„Zdradziłam męża na andrzejkach. To skok w bok bez zobowiązań, ale jedno nagranie pozbawiło mnie złudzeń”
„Przez pierwsze dni po imprezie żyłam jakby w transie. Wstawałam rano, szykowałam dzieci do szkoły, robiłam kawę Markowi, całowałam go w policzek i udawałam, że wszystko jest po staremu. W pracy śmiałam się z Justyną z historii z imprezy, ale omijałam temat Adama. Wyrzuty sumienia próbowałam zakopać pod warstwą obowiązków i rutyny”.

Z zewnątrz moje życie wyglądało jak z poradnika „spokojna dorosłość”. Mam dwójkę dzieci, męża Marka i pracę w urzędzie. Rano śniadanie, potem korki, dzieci do szkoły, praca, obiad, zakupy, kolacja, bajka na dobranoc, cisza. I tak dzień po dniu. Bez skarg, ale też bez zachwytu. Z Markiem mijamy się jak współlokatorzy – rozmowy tylko o rachunkach, obowiązkach i kto zapomniał kupić papier toaletowy. Namiętność między nami umarła dawno temu, chyba nawet nie zauważyliśmy, kiedy. Tęsknię za spojrzeniem, dotykiem, choćby niechcący.
Któregoś dnia Justyna z pracy rzuciła:
– Zapisuję cię na andrzejki. I nie marudź. W piątek.
– Justyna, ja mam dzieci, dom, Marka…
– Tym bardziej. Właśnie dlatego.
Wieczorem wspomniałam o tym Markowi.
– Piątek. Justyna mnie wkręciła na imprezę. Mogę?
– A dzieci? – zapytał bez odrywania wzroku od telefonu.
– Ty zostaniesz. Jedna noc.
– Dobra, tylko zostaw mi rozpiskę – burknął.
Nic więcej. Żadnego: „Baw się dobrze, kochanie”. I wtedy pomyślałam: może to tylko kilka drinków, trochę tańca i śmiechu. Może znów poczuję, że żyję.
Poszłam sama na andrzejki
Sala była wynajęta w motelu pod miastem. Mała, ale przytulna – z kolorowymi światełkami, stołem zastawionym sałatkami i głośnikami ustawionymi na parapetach. Przyszło około trzydziestu osób – głównie znajomi Justyny z męża i pracy. Nie znałam połowy ludzi, ale to mi nie przeszkadzało. Już po pierwszym kieliszku prosecco poczułam się lżejsza.
– Przyszła! – Justyna rzuciła mi się na szyję. – I dobrze wyglądasz!
– Mówiłaś tak, jakby to były moje ostatnie andrzejki – zażartowałam.
– A może będą?
Zaczęłyśmy tańczyć. Alkohol szybko szedł w krew. DJ puszczał hity sprzed dekady, nogi same rwały się do ruchu. Po dwóch godzinach podszedł do mnie facet. Przystojny, nieznajomy. Czarna koszula, rozpięty guzik, uśmiech jak z reklamy pasty.
– Cześć. Adam jestem. Ty pewnie Aneta?
Spojrzałam pytająco.
– Justyna mi opowiadała. Że jesteś tą spokojną. Taką, co nigdy nie wychodzi.
Zaśmiałam się, choć coś mnie ukuło.
– Dziś mam dzień wolny od bycia nudną.
Adam był czarujący. Tańczyliśmy razem. Przy trzecim drinku jego dłoń spoczęła na moich biodrach. Przy czwartym szeptał mi coś do ucha. Przy piątym... patrzyliśmy na siebie długo. Za długo.
– Idziemy na górę?
Bez słowa skinęłam głową. W pokoju hotelowym pachniało tanim odświeżaczem, ale to nie miało znaczenia. Moje sumienie krzyczało, ale ciało było już gdzie indziej.
Kiedy leżałam obok niego, naga i rozgrzana, powiedziałam do siebie w myślach:
„Nikt się nie dowie. To był tylko jeden raz.”
Tego się nie spodziewałam
Przez pierwsze dni po imprezie żyłam jakby w transie. Wstawałam rano, szykowałam dzieci do szkoły, robiłam kawę Markowi, całowałam go w policzek i udawałam, że wszystko jest po staremu. W pracy śmiałam się z Justyną z historii z imprezy, ale omijałam temat Adama. Wyrzuty sumienia próbowałam zakopać pod warstwą obowiązków i rutyny. Wmawiałam sobie, że nic się nie stało. Że to był impuls. Że każda kobieta ma prawo do chwili słabości. Że Marek i tak niczego nie zauważy. Aż któregoś dnia, siedząc wieczorem na kanapie z telefonem, dostałam wiadomość z nieznanego numeru. Otworzyłam. Filmik.
Drżały mi ręce, gdy go włączyłam. Niska jakość, szum w tle. Ale to byłam ja. Ja i Adam. Całowaliśmy się pod drzwiami hotelowego pokoju. W tle znajomy korytarz, znajome światła, znajoma sukienka. Mój głos, mój śmiech.
A pod filmem krótki tekst:
„Wiem, co zrobiłaś.”
Serce mi zamarło. Tego wieczoru nie mogłam jeść, spać ani oddychać normalnie. W nocy obudziłam się zlana potem.
Następnego dnia w pracy przyłapałam Justynę w kuchni. Zmusiłam się do uśmiechu.
– Fajna była ta impreza, co?
– No, było grubo. Ty się wyluzowałaś – zaśmiała się, ale patrzyła na mnie inaczej.
