„Zdradziłam męża z jego najlepszym przyjacielem. Nie wiedziałam, że wpadłam w pułapkę, którą już dawno rozstawił”
„Tomek patrzył na mnie tak, jakby widział mnie naprawdę. Inaczej niż Michał, który od lat mnie nie zauważał. Tomek... stał blisko, aż za blisko. Milczeliśmy chwilę w jego kuchni, gdzie pachniało kawą, a atmosfera robiła się coraz bardziej elektryzująca”.

- Redakcja
Nasze małżeństwo według innych wyglądało jak z obrazka. Dwoje dzieci, dom pod miastem, dwa samochody i stabilna praca. Sąsiedzi mówili, że nam zazdroszczą, tyle że nie widzieli, że w tym domu od dawna nie było bliskości. Że Michał wracał coraz później, nie całował mnie na dzień dobry ani na dobranoc, nie pytał, czy wszystko w porządku. A ja przez długi czas milczałam.
Byłam jak duch — obecna, ale niewidzialna. Tylko dzieci trzymały mnie przy życiu: ich śmiech i potrzeby.
Michał? On już dawno był gdzieś indziej: w pracy, w telefonie, we własnych myślach. Patrzył przez mnie jak przez szybę — jakby mnie nie było. Już nawet się nie kłóciliśmy, a przez to było za cicho, za spokojnie. Zbyt obco.
Tomek... Tomek, przyjaciel Michała, zawsze był blisko. Czasem miałam nawet wrażenie, że zna mnie lepiej niż mój mąż. Reagował na moje spojrzenia, westchnienia, wiedział, kiedy udaję, że wszystko gra. A ja któregoś wieczoru... przestałam udawać.
Wiem, co zrobiłam. Kiedy to się działo, nie miałam jednak pojęcia, że nasze małżeństwo i tak było skończone. Że Michał od dawna planował odejść, tylko jakoś zapomniał mi o tym powiedzieć.
W domu było cicho
Wiedziałam, że to zły pomysł, jeszcze zanim przekroczyłam próg jego mieszkania. Mimo to weszłam do środka. Zbyt długo żyłam w zawieszeniu, zbyt długo tęskniłam za dotykiem, spojrzeniem, rozmową, która nie jest tylko rozsądną wymianą zdań.
Tomek patrzył na mnie tak, jakby widział mnie naprawdę. Inaczej niż Michał, który od lat mnie nie zauważał. Tomek... stał blisko, aż za blisko. Milczeliśmy chwilę w jego kuchni, gdzie pachniało kawą, a atmosfera robiła się coraz bardziej elektryzująca.
— Elwira... — powiedział cicho. — Nie musisz nic mówić.
Podeszłam do okna, jakbym miałam tam znaleźć jakieś rozwiązanie, ale przecież dobrze wiedziałam, po co przyszłam.
To on wykonał pierwszy krok. Dotknął mojego ramienia, powoli, ostrożnie. Odwróciłam się i spojrzałam mu w oczy. Nie było w nich pytania, bo on już podjął decyzję. Pocałował mnie, a ja mu na to pozwoliłam. Wtuliłam się w niego, jakby od tego zależało moje życie. Przez moment naprawdę miałam wrażenie, że znów jestem kobietą, a nie tylko matką i żoną, o której zapomniano.
Po wszystkim siedzieliśmy obok siebie, blisko, ale w milczeniu. Nie chciałam wracać... ale musiałam.
W domu było cicho. Michał spał na kanapie, z pilotem w dłoni, jakby nic się nie wydarzyło. Przeszłam obok niego i weszłam do sypialni. Usiadłam na łóżku, czując na sobie zapach innego mężczyzny.
„Czy Michał jeszcze czuje, kiedy pachnę czymś obcym? Czy w ogóle coś czuje?” — zapytałam sama siebie w myślach.
Zaczęłam się bać
Rano w kuchni było chłodniej niż zazwyczaj. Nie przez temperaturę, tylko przez samą obecność Michała. Siedział przy stole jak co dzień z nosem w telefonie. Kawa, dwie kromki chleba, dżem, a to wszystko okraszone milczeniem — wypisz wymaluj mój mąż.
— Michał... może porozmawiamy? — zapytałam ostrożnie, siadając naprzeciwko.
Nie podniósł wzroku.
— O czym? — mruknął jedynie.
