„Znalazłam okazyjną ofertę na wakacje i nikomu się nie przyznałam. Nie dość, że wypoczęłam, to jeszcze zarobiłam”
„Pisanie sprawiło mi nie lada frajdę, dawno już nie zajmowałam się tym w takiej formie. Po wysłaniu wszystkiego Kostasowi otrzymałam od niego przelew opiewający na siedem tysięcy złotych. Nie kryłam zadowolenia – zwłaszcza że do tej pory nie miałam świadomości tego, że zarabianie przyzwoitych pieniędzy nie musi być katorgą”.

- Listy do redakcji
Nie miałam w planach wakacyjnego wyjazdu. Zawodowe obowiązki przytłaczały mnie do tego stopnia, że nie mogłam pozwolić sobie nawet na myślenie o urlopie. Szefowa zresztą utrzymywała mnie w tym przekonaniu – nieustannie powtarzała, że dla ludzi sukcesu wypoczynek jest prawdziwym luksusem. Sęk w tym, że nie miałam pewności, czy chcę być człowiekiem sukcesu.
Czasem trzeba odpocząć
Praca to bardzo ważna część mojego życia. To, czy ją lubię, to już zupełnie inna historia. Chyba po prostu przywykłam do pewnych rzeczy i przestałam się nimi zbytnio przejmować. Presja na to, aby dawać z siebie wszystko, jest ogromna. Przyznaję, że jest to szalenie wyczerpujące. Całe moje ciało domagało się odpoczynku, ale ja to ignorowałam. Jednakże któregoś dnia, kiedy szukałam w internecie roweru dla kilkuletniego siostrzeńca, wyświetliła mi się pewna oferta.
Chodziło o tygodniowy pobyt w Grecji w luksusowym hotelu za bardzo przystępne pieniądze, ale poza sezonem. Niemniej proponowano zwrot części kosztów w zamian za rzetelne i wartościowe opinie na temat funkcjonowania hotelu. Mówiąc innymi słowami, potrzebowali testerów. Spełniałam wszystkie wymogi. Doszłam do wniosku, że nie mam nic do stracenia i wysłałam zgłoszenie. Zostałam przyjęta do projektu.
W pracy wzięłam zaległy urlop. Szefowej i współpracownikom powiedziałam, że mam do załatwienia parę zaległych spraw i to ostatni gwizdek, żeby w końcu się nimi zająć. Nie miałam ani potrzeby, ani ochoty mówienia o tym, że wybieram się do Grecji. Nawet siostrze i rodzicom słowa nie pisnęłam. Nie chciałam odpowiadać na różne pytania. Zachowałam to wyłącznie dla siebie. Nie jestem osobą, która relacjonuje swoje życie na profilach społecznościowych, więc nie było ciśnienia, żeby publikować zdjęcia z Grecji i się chwalić.
Wyjazd był strzałem w dziesiątkę
Hotel znajdował się w malowniczej miejscowości na wyspie Korfu. Marmurowe posadzki, basen z krystalicznie czystą wodą, dekoracje w postaci obrazów – byłam zachwycona. Oczywiście obsługa nie miała pojęcia, kto przyjechał tu w charakterze testera. Byłam kimś w rodzaju tajemniczego klienta. Miałam za zadanie pisać raporty i zdawać je codziennie do określonej godziny. Poza tym mogłam robić, co mi się tylko podoba. Raporty i tabelki to mój chleb powszedni, więc nie miałam z tym żadnych problemów.
Miejsce było wspaniałe. Leżąc na leżaku i popijając zimne mojito, zrozumiałam, jak bardzo potrzebowałam wakacji. Byłam najzwyczajniej w świecie przemęczona. Ani przez chwilę nie żałowałam, że odwiedziłam ten rajski zakątek. Trzeciego dnia pobytu podszedł do mnie przystojny mężczyzna i zapytał, czy to ja jestem testerką z Polski. Widząc moje pełne zdziwienia spojrzenie, natychmiast się przedstawił.
– Proszę wybaczyć, jestem Kostas, właściciel hotelu.
Ucięliśmy sobie krótką pogawędkę, po czym poszliśmy na spacer po plaży. Nie było w tym niczego romantycznego. Polubiliśmy się szybko, ale była to czysto przyjacielska znajomość. Kostas był bardzo zadowolony z moich raportów. Twierdził, że to jest dokładnie to, czego oczekiwał, w związku z czym ma dla mnie pewną propozycję.