– Ktoś coś nagrywał? – zapytałam mimochodem.
– Chyba jakieś relacje wrzucali, ale co? Coś się stało?
– Nie, tak tylko...
Wróciłam do biurka, ale już wiedziałam. Ktoś tam był. I nagrał mnie telefonem. I wiedział, co widział.
Mąż się dowiedział
Od tamtego wieczoru nie mogłam spokojnie żyć. Sprawdzałam telefon co chwilę, a każde „dzyń” powiadomienia ścinało mi krew w żyłach. Zablokowałam numer, ale wiedziałam, że to nic nie da. Ktoś miał filmik. Ktoś mnie obserwował. Ktoś mógł wysłać go Markowi.
Napisałam do Adama. Krótko: „Musimy pogadać. Coś się dzieje.” Nie odpisał. Dzwoniłam – głuchy sygnał. Kolejne próby kończyły się milczeniem. Zniknął jak sen. A może... wcale nie był przypadkiem?
W pracy nie mogłam się skupić. Justynę zaczęłam obserwować uważniej. Czy się śmieje dziwnie? Czy coś wie? A może to ona? Wtedy w kuchni... Te spojrzenia? Następnego dnia znów przyszła wiadomość. Tym razem bez filmiku.
„Jeśli nie chcesz, żeby mąż się dowiedział, musimy pogadać.”
Zamurowało mnie.
Wieczorem Marek siedział w kuchni z laptopem. Dzieci układały puzzle na dywanie. Wzięłam prysznic, przebrałam się i poszłam sprawdzić telefon. Leżał na szafce, ale był odblokowany. Otwarte były wiadomości. Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Marek spojrzał na mnie.
– Kim jest Adam?
– To nie… – zaczęłam.
– Mam film. Widziałem. Wszystko widziałem.
– Marek, to był tylko raz, ja... nie wiem, co się ze mną stało...
– Nie wiesz? – podniósł głos. – Ty nie wiesz?! Ty masz dzieci! Masz męża! A całujesz się w jakimś hotelu z obcym facetem?! Poszłaś z nim na całość?
Stałam w milczeniu. Nic nie mogłam powiedzieć, bo wszystko było prawdą. On wybiegł z domu. Ja zostałam jak sparaliżowana.
Koleżanka mnie rozczarowała
Marek nie wrócił tej nocy. Spałam w ubraniu, na pościeli, z telefonem w dłoni. W pracy nie mogłam się skupić. Justyna podeszła z kubkiem kawy.
– Ej, coś się dzieje? Wyglądasz jak trup.
Popatrzyłam na nią długo. A potem powiedziałam cicho:
– Ktoś mnie nagrał z Adamem. Filmik z andrzejek. Dostałam wiadomości. A Marek... znalazł to.
Zamarła.
– Aneta... – zaczęła, ale jej ton zmienił się na ostrożny. – Ktoś cię szantażuje?
– Może. Nie wiem. Ty coś wiesz?
Zrobiła dziwną minę. Odwróciła wzrok.
– Justyna... – szepnęłam. – To byłaś ty?
Nie zaprzeczyła. Przez chwilę panowała cisza.
– Nie miałam wyboru. Nie mogłam patrzeć na to twoje życie i wieczny uśmiech.
Poczułam, jak miękną mi kolana. Justyna – moja koleżanka, kumpela z biurka obok.
– Jak mogłaś?
– Nie żałuję.
Wyszłam, bo byłam w takim szoku, że nie wiedziałam, co powiedzieć.
Wieczorem Marek przyszedł do domu po ubrania. Rozmawialiśmy.
– To był błąd. Ja... nie wiem, co się stało – powiedziałam z płaczem.
– Nie wiem, czy chcę jeszcze coś z tobą budować – odpowiedział tylko i wyszedł.
Czułam, że mogę stracić wszystko.
Mąż zabrał dzieci
Marek zabrał dzieci do teściów. Spakował ich rzeczy w ciszy, nie patrząc mi w oczy. Kiedy próbowałam się zbliżyć, powiedział tylko:
– Nie dzisiaj.
A potem zamknęły się za nimi drzwi. I zapanowała cisza, jakiej nie słyszałam nigdy wcześniej. Pierwszego dnia siedziałam na kanapie. Drugiego – leżałam. Trzeciego nie wstałam z łóżka. Telefon dzwonił, powiadomienia się sypały – a ja nic. Po prostu patrzyłam w sufit.
Czwartego dnia zadzwoniła mama.
– Aneta? Co ty wyprawiasz?! Co ja usłyszałam?! Czy to prawda?!
– Mamo, proszę...
– Wychowałaś się w porządnej rodzinie! Jak ty mogłaś zrobić coś takiego?! I to jeszcze nagrali?! Cała rodzina już o tym mówi! – krzyczała do słuchawki.
– Mamo... nie chcę rozmawiać – wyszeptałam i rozłączyłam się.
Potem patrzyłam na siebie w lustrze. Oczy podkrążone, włosy tłuste, twarz obca. Nie wiem, jak spojrzę teraz wszystkim w oczy.
Aneta, 35 lat
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „Mąż dostał kalendarz adwentowy od koleżanki z pracy. Po trzecim okienku zrozumiałam, że to nie jest zwykły upominek”
- „Teściowa dała mi test ciążowy na imieniny. Stwierdziła, że czas najwyższy, żebym dała jej wnuka”
- „Wszyscy powtarzają, że mój mąż to ideał. Nie mają pojęcia, że żyję w zimnym jak listopadowa noc białym małżeństwie”