— O nas. — Skrzyżowałam ramiona na piersi. — O tym, co się z nami dzieje. Jesteśmy jacyś... obcy.
Wzruszył ramionami.
— Nie dramatyzuj — burknął. — Wszystko jest jak zawsze.
Jak zawsze, no właśnie. Cisza, obojętność, dwójka ludzi, którzy mijają się we wspólnym mieszkaniu. Zamiast ciągnąć to dalej, wstałam i zaczęłam zmywać po śniadaniu. Michał jeszcze chwilę stukał w ekran, potem także wstał i wyszedł bez słowa. Nawet nie zamknął za sobą drzwi.
Zadzwoniłam do Karoliny, bo... koniecznie musiałam z kimś porozmawiać.
— Zdradziłam go — rzuciłam prosto z mostu. — Z Tomkiem.
Karolina długo milczała.
— Elwira, ty wiesz, że ja cię kocham — westchnęła w końcu. — Ale co ty robisz?
— Nie wiem — przyznałam prawie szeptem. — Od miesięcy nie czułam, że żyję. Tomek... on patrzy na mnie tak, jak Michał już nie potrafi.
— Ale to nie rozwiąże problemu — zauważyła. — Zdrada nie zapełni pustki. Ona tylko stworzy nową.
Wiedziałam, że ma rację, a jednocześnie zdawałam sobie sprawę z tego, że tej nowej pustki już się nie boję. Ona przynajmniej była moja. Znałam ją lepiej niż to coś, co codziennie działo się w naszym domu. Wtedy też dopiero zaczęłam się bać. I nie chodziło tu wcale o to, że Michał się dowie. Zaczęłam podejrzewać, że jemu ta zdrada nawet nie zrobi różnicy.
Zrobiło mi się duszno
Zebrałam się w sobie wieczorem. Dzieci już spały, a Michał jak zwykle siedział w salonie z laptopem. Światło lampy rzucało na niego cień, więc nie potrafiłam odczytać wyrazu jego twarzy. Stanęłam w drzwiach, trzymając kubek z herbatą, który i tak zaraz postawiłam na stole. Dłonie mi się trzęsły.
— Muszę ci coś powiedzieć — zaczęłam.
Nie oderwał wzroku od ekranu.
— To ważne — dodałam. Odchrząknęłam i wzięłam głęboki oddech: — Zdradziłam cię.
Uniósł spojrzenie, ale nie wyglądał na wstrząśniętego czy zdziwionego. Zamknął laptopa powoli, niemal obojętnie, jakby czekał na to od dawna.
— Wiem — powiedział cicho.
Zamilkłam. Słowa uwięzły mi w gardle.
— Skąd...?
— Elwira przerwał mi. — Ja od miesięcy planuję rozwód. Wiedziałem, że coś się dzieje. Tomek nie jest tak dyskretny, jak ci się wydaje.
Usiadł na kanapie. Twarz miał spokojną... Zbyt spokojną.
— Już dawno cię straciłem — ciągnął. — Nie wiedziałem tylko, że oddałaś się właśnie jemu.
Zrobiło mi się duszno. Gardło miałam tak ściśnięte, że ledwie mogłam mówić.
— Michał... — wykrztusiłam. — Dlaczego nic nie powiedziałeś?
— A co miałem powiedzieć? — prychnął. — Że od lat śpimy obok siebie jak obcy ludzie? Że milczysz, ja milczę i nikomu to nie przeszkadza?
— Mnie przeszkadzało! — jęknęłam w desperacji.
— Ale nie na tyle, żeby spróbować coś zmienić — stwierdził spokojnie. — I mnie też. Dlatego spisałem to wszystko na straty.
Łzy cisnęły mi się do oczu. On wstał i wyszedł do drugiego pokoju, zostawiając mnie tam, z moim wyznaniem i wszystkim tym wszystkim, czego już nie dało się odkręcić.
Nie zatrzymał mnie
Tomek nie odbierał telefonu przez dwa dni. Gdy w końcu oddzwonił, jego głos zdawał mi się dziwnie obcy.
— Spotkajmy się — powiedziałam tylko. — Muszę z tobą porozmawiać.
W jego mieszkaniu panowała cisza, która wcześniej wydawała mi się bezpieczna, a teraz była po prostu martwa. Usiadłam na brzegu kanapy, nie zdejmując kurtki.
— Michał wie — zaczęłam.