Dobrze płatna praca może być przyjemna
– Lubisz pisać? – zapytał Kostas, przyglądając mi się uważnie.
– Tak – odparłam. – Piszę od dziecka, ale głównie do szuflady.
– Sprawa wygląda tak, że mam problem z marketingiem. Potrzebuję dobrych tekstów na stronę, którą przydałoby się rozbudować.
– Sugerujesz, żebym się tym zajęła?
– Nie sugeruję – uśmiechnął się – ale proponuję.
Następnego dnia przy porannej kawie omówiliśmy szczegóły. Ustaliliśmy, że zajmę się tym po powrocie do Polski. Póki co miałam korzystać z uroków moich greckich wakacji. Kostas pokazał mi parę interesujących miejsc na wyspie. Zapewnił też, że jeśli kiedykolwiek odwiedzę któryś z jego hoteli, mogę liczyć na zniżkę. Do kraju wracałam z uczuciem wielkiego niedosytu, ale obiecałam sobie, że na bank wrócę na Korfu. Bardzo mi się tam spodobało. Miałam jeszcze kilka dni wolnego, które przeznaczyłam na realizację zlecenia od Kostasa.
Pisanie sprawiło mi nie lada frajdę, dawno już nie zajmowałam się tym w takiej formie. Po wysłaniu wszystkiego Kostasowi otrzymałam od niego przelew opiewający na siedem tysięcy złotych. Nie kryłam zadowolenia – zwłaszcza że do tej pory nie miałam świadomości tego, że zarabianie przyzwoitych pieniędzy nie musi być katorgą. W mojej pracy muszę nieźle harować. Otrzymanie premii wiąże się z koniecznością spełnienia tak wyśrubowanych wymogów, że ciężko im sprostać. Udało mi się to dwa razy, ale potwornym kosztem. Teraz miałam czarno na białym dowód na to, że to może wyglądać zupełnie inaczej. Do tego doszedł jeszcze obiecany zwrot części kosztów, jakie poniosłam w związku z wyjazdem. W rezultacie mój faktyczny zarobek był większy.
Zupełnie zmieniłam spojrzenie
Po urlopie wracałam do biura już z zupełnie innym nastawieniem. Zeszło ze mnie ciśnienie, że muszę być najlepsza i brać na siebie nadmierną ilość obowiązków. Kiedy szefowa poprosiła, abym została w piątek po godzinach, odmówiłam bez wdawania się w zbędne tłumaczenia. Wiedziałam, że to nie jest pilne i z powodzeniem mogę się tym zająć w poniedziałek. Była bardzo zaskoczona, ale nie mogła mnie do niczego siłą nakłonić. Ja natomiast zaczęłam poważnie zastanawiać się nad zmianą pracy. Trochę się już w tej firmie zasiedziałam, więc może przyszedł czas na jakąś rewolucję zawodową? Podzieliłam się swymi przemyśleniami z przyjaciółką, ale nie podeszła do tematu zbyt entuzjastycznie.
– Przecież zarabiasz niezłą kasę – stwierdziła. – Po co szukać dziury w całym?
– Nie wydaje ci się, że to bez sensu tkwić jak kołek w jednym miejscu? – zapytałam, lecz nie doczekałam się odpowiedzi.
Niedługo potem odezwał się Kostas. Poprosił o kolejne teksty, tym razem dotyczące jego hotelu na Cyprze.
– Koniecznie musisz tu przylecieć – roześmiał się. – Zapewniam, że nie pożałujesz.
Nie miałam co do tego cienia wątpliwości. Nie przypuszczałam tak, że jedno ogłoszenie może w takim stopniu zmienić życie. To, że natrafiłam na akurat tę ofertę wyjazdu do Grecji, nie było przypadkiem.
Agnieszka, 38 lat
Czytaj także:
- „Latami się nie odzywał, a teraz chce być ojcem roku. Przypomniał sobie, że ma syna, bo potrzebuje pomocy”
- „Wspólny weekend z teściową w górach zapowiadał się strasznie. Jednak zamiast krytyki usłyszałam coś zaskakującego”
- „Romans z kolegą z pracy miał być odskocznią. Dwie kreski na teście szybko zmieniły gorące uczucie w piekło”

