamil jest w domu.
Zamarłem. Cofnąłem się, jakby dotknął mnie prąd. Usiadłem na fotelu w przedpokoju i czekałem, aż skończy. Gdy wyszła z sypialni, udawałem, że przysypiam. Pocałowała mnie w czoło, poszła do kuchni. Jakby nic się nie stało. Ale się stało.
Wieczorem nie wytrzymałem. Leżała w łóżku z książką, zapytałem:
– Magda, komu dałaś ten zegarek?
Zamarła.
– Co?
– Ten, który był w naszej szafie. Widziałem go u Tomka. To był dokładnie ten sam model – spojrzałem na nią. – Dostał go od ciebie?
Przez chwilę siedziała nieruchomo. Potem spuściła wzrok.
– Kamil... to nie jest tak...
– A jak?
Milczała długo. W końcu wyszeptała:
– Wiesz, to się po prostu… stało.
Wiedziałem już wszystko. Nie potrzebowałem więcej słów. Mój uporządkowany świat runął.
Przyznała się do wszystkiego
Nie powiedziałem nic. Wyszedłem z sypialni i długo siedziałem w kuchni, wpatrzony w ciemność za oknem. Słyszałem, jak chodzi po mieszkaniu, jak odkręca wodę, jak położyła się z powrotem. Czekała, aż przyjdę, że coś powiem, że wybuchnę. Nie potrafiłem. Słowa ugrzęzły mi w gardle.
W końcu wróciłem do sypialni i stanąłem w drzwiach.
– Jak długo to trwa?
Usiadła na łóżku, blada. Przez chwilę patrzyła w podłogę, potem spojrzała na mnie. Bez złości. Bez litości.
– Krócej niż myślisz, ale dłużej niż powinno.
Te kilka słów wbiły mi się w głowę jak gwóźdź. Krócej. Dłużej. I co z tego? Zdrada to zdrada.
– Dlaczego akurat on? – spytałem cicho.
– Nie wiem – odpowiedziała. – Był blisko. Rozumiał mnie. Był… obecny. A ty… ty zawsze gdzieś byłeś, ale jakby obok. W pracy, zmęczony, zamknięty w sobie.
Zacisnąłem zęby. Nie chciałem jej słuchać, ale każda jej odpowiedź mnie raniła, a równocześnie potrzebowałem ich, jakby miały mnie uleczyć.
– Mogłaś o tym porozmawiać. Zostawić mnie. A nie...
– Wiem – przerwała. – Wiem, Kamil. Zniszczyłam to, ale czułam się samotna.
Zabrałem kurtkę i wyszedłem. Pojechałem do Anki, mojej siostry. Gdy otworzyła drzwi i zobaczyła mnie z tym wszystkim wypisanym na twarzy, od razu wiedziała, że to nie są odwiedziny.
– Chodź. Zaparzę herbaty. I mów, co się stało.
Tylko pogorszył sprawę
Spotkałem się z Tomkiem trzy dni później. Zadzwoniłem sam, choć wszystko we mnie się przed tym broniło. Umówiliśmy się w barze niedaleko jego mieszkania. Przyszedł spóźniony, z tą swoją nonszalancką miną. Nawet się uśmiechnął.
– Kamil! Dawno się nie widzieliśmy – rzucił, jakby nic się nie wydarzyło.
– Widziałem zegarek – powiedziałem od razu, nie czekając na jego teatrzyk. – I wiem o wszystkim.
Zamilkł. Twarz mu stężała. Opadł na krzesło jak ktoś, komu nagle odcięto prąd.
– Słuchaj... to nie miało się tak skończyć – zaczął, pocierając twarz dłońmi. – To był błąd. Wiem. Nie planowaliśmy tego. Po prostu… jakoś tak wyszło.
– Jakoś tak wyszło? – powtórzyłem. – Spałeś z moją żoną. Od miesięcy. To się nie „jakoś tak” dzieje, Tomek.
– Nie chciałem cię zranić. Przysięgam.
Zaśmiałem się. Krótko. Gorzko.
– To zabawne, bo właśnie to zrobiłeś. Doskonale.
– Kamil, Magda też tego chciała. To nie była tylko moja inicjatywa.
– Dziękuję, że to podkreślasz – powiedziałem spokojnie, choć w środku czułem, jak wszystko we mnie pulsuje. – To niczego nie zmienia.
Wstałem. Nie zamierzałem już nic słuchać. On też wiedział, że to koniec. Z nami. Ze wszystkim.
– Trzymaj się, stary – rzucił jeszcze na odchodne. Głos mu się załamał. Może żałował. Może nie. Ale mnie już to nie obchodziło.
Straciłem ich i złudzenia
Wróciłem do pustego mieszkania. Świąteczne ozdoby wciąż wisiały na choince, jakby wszystko było po staremu. Ale to była już inna przestrzeń. Obca. Cicha w zupełnie nowy sposób.
Magda zostawiła mi wiadomość na lodówce: „Jestem u mamy. Jeśli chcesz porozmawiać, daj znać”. Nie dawałem. Telefon co jakiś czas wibrował od SMS-ów – nie czytałem. Odsłuchałem jedną wiadomość głosową. Brzmiała na zrozpaczoną. Zamknąłem ją jednym kliknięciem.
Zdrada boli nie tylko dlatego, że ktoś cię oszukał. Najgorsze jest to, że nie widziałeś tego wcześniej. Że ufałeś, że czułeś się bezpiecznie, że byłeś przekonany, że znasz drugiego człowieka. A potem okazuje się, że nie wiesz nic. Że wszystko, na czym budowałeś, było prowizoryczne jak domek z kart.
Nie wiem, co dalej. Nie wiem, czy potrafię wybaczyć. Nie wiem nawet, czy chcę. Może powinienem być zły, krzyczeć, żądać wyjaśnień. Jestem tylko zmęczony. Straciłem dwoje najbliższych ludzi jednocześnie. Jednego przez miłość, drugiego przez zaufanie. Teraz zostali ze sobą. Nie wiem, co ich łączy – może tylko wspólna wina.
Na razie zostaję tutaj. W tym mieszkaniu, z ciszą, której już się nie boję. Z tym zimowym światłem, które wpada przez okno i rozcina kurz na kawałki. Wreszcie widzę wyraźnie. I nie jest to przyjemny widok.
Kamil, 34 lata
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „Chciałem uniknąć długów na święta, ale żona miała inne plany. Byłem sknerą, który psuje magię Bożego Narodzenia”
- „Gdy poderwałem młodszą stażystkę, czułem się królem życia. Dopiero potem zrozumiałem, że zrobiła sobie ze mnie zabawkę”
- „W mikołajki spotkałem się z kochanką i niechcący rozpętałem burzę. Choć żona już wie, nie żałuję ani chwili”