— Domyślałem się — odparł spokojnie. — On nie jest głupi.
Spojrzałam na niego. Stał oparty o framugę drzwi, jakby nie chciał siadać. Jakby ta rozmowa miała trwać tylko chwilę.
— Wiedziałeś, że planuje rozwód? — spytałam.
Przez jego twarz przemknął cień.
— Tomek, odpowiedz mi — nalegałam. — Wiedziałeś?
— Tak — powiedział w końcu. — Wiedziałem.
Poczułam, jakby ktoś uderzył mnie otwartą dłonią w twarz.
— I mimo to... mimo to to zrobiłeś? — wykrztusiłam.
— Myślisz, że dlatego cię chciałem? — wycedził. — Bo Michał odchodził?
Popatrzyłam na niego bez zrozumienia.
— To dlaczego? — rzuciłam.
Podszedł bliżej
Usiadł naprzeciwko, patrząc mi prosto w oczy.
— Bo od lat cię kocham, Elwira, ale nie miałem odwagi ci tego powiedzieć — wyznał. — Zawsze byłaś z nim. I zawsze wydawałaś się... zbyt lojalna.
— A jednak mnie dotknąłeś. — Głos mi drżał. — Zdradziłeś przyjaciela.
— Tak samo jak ty zdradziłaś męża — odparował.
Te słowa zawisły między nami jak zimny powiew.
— Myślałam, że mnie rozumiesz — szepnęłam. — Że jesteśmy w tym razem.
— Elwira... My nie jesteśmy w niczym razem — powiedział sucho. — Jesteśmy tylko dwójką ludzi, którzy zawiedli wszystkich, w tym samych siebie.
Wstałam. Nie miałam już nawet siły na łzy — została mi tylko ta potworna pustka.
— Zostałam sama — powiedziałam cicho. — W zgliszczach własnego życia.
Nie zatrzymał mnie.
Już dawno mnie nie było
Dom był cichy. Zbyt cichy. Michał się wyprowadził. Dzieci mieszkały tymczasowo u niego.
„Dajmy im trochę spokoju” — powiedział, jakby załatwiał jakąś sprawę służbową.
A ja się zgodziłam, nie protestowałam, bo nadal nie miałam siły.
Siedziałam przy kuchennym stole i wpatrywałam się w kubek po herbacie. Już dawno wystygła, jak wszystko we mnie. Przeszłam przez każdy pokój, dotykając poszczególnych rzeczy, jakby miały mi coś powiedzieć. One również milczały.
W łazience znalazłam szczoteczki do zębów dzieci — jeszcze nie zdążył ich zabrać. Jedna była Kuby, z postacią z bajki, którą kiedyś razem oglądaliśmy. Drugą Szymon wybierał sam: chciał „taką dorosłą, czarną”. Przycisnęłam je do piersi i usiadłam na kafelkach, jakby naraz zwaliło się na mnie całe życie.
Zadzwoniłam do Karoliny. Ta odebrała po drugim sygnale:
— Elwira?
Nie umiałam nic powiedzieć. Milczałam, a po chwili rozpłakałam się tak, jak nie płakałam od lat.
— Już dobrze. Płacz, ile trzeba — szepnęła. — W końcu przestaniesz.
W nocy nie mogłam spać. Przeszłam się do lustra. Spojrzałam na siebie: na tę kobietę, która jeszcze niedawno wierzyła, że miłość można wymusić samą obecnością. Widziałam zmęczenie, rozmazany makijaż — cień osoby, którą kiedyś byłam. Albo... którą udawałam. Na koniec wzięłam telefon i spojrzałam na zdjęcia. Na pierwszym z brzegu uchwycone wakacje nad morzem: Michał i dzieci. Uśmiechnięci. Ja poza kadrem — jak zwykle.
— Zdradziłam — wyszeptałam do pustego pokoju. — Ale zanim to zrobiłam, już dawno mnie nie było.
Elwira, 39 lat
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „Dla teściowej nie ma życia poza Kościołem. Przymykałam na to oko, aż dowiedziałam się, co opowiadała o mnie dzieciom”
- „Moja córka ma cudownego męża, a ciągle na niego narzeka. Gdybym była ciut młodsza, sama bym się za niego zabrała”
- „Na emeryturze chciałam korzystać z życia, a nie zajmować się za darmo wnukami. Syn myślał, że żartuję”

